aktualności klasztoru Powołania wróć

19 czerwca – dzień 33.


12 czerwca, 2020

Słowa św. Jana Pawła II
w ramach 33 dni przygotowania do aktu zawierzenia się Jezusowi przez ręce Maryi

Oprócz codziennych rozważań, które są przypisane na ten czas Rekolekcji, zachęcam także do przeczytania słów św. Jana Pawła II, który jest Patronem naszego przygotowania się się do aktu zawierzenia.


Dzień 33.
Piątek, 19 czerwca, uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

Od czasów św. Jana Eudesa, który w Sercu Maryi nauczył nas kontemplować samego Jezusa — Serce serc — oraz krzewić miłość do obojga, kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpowszechnił się przede wszystkim dzięki św. Małgorzacie Marii, zakonnicy ze zgromadzenia sióstr wizytek, żyjącej w Paray-le-Monial. 11 czerwca 1899 r. papież Leon XIII w modlitwie prosił Boga — wzywając wszystkich biskupów do uczestnictwa w tym akcie — aby był Królem zarówno wszystkich wiernych, jak i tych, którzy Go porzucili lub Go nie znają, i błagał Go, aby ich doprowadził do Prawdy i przywiódł do Tego, który jest Życiem. W encyklice Annum sacrum wyraził współczucie wszystkim ludziom, którzy są dalecy od Boga, oraz wolę poświęcenia ich Chrystusowi Odkupicielowi.

Kościół nieustannie kontempluje miłość Bożą, objawioną we wzniosły i jedyny w swoim rodzaju sposób na Kalwarii, podczas męki Chrystusa — Ofiary, która zostaje sakramentalnie uobecniona w każdej Eucharystii. «Z przepełnionego miłością Serca Jezusa wypływają wszystkie sakramenty, przede wszystkim jednak ten największy ze wszystkich, sakrament miłości, poprzez który Jezus pragnął stać się uczestnikiem naszego życia, pokarmem naszych dusz, ofiarą nieskończonej wartości» (św. Alfons Liguori, Medytacja II o miłującym Sercu Jezusa z okazji nowenny przed uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa). Chrystus jest ogniem płonącym miłością, która wzywa i zaspokaja: «Przyjdźcie do Mnie, (…) bo jestem cichy i pokorny sercem» (Mt 11, 28-29).

Serce Wcielonego Słowa jest najdoskonalszym znakiem miłości; dlatego pragnąłem osobiście podkreślić, jak wielkie znaczenie ma dla wiernych zgłębianie tajemnicy tego Serca przepełnionego miłością do ludzi i głoszącego niezwykle aktualne orędzie (por. encyklika Redemptor hominis, 8). Jak napisał św. Klaudiusz La Colombičre: «Oto Serce, które tak umiłowało ludzi, że niczego nie oszczędziło, ale samo wyczerpało się i spaliło do końca, aby dać świadectwo swej miłości» (Pisma duchowe, 9).

Gdy zbliża się trzecie tysiąclecie, «miłość Chrystusa przynagla nas» (2 Kor 5, 14), abyśmy pomagali innym poznawać i kochać Zbawiciela, który wylał swoją krew za ludzi. «Za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie» (J 17, 19). Usilnie zachęcam zatem wiernych, aby adorowali Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, pozwalając Mu uzdrawiać nasze sumienia, oczyszczać nas, oświecać i jednoczyć. Ze spotkania z Nim chrześcijanie zaczerpną siły potrzebne do życia duchowego i do realizacji swojej misji w świecie. Trwając bowiem w zjednoczeniu serc z Boskim Nauczycielem i odkrywając nieskończoną miłość Ojca, staną się prawdziwymi czcicielami w duchu i w prawdzie. Ich wiara ożywi się, oni zaś wnikną w tajemnicę Boga i zostaną głęboko przemienieni przez Chrystusa. W chwilach doświadczeń i radości będą upodobniać swoje życie do tajemnicy krzyża i zmartwychwstania Zbawiciela (por. Gaudium et spes, 10). Każdego dnia będą się coraz bardziej stawać synami w Synu. Wówczas dzięki nim miłość będzie się rozlewać w ludzkich sercach, aby mogło wzrastać Ciało Chrystusa, którym jest Kościół, oraz by powstawało społeczeństwo sprawiedliwości, pokoju i braterstwa. Staną się orędownikami całej ludzkości, bo każda dusza, która wznosi się ku Bogu, wznosi ku Niemu także świat i w tajemniczy sposób przyczynia się do zbawienia, ofiarowanego nam bezinteresownie przez Ojca niebieskiego.

Wzywam zatem wszystkich wiernych, aby nadal gorliwie pielęgnowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa, przystosowując go do naszych czasów, ażeby dzięki temu mogli nieustannie czerpać z jego niezgłębionych bogactw i umieli z radością na nie odpowiadać, miłując Boga i braci, znajdując pokój, wchodząc na drogę pojednania i umacniając swą nadzieję, że kiedyś będą żyć pełnią Boga we wspólnocie ze wszystkimi świętymi (por. Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa). Również następnym pokoleniom należy zaszczepić pragnienie spotkania Pana, wpatrywania się w Niego, aby potrafiły odpowiedzieć na wezwanie do świętości i mogły odkryć swoją szczególną misję w Kościele i w świecie, realizując w ten sposób swe powołanie chrzcielne (por. Lumen gentium, 10). Istotnie bowiem, «miłość Boża, bezcenny dar Serca Chrystusa i Jego Ducha» zostaje udzielona ludziom, aby i oni z kolei stawali się świadkami miłości Boga (Pius XII, encyklika Haurietis aquas, III).

Wzywając wstawiennictwa Maryi Panny, Matki Chrystusa i Kościoła, której zawierzyłem ludzi i narody 13 maja 1982 r., z serca udzielam Apostolskiego Błogosławieństwa…

(św. Jan Paweł II, List z okazji stulecia poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa).


Dzień 32.
Czwartek, 18 czerwca

Maryjny wymiar życia ucznia Chrystusowego wypowiada się w sposób szczególny poprzez takie właśnie synowskie zawierzenie względem Bogarodzicy, które ma swój początek w testamencie Odkupiciela na Golgocie. Zawierzając się po synowsku Maryi, chrześcijanin — podobnie jak apostoł Jan — „przyjmuje” Matkę Chrystusa i wprowadza Ją w to wszystko, co stanowi jego własne życie wewnętrzne, poniekąd jego Ludzkie i chrześcijańskie „ja”: „wziął Ją do siebie”. Stara się on w ten sposób wejść w zbawczy zasięg tej „macierzyńskiej miłości”, poprzez którą Matka Odkupiciela „opiekuje się braćmi swego Syna” i „współdziała w ich rodzeniu i wychowywaniu” wedle tej miary daru, jaka każdemu jest właściwa z mocy Ducha Chrystusowego. Tak też realizuje się owo macierzyństwo wedle Ducha, jakie stało się udziałem Maryi pod Krzyżem i w Wieczerniku.

Ów stosunek synowski — to zawierzenie się syna matce — nie tylko ma swój początek w Chrystusie, ale także — można powiedzieć — do Niego ostatecznie jest skierowane. Można powiedzieć, że Maryja stale powtarza wszystkim te same słowa, jakie wypowiedziała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. On bowiem — Chrystus — jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi; On jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6), Jego — Przedwiecznego Syna — Ojciec dał światu, aby człowiek „nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Dziewica z Nazaretu stała się pierwszym „świadkiem” tej zbawczej miłości Ojca i pragnie też zawsze i wszędzie pozostawać jej pokorną służebnicą. W stosunku do każdego chrześcijanina, do każdego człowieka, Maryja jest Tą która pierwsza „uwierzyła” — i tą właśnie wiarą Oblubienicy i Matki pragnie oddziaływać na wszystkich, którzy Jej po synowsku się zawierzają. Im bardziej zaś trwają w tym zawierzeniu i postępują w nim, tym bardziej Maryja przybliża ich do niewypowiedzianych „bogactw Chrystusowych” (por. Ef 3, 8). Tym bardziej też rozpoznają w całej pełni godność człowieka i ostateczny sens jego powołania: „Chrystus bowiem w pełni objawia człowieka samemu człowiekowi”.

Ten maryjny wymiar życia chrześcijańskiego znajduje szczególny wyraz w odniesieniu do kobiety i jej pozycji społecznej. Kobiecość istotnie stanowi szczególną więź z Matką Odkupiciela. Do tego tematu może trzeba będzie powrócić przy innej okazji. Tu pragnę tylko podkreślić, że postać Maryi z Nazaretu rzuca światło na kobietę jako taką przez sam fakt, że Bóg w tym wzniosłym wydarzeniu Wcielenia Syna zawierzył się wolnej i czynnej posłudze niewiasty. Można zatem stwierdzić, że kobieta, spoglądając na Maryję, odkrywa w Niej sekret godnego przeżywania swej kobiecości i prawdziwego realizowania siebie. W świetle Maryi Kościół widzi w kobiecie odblaski piękna, które odzwierciedla najwznioślejsze uczucia, do jakich zdolne jest serce ludzkie: całkowitą ofiarę miłości, moc, która potrafi znieść największe cierpienia, bezgraniczną wierność, niestrudzoną aktywność, umiejętność łączenia wnikliwej intuicji ze słowem pociechy i zachęty.

Dzięki tej szczególnej więzi, jaka łączy Bogarodzicę z Kościołem, rozjaśnia się zarazem tajemnica owej „niewiasty”, która od pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju aż do Apokalipsy towarzyszy objawieniu zbawczych zamiarów Boga w stosunku do ludzkości. Maryja bowiem, obecna w Kościele jako Matka Odkupiciela, po macierzyńsku uczestniczy w owej „ciężkiej walce przeciw mocom ciemności”, jaka toczy się w ciągu całej historii ludzkiej. Równocześnie poprzez Jej eklezjalne utożsamienie z ową „niewiastą obleczoną w słońce” (por. Ap 12, 1), można powiedzieć, że „Kościół w Jej osobie osiąga już tę doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy”; stąd też chrześcijanie z ufnością wznosząc oczy ku Maryi w całym swoim ziemskim pielgrzymowaniu, „starają się usilnie o to, aby wzrastać w świętości”. Maryja, wzniosła Córa Syjonu, pomaga wszystkim swoim synom, gdziekolwiek i w jakichkolwiek warunkach żyjącym, aby w Chrystusie znajdowali drogę do domu Ojca.

Kościół przeto w całym swoim życiu zachowuje z Bogarodzicą więź, która obejmuje w tajemnicy zbawczej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i czci Ją jako Matkę duchową ludzkości i Orędowniczkę łaski.

(św. Jan Paweł II, Redemptoris Mater).


Dzień 31. 
Środa, 17 czerwca

Kościół spotyka się z Maryją i stara się do Niej upodobnić: „naśladując Matkę swego Pana, mocą Ducha Świętego, zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą miłość”. W taki sposób więc Maryja obecna jest w tajemnicy Kościoła jako wzór. Tajemnicą Kościoła jest bowiem „rodzenie do nowego nieśmiertelnego życia”, czyli macierzyństwo w Duchu Świętym. Maryja nie tylko jest tutaj wzorem — pierwowzorem — dla Kościoła, ale czymś o wiele wyższym. Równocześnie bowiem „współdziała Ona swą macierzyńską miłością w rodzeniu i wychowywaniu” synów i córek Kościoła-Matki. Macierzyństwo Kościoła urzeczywistnia się nie tylko wedle wzoru i prawzoru Bogarodzicy — urzeczywistnia się równocześnie przy Jej „współdziałaniu”. Kościół obficie czerpie z tego „współdziałania” Maryi, czyli z Jej macierzyńskiego pośrednictwa, które jest właściwe Maryi, jako że już na ziemi współdziałała w zrodzeniu i wychowaniu synów i córek Kościoła, zawsze jako Matka tego Syna, „którego Bóg ustanowił pierworodnym między wielu braćmi”.

Współdziałała zaś — jak uczy Sobór Watykański II — „swą macierzyńską miłością”. W tym miejscu nabierają pełnej wymowy słowa wypowiedziane przez Chrystusa do Matki w godzinie Krzyża: „Niewiasto, oto syn Twój”, i do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19, 26-27). Słowa te ustanawiają niejako miejsce Maryi w życiu uczniów Chrystusowych. Mówią one, jak już wskazano uprzednio, o nowym macierzyństwie Matki Odkupiciela. Jest to właśnie macierzyństwo duchowe, które zrodziło się w głębi tajemnicy paschalnej Odkupiciela świata. Jest macierzyństwem w porządku łaski, ponieważ wyjednywa dar Ducha Świętego, który wzbudza nowych synów Bożych odkupionych Chrystusową ofiarą: tego Ducha, którego Maryja również otrzymała wraz z Kościołem w dniu Pięćdziesiątnicy.

To Jej macierzyństwo jest szczególnie widoczne i przeżywane przez lud chrześcijański w Świętej Uczcie — liturgicznym święceniu tajemnicy Odkupienia — w której uobecnia się Chrystus, Jego prawdziwe Ciało narodzone z Maryi Dziewicy.

Słusznie pobożność ludu chrześcijańskiego zawsze dostrzegała głęboką więź pomiędzy nabożeństwem do Matki Bożej i kultem Eucharystii: jest to godne podkreślenia tak w liturgii zachodniej, jak wschodniej, w tradycji rodzin zakonnych, w duchowości współczesnych ruchów, także młodzieżowych, w duszpasterstwie sanktuariów maryjnych. Maryja prowadzi wiernych do Eucharystii.

Należy do istoty macierzyństwa, że odnosi się ono do osoby. Stanowi o nim ów zawsze jedyny i niepowtarzalny związek osób: matki z dzieckiem oraz dziecka z matką. Również, kiedy ta sama niewiasta jest matką wielu dzieci, jej osobisty stosunek do każdego z nich charakteryzuje macierzyństwo w samej jego istocie. Każde bowiem z dzieci jest zrodzone w sposób jedyny i niepowtarzalny, zarówno dla matki, jak dla dziecka. Każde też w sposób jedyny i niepowtarzalny jest ogarnięte ową macierzyńską miłością, na jakiej opiera się jego wychowanie i dojrzewanie w człowieczeństwie.

Można powiedzieć, iż „macierzyństwo w porządku łaski” zachowuje analogię tego, co „w porządku natury” charakteryzuje związek matki z dzieckiem. W tym świetle staje się lepiej zrozumiały fakt, że w testamencie Chrystusa na Golgocie to nowe macierzyństwo Jego Matki zostało zaadresowane w liczbie pojedynczej do jednego człowieka: „oto syn Twój”.

Można z kolei powiedzieć, że w tych samych słowach ponadto zostało w pełni ukazane to, co stanowi o maryjnym wymiarze życia uczniów Chrystusowych. Nie tylko Jana, który wówczas stał pod Krzyżem wraz z Matką swego Mistrza, ale każdego ucznia Chrystusowego, każdego chrześcijanina. Odkupiciel powierza swą Matkę uczniowi, a równocześnie daje mu Ją jako Matkę. To macierzyństwo Maryi, jakie staje się udziałem człowieka, jest darem: najbardziej osobistym darem samego Chrystusa dla każdego człowieka. O ile Odkupiciel powierza Maryję Janowi, o tyle równocześnie Jana powierza Maryi. U stóp Krzyża ma początek to szczególne zawierzenie człowieka Bogarodzicy, które w ciągu dziejów Kościoła na różne sposoby bywało podejmowane i wyrażane. Kiedy tenże Apostoł i Ewangelista, po słowach Jezusa wypowiedzianych na Krzyżu do Matki i do niego samego, dodaje: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19, 27) — to zdanie owo z pewnością oznacza, że uczniowi została wyznaczona rola syna i że przejął on opiekę nad Matką swojego umiłowanego Mistrza. Skoro jednak Maryja została jemu samemu dana za Matkę, wówczas słowa powyższe mówią — bodaj pośrednio — o tym wszystkim, w czym wyraża się wewnętrzny stosunek syna do matki. Wszystko to zaś można ująć w słowie „zawierzenie”. Zawierzenie jest odpowiedzią na miłość osoby, w szczególności zaś na miłość matki.

(św. Jan Paweł II, Redemptoris Mater).


Dzień 30. 
Wtorek, 16 czerwca

Różaniec proponuje charakterystyczną metodę medytacji tajemnic Chrystusa ze swej natury sprzyjającą ich przyswajaniu. Jest to metoda oparta na powtarzaniu. Dotyczy to przede wszystkim «Zdrowaś Maryjo», powtarzanego aż dziesięciokrotnie przy każdej tajemnicy. Patrząc powierzchownie na to powtarzanie, można by traktować różaniec jako praktykę jałową i nużącą. Jednak do zupełnie innych wniosków na temat koronki można dojść, kiedy uzna się ją za wyraz nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby z gorącymi uczuciami, które, choć podobne w przejawach, są zawsze nowe ze względu na przenikającą je czułość.

W Chrystusie Bóg przyjął naprawdę «serce z ciała». Ma On nie tylko Boże Serce, bogate w miłosierdzie i przebaczenie, ale również serce ludzkie, zdolne do wszystkich poruszeń uczucia. Gdybyśmy potrzebowali do tego świadectwa Ewangelii, nie trudno byłoby znaleźć je we wzruszającym dialogu Chrystusa z Piotrem po zmartwychwstaniu. «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?». Aż trzy razy postawione jest to pytanie, aż trzy razy zostaje udzielona odpowiedź: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham» (por. J 21, 15-17). Niezależnie od specyficznego znaczenia tej perykopy, tak ważnej dla misji Piotra, niczyjej uwadze nie może umknąć piękno tego trzykrotnego powtórzenia, w którym powracające wciąż uporczywe pytanie i korespondująca z nim odpowiedź wyrażone są w terminach dobrze znanych z powszechnego doświadczenia ludzkiej miłości. By zrozumieć różaniec, trzeba wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości.

Jedno jest pewne: jeśli powtarzanie «Zdrowaś Maryjo» zwraca się bezpośrednio do Matki Najświętszej, to z Nią i przez Nią miłość odnosi się ostatecznie do Jezusa. Powtarzanie ożywiane jest pragnieniem coraz pełniejszego upodobnienia się do Chrystusa, co stanowi prawdziwy 'program’ życia chrześcijańskiego. Św. Paweł ogłosił ten program płomiennymi słowami: «Dla mnie żyć — to Chrystus, a umrzeć — to zysk» (Flp 1, 21). I jeszcze: «Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20). Różaniec pomaga nam wzrastać w tym upodabnianiu się aż do osiągnięcia celu, którym jest świętość.

Nie powinno dziwić, że więź z Chrystusem może być nawiązywana również przy pomocy jakiejś konkretnej metody. Bóg udziela się człowiekowi zgodnie z jego naturą i sytuacją życiową. Dlatego — choć duchowość chrześcijańska zna bardziej wysublimowane formy mistycznego milczenia, w którym wszelkie obrazy, słowa i gesty zostają niejako wyniesione przez intensywność niewypowiedzianego zjednoczenia człowieka z Bogiem — normalnie znamionuje ją całościowe zaangażowanie osoby w jej złożonej rzeczywistości psychofizycznej i relacyjnej.

Jest to wyraźnie widoczne w liturgii. Sprawowanie sakramentów i sakramentaliów wiąże się z szeregiem obrzędów, które są dostosowane do różnych wymiarów osoby ludzkiej. Tak też jest z modlitwą nieliturgiczną. Potwierdza to fakt, że na Wschodzie najbardziej charakterystyczna modlitwa medytacji chrystologicznej, skupiona na słowach: «Panie Jezu Chryste, Synu Boga, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem», tradycyjnie wiązana jest z rytmem oddechu, który sprzyja wytrwałości w zanoszeniu próśb i zapewnia niemal 'fizyczną’ konsystencję pragnieniu, by Chrystus stał się dla życia tchnieniem, duszą i 'wszystkim’.

W Liście apostolskim Novo millennio ineunte przypomniałem, że istnieje dziś również na Zachodzie nowa potrzeba medytacji, która znajduje czasem w innych religiach dość atrakcyjne sposoby realizacji. Nie brak chrześcijan, którzy, nie znając dobrze chrześcijańskiej tradycji kontemplacyjnej, ulegają wpływom tych propozycji.

One jednak, choć posiadają elementy pozytywne i dające się czasem zintegrować z doświadczeniem chrześcijańskim, często kryją w sobie podbudowę ideologiczną nie do przyjęcia. Również w tych doświadczeniach cieszy się dużą popularnością metodologia, która — mając na celu głęboką koncentrację duchową — korzysta z technik o charakterze psychofizycznym, opartych na powtórzeniu i symbolice. Różaniec należy do tej ogólnej panoramy fenomenologii religii, ale ma swe własne cechy charakterystyczne, które odpowiadają typowym wymogom specyfiki chrześcijaństwa.

Istotnie, różaniec jest tylko metodą kontemplacji. Jako metodę należy go stosować mając na względzie cel, a nie może on stać się celem samym w sobie. Jednak również jako metody nie należy go lekceważyć, skoro jest owocem wielowiekowego doświadczenia. Przemawia za nim doświadczenie niezliczonych świętych. Nie wyklucza to jednak faktu, że można go ulepszyć. Do tego właśnie zmierza uzupełnienie cyklu tajemnic nową serią — mysteria lucis — wraz z pewnymi sugestiami dotyczącymi odmawiania różańca, które przedstawiam w niniejszym Liście. Tymi propozycjami, respektując jednak powszechnie przyjętą strukturę tej modlitwy, chciałbym pomóc wiernym, by zrozumieli ją w jej aspektach symbolicznych, pozostając w zgodzie z wymogami życia codziennego. W przeciwnym razie zachodziłoby niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji.

(św. Jan Paweł II, Rosarium Virginis Mariae).


Dzień 29. 
Poniedziałek, 15 czerwca

Maryja żyje z oczyma zwróconymi na Chrystusa i skarbi sobie każde Jego słowo: «Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2, 19; por. 2, 51). Wspomnienia o Jezusie, wyryte w Jej duszy, towarzyszyły Jej w każdej okoliczności, sprawiając, że powracała myślą do różnych chwil swego życia obok Syna. To te wspomnienia stanowiły niejako 'różaniec’, który Ona sama nieustannie odmawiała w dniach swego ziemskiego życia.

I również teraz, wśród radosnych śpiewów niebieskiego Jeruzalem, motywy, dla których składa Bogu dzięki i oddaje Mu chwałę, pozostają te same. To one stanowią inspirację dla Jej macierzyńskiej troski o Kościół pielgrzymujący, w którym nadal, jako głosicielka Ewangelii, rozwija wątek swego 'opowiadania’. Maryja stale przypomina wiernym 'tajemnice’ swego Syna, pragnąc, by je kontemplowano, i by dzięki temu mogły wydać z siebie całą swą zbawczą moc. Odmawiając różaniec, wspólnota chrześcijańska wnika w spojrzenie Maryi i żyje jej wspomnieniami.

Kontemplować z Maryją to przede wszystkim wspominać. Należy jednak rozumieć to słowo w biblijnym znaczeniu pamięci (zakar), która aktualizuje dzieła dokonane przez Boga w historii zbawienia. Biblia jest opisem zbawczych wydarzeń, które mają swój punkt kulminacyjny w samym Chrystusie. Wydarzenia te nie należą tylko do 'wczoraj’; są także 'dniem dzisiejszym’ zbawienia. Aktualizacja ta urzeczywistnia się w szczególny sposób w liturgii: to, czego Bóg dokonał przed wiekami, nie dotyczy jedynie bezpośrednich świadków tych wydarzeń, ale swym darem łaski dosięga ludzi wszystkich czasów. Dotyczy to w pewien sposób także każdej innej praktyki pobożnej zbliżającej nas do tych wydarzeń: « wspominać je » w postawie wiary i miłości oznacza otwierać się na łaskę, jaką Chrystus uzyskał dla nas przez swe tajemnice życia, śmierci i zmartwychwstania.

Dlatego, jeśli raz jeszcze za Soborem Watykańskim II należy potwierdzić, że liturgia jako sprawowanie kapłańskiego urzędu Chrystusa i jako kult publiczny « jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i zarazem jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc », to trzeba także przypomnieć, że « życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej liturgii. Choć bowiem chrześcijanin powołany jest do wspólnej modlitwy, powinien także wejść do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do Ojca (por. Mt 6, 6), a nawet, jak uczy Apostoł, winien modlić się nieustannie (por. 1 Tes 5, 17) ». Różaniec ze swą specyfiką przynależy do tej urozmaiconej scenerii modlitwy 'nieustannej’, a jeśli liturgia, jako działanie Chrystusa i Kościoła, jest zbawczym działaniem w pełnym tego słowa znaczeniu, to różaniec, jako 'medytacja’ o Chrystusie z Maryją, jest zbawienną kontemplacją. Zagłębianie się, tajemnica po tajemnicy, w życie Odkupiciela sprawia bowiem, że to, co On zdziałał, a liturgia aktualizuje, zostaje dogłębnie przyswojone i kształtuje egzystencję.

Chrystus jest Nauczycielem w całym tego słowa znaczeniu, jest objawiającym i samym Objawieniem. Nie chodzi jedynie o nauczenie się tego, co głosił, ale o ’nauczenie się Jego samego’. Jakaż nauczycielka byłaby w tym bieglejsza niż Maryja? Jeśli ze strony Boga to Duch Święty jest wewnętrznym Nauczycielem, który prowadzi nas do pełnej prawdy o Chrystusie (por. 14, 26; 15, 26; 16, 13), wśród istot stworzonych nikt lepiej od Niej nie zna Chrystusa; nikt nie może, tak jak Matka, wprowadzić nas w głęboką znajomość Jego misterium.

Pierwszy ze 'znaków’, jakie uczynił Jezus — przemienienie wody w wino na weselu w Kanie — ukazuje nam Maryję właśnie w roli Nauczycielki, gdy zachęca sługi do wykonania poleceń Chrystusa (por. J 2, 5). Możemy sobie wyobrazić, że taką rolę spełniała Ona wobec uczniów po wniebowstąpieniu Jezusa, gdy pozostała z nimi oczekując na Ducha Świętego i umacniała ich w pierwszej misji. Przechodzić z Maryją przez sceny różańca to jakby być w 'szkole’ Maryi, by czytać Chrystusa, by wnikać w Jego tajemnice, by zrozumieć Jego przesłanie.

Szkoła Maryi okazuje się tym skuteczniejsza, jeśli pomyśleć, że prowadzi ją Ta, która uzyskuje dla nas w obfitości dary Ducha Świętego, a zarazem daje nam przykład owej « pielgrzymki wiary », w której jest niezrównaną Mistrzynią. Wobec każdej tajemnicy swego Syna zachęca nas Ona, jak to było przy zwiastowaniu, do zadawania z pokorą pytań, które otwierają na światło, by na koniec okazać zawsze posłuszeństwo wiary: « Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa » (Łk 1, 38).

(…) Różaniec jest także drogą głoszenia i zgłębiania misterium Chrystusa, na której ono wciąż na nowo przedstawia się na różnych płaszczyznach doświadczenia chrześcijańskiego. Wzorcem jest modlitewna i kontemplacyjna prezentacja, której celem jest ukształtowanie ucznia według Serca Chrystusa. Kiedy bowiem w modlitwie różańcowej uwzględni się odpowiednio wszystkie elementy, aby medytacja była skuteczna, zwłaszcza przy odmawianiu wspólnotowym w parafiach i sanktuariach, powstaje szczególna sposobność katechezy, którą duszpasterze winni umieć wykorzystać. Matka Boża Różańcowa również w ten sposób prowadzi dalej swe dzieło głoszenia Chrystusa. Historia różańca pokazuje, jak tej modlitwy używali zwłaszcza dominikanie, gdy Kościół przeżywał trudne chwile z powodu szerzenia się herezji. Dziś stoimy wobec nowych wyzwań. Czemuż nie wziąć znowu do ręki koronki z wiarą tych, którzy byli przed nami? Różaniec zachowuje całą swą moc i pozostaje narzędziem nie do pominięcia pośród środków duszpasterskich każdego dobrego głosiciela Ewangelii.

(św. Jan Paweł II, Rosarium Virginis Mariae).


Dzień 28. 
Niedziela, 14 czerwca

Istotnym znamieniem duchowości chrześcijańskiej jest wysiłek ucznia, by upodabniać się coraz bardziej do swego Mistrza (por. Rz 8, 29; Flp 3, 10. 21). Wylanie Ducha Świętego w chrzcie wszczepia wierzącego jako latorośl w krzew winny, którym jest Chrystus (por. J 15, 5), czyni go członkiem Jego mistycznego Ciała (por. 1 Kor 12, 12; Rz 12, 5). Tej istniejącej od początku jedności musi jednak odpowiadać droga coraz większego upodabniania się do Niego, które winno coraz bardziej ukierunkowywać postępowanie ucznia zgodnie z 'logiką’ Chrystusa: « To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie » (Flp 2, 5). Zgodnie ze słowami Apostoła trzeba « przyoblec się w Chrystusa » (Rz 13, 14; Ga 3, 27).

Na duchowej drodze różańca, opartej na nieustannym kontemplowaniu — razem z Maryją — Chrystusowego oblicza, ten wymagający ideał upodabniania się do Niego jest osiągany przez obcowanie, które moglibyśmy nazwać « przyjacielskim ». Wprowadza nas ono w naturalny sposób w życie Chrystusa i pozwala nam jakby « oddychać » Jego uczuciami. W związku z tym bł. Bartłomiej Longo stwierdza: « Jak dwóch przyjaciół, którzy często razem przestają, zazwyczaj upodabnia się również w obyczajach, tak też my, prowadząc serdeczne rozmowy z Jezusem i Maryją przez medytowanie tajemnic różańca i rozwijając razem to samo życie przez komunię, możemy, na ile byłaby do tego zdolna nasza małość, stać się do Nich podobni i nauczyć się od tych najwyższych przykładów życia pokornego, ubogiego, ukrytego, cierpliwego i doskonałego ».

Gdy chodzi o ten proces upodabniania się do Chrystusa przez różaniec, zawierzamy się szczególnie macierzyńskiemu działaniu Najświętszej Dziewicy. Ta, która jest Rodzicielką Chrystusa, sama należąc do Kościoła jako jego «najznakomitszy i całkiem szczególny członek», jest równocześnie 'Matką Kościoła’. Będąc nią, ustawicznie 'rodzi’ dzieci mistycznego Ciała swego Syna. Czyni to poprzez wstawiennictwo, wypraszając dla nich niewyczerpane wylanie Ducha. Jest Ona doskonałą ikoną macierzyństwa Kościoła.

Różaniec przenosi nas mistycznie, byśmy stanęli u boku Maryi, troszczącej się o ludzkie wzrastanie Chrystusa w domu w Nazarecie. Pozwala Jej to wychowywać nas i kształtować z tą samą pieczołowitością, dopóki Chrystus w pełni się w nas nie « ukształtuje » (por. Ga 4, 19). To działanie Maryi, oparte całkowicie na działaniu Chrystusa i zupełnie Mu podporządkowane, « nie przeszkadza w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, ale ją umacnia ». Jest to jasna zasada wyrażona przez Sobór Watykański II. Mocno doświadczyłem tej prawdy w moim życiu i uczyniłem z niej podstawę mojej dewizy biskupiej: « Totus tuus ». Inspiracją tej dewizy jest, jak wiadomo, doktryna św. Ludwika Marii Grignion de Montforta, który tak wyjaśniał rolę Maryi w procesie upodabniania każdego z nas do Chrystusa: « Ponieważ cała doskonałość nasza polega na upodobnieniu się do Chrystusa Pana, na zjednoczeniu z Nim i poświęceniu się Jemu, przeto najdoskonalszym ze wszystkich nabożeństw jest bezspornie to, które nas najdoskonalej upodabnia do Chrystusa, najściślej z Nim jednoczy i całkowicie Jemu poświęca. A że ze wszystkich stworzeń najpodobniejsza do Chrystusa Pana jest Matka Najświętsza, wynika stąd, że spośród wszystkich nabożeństw, tym, które duszę najlepiej poświęca Zbawicielowi naszemu i ją z Nim jednoczy, jest nabożeństwo do Najświętszej Panny, Jego świętej Matki. Im bardziej poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa ». Nigdzie drogi Chrystusa i Maryi nie jawią się tak ściśle złączone, jak w różańcu. Maryja żyje tylko i wyłącznie w Chrystusie i ze względu na Chrystusa!

(…) Modlitwę, którą Chrystus i Duch Święty wzbudzają w naszym sercu, Maryja wspiera swym matczynym wstawiennictwem. « Modlitwa Kościoła jest jakby prowadzona przez modlitwę Maryi ». Jeśli bowiem Chrystus, jedyny Pośrednik, jest Drogą naszej modlitwy, to Maryja, najpełniej jaśniejąca Jego blaskiem, ukazuje Drogę. « Na podstawie tego szczególnego współdziałania Maryi z działaniem Ducha Świętego Kościoły rozwinęły modlitwę do świętej Matki Boga, skupiając ją na Osobie Chrystusa ukazanej w Jego misteriach ». Na weselu w Kanie Galilejskiej Ewangelia przedstawia właśnie skuteczność wstawiennictwa Maryi, która występuje wobec Jezusa jako rzeczniczka ludzkich potrzeb: « Nie mają już wina » (2, 3).

Różaniec jest równocześnie medytacją i prośbą. Wytrwałe błaganie zanoszone do Matki Bożej opiera się na ufności, że macierzyńskie wstawiennictwo wszystko może uzyskać od Serca Syna. Jest Ona « wszechmocna z łaski », jak — używając śmiałego wyrażenia, które należy właściwie rozumieć — określił to bł. Bartłomiej Longo w  swej Suplice do Królowej Różańca świętego. To przekonanie począwszy od Ewangelii, umacniało się w ludzie chrześcijańskim na drodze doświadczenia. Wielki poeta Dante wspaniale je wyraził w duchu św. Bernarda: « Pani, tej jesteś mocy i szczodroty, że kto chcąc łaski do Cię nie ucieka, taki bez skrzydeł waży się na loty ». W różańcu błagamy Maryję, Przybytek Ducha Świętego (por. Łk 1, 35), a Ona staje przed Ojcem, który obdarzył Ją pełnią łask, i przed Synem zrodzonym z Jej łona, modląc się z nami i za nas.

(św. Jan Paweł II, Rosarium Virginis Mariae).


Dzień 27.
Sobota, 13 czerwca

Na mocy Bożego zamysłu zstąpiła z nieba na ziemię, poszukując maluczkich wybranych przez Ojca, «Niewiasta obleczona w słońce» (Ap 12, 1). Przemawia do nich matczynym głosem i sercem: wzywa ich, aby złożyli samych siebie w ofierze zadośćuczynienia, sama zaś obiecuje doprowadzić ich bezpiecznie do Boga. Z Jej macierzyńskich dłoni promieniuje światłość, która przenika ich do głębi, tak że czują się zanurzeni w Bogu, niczym człowiek, który — jak sami powiedzą — przegląda się w lustrze.

Franciszek, jeden z trojga wybranych, opowiadał później: «Płonęliśmy w tej światłości, którą jest Bóg, ale nie spalaliśmy się. Jaki jest Bóg? Nie można tego powiedzieć. Tego naprawdę ludzie nigdy nie mogą powiedzieć». Bóg: światłość, która płonie, ale nie spala. Tego samego doświadczył Mojżesz, gdy ujrzał Boga w krzewie gorejącym; Bóg powiedział mu wtedy, że boleje nad zniewoleniem swojego ludu i postanowił go wyzwolić za pośrednictwem Mojżesza: «Ja będę z tobą» (por. Wj 3, 2-12). Ci, którzy przyjmują tę obecność, stają się przybytkiem, a w konsekwencji «krzewem gorejącym» Najwyższego.

Tym, co najbardziej zdumiewało bł. Franciszka i co pochłaniało jego uwagę, był Bóg, ukryty w owej niezmiernej światłości, która przeniknęła do głębi ich troje. Ale tylko jemu Bóg objawił się «bardzo smutny», jak opowiadał sam Franciszek. Którejś nocy jego ojciec usłyszał szloch chłopca i zapytał go, dlaczego płacze. Syn odpowiedział: «Myślałem o Jezusie, który jest bardzo smutny z powodu grzechów popełnianych przeciw Niemu». Ożywiało go jedno pragnienie, bardzo znamienne dla dziecięcego sposobu myślenia: chciał «pocieszyć i rozweselić Jezusa».

W jego życiu dokonuje się przemiana, którą moglibyśmy nazwać radykalną; przemiana z pewnością niezwykła u dziecka w jego wieku. Franciszek podejmuje głębokie życie duchowe, które wyraża się w wytrwałej i żarliwej modlitwie, osiągającej szczyt prawdziwego zjednoczenia mistycznego z Bogiem. To ona też prowadzi go do stopniowego oczyszczenia duchowego poprzez wyrzekanie się przyjemności, a nawet niewinnych zabaw dziecięcych.

Zniósł bez jednej skargi dotkliwe cierpienia spowodowane przez chorobę, która doprowadziła go do śmierci. Zdawało mu się, że to wszystko za mało, aby pocieszyć Jezusa; umarł z uśmiechem na ustach. W małym Franciszku wielkie było pragnienie wynagrodzenia za winy grzeszników, dlatego starał się być dobry i ofiarowywał swoje wyrzeczenia i modlitwy. Również jego siostra Hiacynta, prawie dwa lata młodsza od niego, żywiła takie same pragnienia.

«I inny znak się ukazał na niebie: (…) wielki Smok» (Ap 12, 3).

Te słowa z pierwszego czytania mszalnego przywodzą nam na myśl wielki bój, jaki toczy się między dobrem a złem, a jednocześnie uświadamiają, że spychając Boga na ubocze, człowiek nie może osiągnąć szczęścia, ale przeciwnie — zmierza do samozniszczenia.

Ileż ofiar przyniósł ostatni wiek drugiego tysiąclecia! Przychodzą na myśl okropności obydwu wojen światowych i innych konfliktów w wielu częściach świata, obozy koncentracyjne i obozy zagłady, gułagi, czystki etniczne i prześladowania, terroryzm, uprowadzenia osób, narkomania, zamachy na życie nie narodzonych i na rodzinę.

Orędzie Fatimy wzywa do nawrócenia, ostrzega ludzkość, aby nie stawała po stronie smoka, który «ogonem zmiata trzecią część gwiazd niebieskich i rzuca je na ziemię» (por. Ap 12, 4). Ostatecznym celem człowieka jest niebo, jego prawdziwy dom, gdzie Ojciec niebieski oczekuje wszystkich z miłosierną miłością.

Bóg nie chce, aby ktokolwiek zaginął; dlatego dwa tysiące lat temu posłał na ziemię swojego Syna, aby «szukał i zbawił to, co zginęło» (por. Łk 19, 10). On zbawił nas przez swoją śmierć na krzyżu. Niech nikt nie udaremnia tego krzyża! Jezus umarł i zmartwychwstał, aby być «pierworodnym między wielu braćmi» (Rz 8, 29).

Powodowana macierzyńską troską, Najświętsza Panna przybyła tutaj, do Fatimy, ażeby zażądać od ludzi, by «nie znieważali więcej Boga, naszego Pana, który dosyć już został znieważony». Przemawia, bo jako Matka boleje, kiedy zagrożony jest los Jej dzieci. Dlatego wzywa pastuszków: «Módlcie się, wiele się módlcie i umartwiajcie się w intencji grzeszników; wiele dusz idzie do piekła, bo nikt nie modli się za nie ani nie umartwia».

Mała Hiacynta głęboko odczuwała i przeżywała tę boleść Matki Bożej, heroicznie składając samą siebie w ofierze za grzeszników. Pewnego dnia, kiedy zapadła już razem z Franciszkiem na chorobę, która przykuła ich do łóżka, Maryja Panna odwiedziła ich w domu, jak opowiada sama Hiacynta: «Matka Boża przyszła nas odwiedzić i powiedziała, że już wkrótce wróci, aby zabrać Franciszka do nieba. Mnie zaś zapytała, czy chcę nawrócić jeszcze więcej grzeszników. Odpowiedziałam, że tak». A gdy zbliżała się chwila odejścia Franciszka, Hiacynta poleca mu: «Pozdrów ode mnie serdecznie Naszego Pana i Naszą Panią i powiedz im, że będę cierpiała tyle, ile zechcą, aby nawrócić grzeszników». Hiacynta była tak głęboko poruszona wizją piekła, jaką ujrzała podczas objawienia 13 lipca, że żadne umartwienie ani pokuta nie wydawały się jej zbyt wysoką ceną za zbawienie grzeszników.

Słusznie mogła wołać razem ze św. Pawłem: «Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół» (Kol 1, 24).

W ubiegłą niedzielę przy rzymskim Koloseum sprawowaliśmy ekumeniczne wspomnienie licznych świadków wiary XX w., wspominając prześladowania, jakich zaznali, o których mówią pozostawione przez nich przejmujące świadectwa. Niezliczona rzesza mężnych świadków wiary przekazała nam cenne dziedzictwo, które musi pozostać żywe w trzecim tysiącleciu. Tutaj, w Fatimie, gdzie Maryja zapowiedziała nadejście tych czasów próby, prosząc o modlitwę i pokutę, aby je skrócić, pragnę dziś złożyć dzięki Niebu za moc świadectwa, jaka objawiła się w życiu ich wszystkich. Raz jeszcze pragnę też uwielbić Boga za dobroć, jaką okazał mi 13 maja 1981 r., gdy zostałem poważnie raniony, ale ocalony od śmierci. Wyrażam wdzięczność także bł. Hiacyncie za umartwienia i modlitwy w intencji Ojca Świętego, którego wielkie cierpienie widziała.

(św. Jan Paweł II, Fatima, 13 maja 2000).


Dzień 26. 
Piątek, 12 czerwca

Te słowa, które Maryja usłyszała przy zwiastowaniu w Nazarecie, spełniły się w sposób przedziwny. Poczynając od betlejemskiej nocy narodzenia Jezusa aż po krzyż na Golgocie, poprzez wielkanocny poranek zmartwychwstania aż do dnia Pięćdziesiątnicy. Na tych wszystkich etapach ziemskiego pielgrzymowania Maryja coraz głębiej poznawała, jak „wielkie rzeczy uczynił Jej Wszechmocny” (por.Łk 1,49 ). A wszystkie te „wielkie rzeczy”, magnalia Dei, doznają we wniebowzięciu jakby ostatecznego zwieńczenia. Maryja wstępuje jako Oblubienica Ducha Świętego w dom najwyższych przeznaczeń człowieka. W przybytku Trójcy Przenajświętszej jest Jej wieczyste mieszkanie. Tu zaś, na ziemi, „błogosławioną nazywają Ją wszystkie pokolenia” (por. Łk 1,48).

I my także… głosimy Maryję błogosławioną między niewiastami, oddając w ten sposób najwyższą cześć Jednorodzonemu Synowi Ojca, który stał się błogosławionym owocem Jej żywota. W Nim wszakże „otrzymaliśmy wszyscy przybrane synostwo” (por. Rz 8,15)…

Dramat sięga początku, kiedy to człowiek kuszony przez Złego zapragnął osiągnąć swój cel w sposób autonomiczny. „Będziecie jako Bóg znający dobro i zło” – taki był podszept węża (por. Rdz 3,5), będziecie więc zdolni sami stanowić o tym, co jest dobre, a co złe, niezależnie od źródła prawdy i dobra, jakim jest sam Bóg. Ten właśnie dramat – dramat pierworodny – znajduje swój symboliczny wyraz w apokaliptycznym znaku dzisiejszej liturgii. Naprzeciw Niewiasty obleczonej w słońce, która symbolizuje kosmos przemieniony w królestwo Boga żywego, staje inny symbol, w którym wyraża się „Zły” pierworodnego dramatu. W Piśmie Świętym ma on różne nazwy, tu przedstawiony jest jako smok, który chce pożreć dziecko zrodzone przez Niewiastę: Jej Syna, który jest Pasterzem „wszystkich narodów” (por. Ap 12,4-5).

Ostatnia Księga Nowego Testamentu potwierdza Księgę pierwszą, Księgę Rodzaju: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, między potomstwo twoje a potomstwo jej” (Rdz 3,15). Dzieje człowieka na ziemi stają się długim pasmem zmagań i walk pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy Ojcem Przedwiecznym, który miłuje świat aż do oddania swego Syna Jednorodzonego, a „ojcem kłamstwa”, który jest „od początku zabójcą” (por. J 8,44).

O co walczy „ojciec kłamstwa”? Walczy o to, ażeby człowieka wyzuć z przybranego synostwa, pozbawić go dziedzictwa, które w Chrystusie zostało mu dane przez Boga. Walczy z Niewiastą, która jest dziewiczą Matką Odkupiciela świata, z Tą, która jest pierwowzorem Kościoła (por. Lumen gentium, 63). Znak Niewiasty w Apokalipsie wskazuje na Bogarodzicę i wskazuje na Kościół. Wskazuje na wszystkich, których „prowadzi Duch Boży”. Na wszystkich, którzy wraz z Chrystusem, jako synowie w Synu, wołają: „Abba, Ojcze!” Wskazuje więc ten znak również i na nas. Wołając wraz z Chrystusem: „Abba, Ojcze!” jako przybrani synowie, uczestniczymy w tym paschalnym zwycięstwie Krzyża i Zmartwychwstania, w którym pierwsza uczestniczy Bogarodzica: Maryja wniebowzięta!…

Bądźcie błogosławieni wraz z Maryją, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana.

Bądźcie błogosławieni. Niech znak Niewiasty obleczonej w słońce idzie z wami, niech idzie z każdą i każdym po wszystkich drogach życia. Niech was prowadzi ku spełnieniu w Bogu waszego przybrania za synów w Chrystusie.

Zaprawdę, zaprawdę. Wielkie rzeczy Pan wam uczynił! Wielkie rzeczy Pan nam uczynił!…

Jest z wami Maryja, Dziewica z Nazaretu, uległa każdemu tchnieniu Ducha Świętego. Ta, która przez swoją wspaniałomyślną odpowiedź na zamierzenie Boga, przez swoje „niech mi się stanie”, otwarła światu upragnioną od dawna perspektywę zbawienia.

(św. Jan Paweł II, Jasna Góra, 15 sierpnia 1991).


Dzień 25. 
Czwartek, 11 czerwca
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

Jeśli chcemy ponownie odkryć ścisłą więź, jaka istnieje między Kościołem i Eucharystią, w całym jej bogactwie, nie możemy zapomnieć o Maryi, Matce i Wzorze Kościoła. W Liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae, uznając Najświętszą Dziewicę za Mistrzynię w kontemplowaniu oblicza Chrystusa, włączyłem do tajemnic światła również ustanowienie EucharystiiMaryja bowiem może nas prowadzić ku temu Najświętszemu Sakramentowi, ponieważ jest z nim głęboko związana.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Ewangelia milczy na ten temat. W opisie ustanowienia Eucharystii w wieczór Wielkiego Czwartku nie mówi się o Maryi. Wiadomo jednak, że była Ona obecna wśród Apostołów, którzy «trwali jednomyślnie na modlitwie» (Dz 1, 14), w pierwszej wspólnocie zgromadzonej po Wniebowstąpieniu w oczekiwaniu Pięćdziesiątnicy. Tej obecności nie mogło oczywiście brakować podczas sprawowania Eucharystii wśród wiernych pierwszego pokolenia chrześcijan, z gorliwością trwających «w łamaniu chleba» (Dz 2, 42).

Jednak poza Jej uczestnictwem w Uczcie eucharystycznej, związek Maryi z Eucharystią można pośrednio określić wychodząc od Jej wewnętrznej postawy. Maryja jest «Niewiastą Eucharystii» w całym swoim życiu. Kościół, patrząc na Maryję jako na swój wzór, jest wezwany do Jej naśladowania także w odniesieniu do Najświętszej Tajemnicy.

Mysterium fidei! Jeśli Eucharystia jest tajemnicą wiary, która przewyższa nasz intelekt, a przez to zmusza nas do jak najpełniejszej uległości Słowu Bożemu, nikt tak jak Maryja nie może być wsparciem i przewodnikiem w takiej postawie. Nasze powtarzanie dzieła Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy, które jest wypełnianiem Jego nakazu: «To czyńcie na moją pamiątkę!», staje się jednocześnie przyjęciem zaproszenia Maryi do okazywania Mu posłuszeństwa bez wahania: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5). Z matczyną troską, poświadczoną podczas wesela w Kanie, Maryja wydaje się nam mówić: «Nie wahajcie się, zaufajcie słowu mojego Syna. On, który mógł przemienić wodę w wino, ma moc uczynić z chleba i wina swoje Ciało i swoją Krew, ofiarując wierzącym w tej tajemnicy żywą pamiątkę swej Paschy, aby w ten sposób uczynić z siebie “chleb życia”».

W pewnym sensie Maryja wyraziła swoją wiarę eucharystyczną, jeszcze zanim Eucharystia została ustanowiona, przez sam fakt ofiarowania swojego dziewiczego łona, aby mogło się dokonać Wcielenie Słowa BożegoEucharystia odsyłając do męki i zmartwychwstania, wyraża jednocześnie ciągłość z tajemnicą Wcielenia. W zwiastowaniu Maryja poczęła Syna Bożego również w fizycznej prawdzie ciała i krwi, antycypując w sobie to, co w jakiejś mierze realizuje się sakramentalnie w każdym wierzącym, który przyjmuje pod postacią chleba i wina Ciało i Krew Pańską.

Istnieje ponadto głęboka analogia pomiędzy fiat wypowiedzianym przez Maryję na słowa archanioła i amen, które wypowiada każdy wierny kiedy otrzymuje Ciało Pańskie. Maryja była wezwana do wiary, że Ten, którego poczęła «za sprawą Ducha Świętego», był «Synem Bożym» (por. Łk 1, 30-35). W ciągłości z wiarą Dziewicy, tajemnica eucharystyczna wymaga od nas wiary na wzór wiary Dziewicy, że ten sam Jezus, Syn Boży i Syn Maryi, uobecnia się w całym swoim Bosko-ludzkim jestestwie pod postaciami chleba i wina.

«Błogosławiona [jest], która uwierzyła» (Łk 1,45): Maryja w tajemnicy Wcielenia antycypowała także wiarę eucharystyczną Kościoła. Kiedy nawiedzając Elżbietę nosi w łonie Słowo, które stało się ciałem, Maryja w pewnym sensie jest «tabernakulum» – pierwszym «tabernakulum» w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwala się adorować Elżbiecie, niejako «promieniując» swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi. Czy zatem Maryja kontemplująca oblicze Chrystusa dopiero co narodzonego i tuląca Go w ramionach, nie jest dla nas niedoścignionym wzorem miłości i natchnienia podczas każdej naszej Komunii eucharystycznej?

Przez całe swoje życie u boku Chrystusa, nie tylko na Kalwarii, Maryja realizowała wymiar ofiarny Eucharystii. Kiedy zaniosła Dziecię Jezus do świątyni w Jerozolimie, «aby [Je] przedstawić Panu» (Łk 2, 22), usłyszała zapowiedź starego Symeona, że to Dziecko będzie «znakiem sprzeciwu» i że «miecz» przeszyje także Jej duszę (por. Łk 2, 34-35). W ten sposób został przepowiedziany dramat ukrzyżowania Syna i w jakimś sensie zostało zapowiedziane stabat Mater Dziewicy u stóp krzyża. Przygotowując się, dzień po dniu, do wydarzenia Kalwarii, Maryja przeżywa jakby «antycypowaną Eucharystię», można by powiedzieć «komunię duchową» pragnienia i ofiary, która będzie miała swoje wypełnienie w zjednoczeniu z Synem w męce, a potem – w okresie popaschalnym – wyrazi się w Jej uczestnictwie w sprawowanej przez Apostołów celebracji eucharystycznej – «pamiątce» męki.

Jak wyobrazić sobie uczucia Maryi, która słyszała z ust Piotra, Jana, Jakuba i innych Apostołów słowa z Ostatniej Wieczerzy: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane» (Łk 22, 19)? To Ciało, wydane na ofiarę i ponownie uobecnione w znakach sakramentalnych, było tym samym ciałem, które poczęło się w Jej łonie! Przyjmowanie Eucharystii musiało oznaczać dla Maryi niejako powtórne przyjęcie w Jej łonie serca, które biło rytmem Jej serca, ponownym przeżywaniem tego, czego osobiście doświadczyła pod krzyżem.

«To czyńcie na moją pamiątkę» (Łk 22, 19). W «pamiątce» Kalwarii jest obecne to wszystko, czego Chrystus dokonał przez swoją mękę i śmierć. A zatem nie brakuje również tego, co Chrystus uczynił dla Matki ku naszemu pożytkowi. To Jej właśnie powierza umiłowanego ucznia, a w nim powierza każdego z nas: «Oto syn Twój!». Podobnie mówi do każdego z nas: «Oto Matka twoja!» (por. 19, 26-27).

Przeżywanie w Eucharystii pamiątki śmierci Chrystusa zakłada także nieustanne przyjmowanie tego daru. Oznacza to, że – na wzór Jana – przyjmiemy do siebie Tę, która za każdym razem jest nam dawana za Matkę. Oznacza jednocześnie podjęcie zadania upodabniania się do Chrystusa w szkole Matki i zgodę na to, aby nam towarzyszyła. Z Kościołem i jako Matka Kościoła, Maryja jest obecna w każdej z naszych celebracji eucharystycznych. Jeśli pojęcia Kościół i Eucharystia są ze sobą nierozerwalnie związane, to samo dotyczy Maryi i Kościoła. Również dlatego już od czasów starożytnych w Kościołach Wschodu i Zachodu jednomyślnie wspominano Maryję podczas celebracji eucharystycznej.

W Eucharystii Kościół łączy się w pełni z Chrystusem i z Jego ofiarą, utożsamiając się z duchem Maryi. Jest to prawda, którą można zgłębić odczytując ponownie «Magnificat» w perspektywie eucharystycznejEucharystia jest bowiem, podobnie jak hymn Maryi, przede wszystkim uwielbieniem i dziękczynieniem. Kiedy Maryja wznosi okrzyk: «Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim», nosi już w łonie Jezusa. Wielbi Ojca «przez» Jezusa, lecz wielbi Go także «w» Jezusie i «z» Jezusem.

To jest właśnie prawdziwa «postawa eucharystyczna».

Jednocześnie Maryja wspomina wspaniałe dzieła, jakich Bóg dokonał w dziejach zbawienia, zgodnie z obietnicą, jaką złożył ojcom (por. Łk 1, 55), ogłaszając cud, który je wszystkie przewyższy – zbawcze Wcielenie. W Magnificat jest też obecny wymiar eschatologiczny Eucharystii. Za każdym razem, kiedy Syn Boży uobecnia się nam w «ubóstwie» znaków sakramentalnych chleba i wina, zasiewane jest w świecie ziarno nowych dziejów, w których władcy są «strącani z tronów», a «pokorni zostają wywyższeni» (por. Łk 1, 52). Maryja opiewa «nowe niebiosa» i « nową ziemię », które w Eucharystii znajdują swoją antycypację i w pewnym sensie programowy «zamysł». Jeśli Magnificat wyraża duchowość Maryi, nic bardziej niż ta duchowość nie pomoże nam przeżywać tajemnicy eucharystycznej. Eucharystia została nam dana, ażeby całe nasze życie, podobnie jak życie Maryi, było jednym «magnificat»!

(św. Jan Paweł II, Ecclesia de Eucharistia).


Dzień 24.
Środa, 10 czerwca

W Liście apostolskim Novo millennio ineunte napisałem, że «do Jezusa nie można dotrzeć inaczej jak tylko przez wiarę» (n. 19). Taka była właśnie droga, którą postępowała Maryja przez całe swe ziemskie życie, i jest to droga Kościoła pielgrzymującego aż do końca czasów. Sobór Watykański II położył duży nacisk na wiarę Maryi — którą w sposób tajemniczy żyje również Kościół — zwracając uwagę na pielgrzymkę Matki Bożej od momentu zwiastowania aż do chwili odkupieńczej Męki (por. Lumen gentium, 57 i 67; Redemptoris Mater, 25-27).

Możemy zaobserwować, że również św. Ludwik Maria w swoich pismach kładzie akcent na żywej wierze Matki Jezusa, w drodze od wcielenia aż po krzyż. Maryja jest dzięki swej wierze modelem i prawzorem Kościoła. Św. Ludwik Maria wyraża tę myśl posługując się różnymi środkami, ukazując czytelnikowi «cudowne skutki» doskonałego nabożeństwa do Maryi: «Im bardziej zatem pozyskasz sobie życzliwość tej Pani dostojnej i Panny wiernej, tym więcej posiądziesz wiary we wszystkim: wiary czystej, która sprawi, iż nie będziesz dbał o to, co schlebia uczuciu lub odznacza się niezwykłością; wiary żywej i ożywionej miłością, która sprawi, iż pobudką wszystkich twych czynów stanie się czysta miłość; wiary mocnej i niezachwianej jak skała, dzięki której trwać będziesz niewzruszony i niezłomny wśród burz i zawieruchy; wiary czynnej i przenikliwej, która niby klucz cudowny umożliwi ci wstęp do wszystkich tajemnic Chrystusowych, pozwoli ci wniknąć w ostateczne rzeczy człowieka, a nawet w samo serce Boga; wiary mężnej, dzięki której bez wahania podejmiesz się wielkich rzeczy dla Boga i zbawienia dusz i sprawom tym szczęśliwie podołasz; wreszcie wiary, która będzie dla ciebie płonącą pochodnią, życiem Bożym, ukrytym skarbem Bożej Mądrości, bronią wszechmocną, którą posługiwać się będziesz, by świecić tym, co są w ciemnościach i w cieniu śmierci, by rozpalać tych, co są oziębli i łakną rozżarzonego złota miłości, by darzyć życiem tych, co umarli przez grzech, by poruszać słowem mocnym a łagodnym serca chłodne jak marmur i obalać cedry Libanu, a wreszcie, by oprzeć się diabłu i wszystkim wrogom zbawienia» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 214).

Podobnie jak św. Jan od Krzyża, św. Ludwik Maria kładzie nacisk przede wszystkim na czystość wiary i na typowe dla niej, często bolesne, ciemności (por. Tajemnica Maryi, 51-52). Jest to wiara kontemplacyjna, która — rezygnując z rzeczy odczuwalnych i nadzwyczajnych — przenika tajemnicze głębie Chrystusa. Św. Ludwik Maria zwraca się w modlitwie do Matki Pana słowami: «Nie proszę Cię o wizje czy objawienia, o odczucia ani rozkosze, choćby tylko duchowe (…). Tu w dole nie pragnę mieć żadnej innej cząstki niż ta, którą Ty miałaś, tzn. wierzyć czystą wiarą, niczego nie doświadczając i nie oglądając» (tamże, 69). Krzyż jest kulminacyjnym momentem wiary Maryi, jak napisałem w Encyklice Redemptoris Mater: «Przez tę wiarę Maryja jest doskonale zjednoczona z Chrystusem w Jego wyniszczeniu (…). Jest to chyba najgłębsza w dziejach człowieka 'kenoza’ wiary» (n. 18).

Duch Święty wzywa Maryję, by «odtwarzała się» w Jego wybranych i aby zakorzeniła się w nich Jej «wiara niezłomna», jak również «nadzieja stanowcza» (por. Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 34). Przypomniał o tym Sobór Watykański II: «Jak w niebie Matka Jezusa doznaje już chwały co do ciała i duszy, będąc obrazem i początkiem Kościoła mającego osiągnąć pełnię w przyszłym wieku, tak tu na ziemi, dopóki nie nadejdzie dzień Pański (por. 2 P 3, 10), przyświeca Ona pielgrzymującemu Ludowi Bożemu jako znak niezachwianej nadziei i pociechy» (Lumen gentium, 68). Św. Ludwik Maria kontempluje ten wymiar eschatologiczny, zwłaszcza gdy mówi o «apostołach czasów ostatecznych», kształtowanych przez Najświętszą Maryję Pannę, aby nieśli w Kościele zwycięstwo Chrystusa nad siłami zła (por. Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 49-59). Nie chodzi tu w żadnym wypadku o jakąś formę «millenaryzmu», lecz o głęboki sens eschatologicznego wymiaru Kościoła, związany z jedynością i powszechnością zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Kościół oczekuje chwalebnego przyjścia Jezusa przy końcu czasów. Podobnie jak Maryja, i wraz z Nią, święci są w Kościele i dla Kościoła, aby zajaśniała jego świętość, aby głosić aż po krańce ziemi i do końca czasów dzieło Chrystusa, jedynego Zbawiciela.

W antyfonie Salve Regina Kościół nazywa Matkę Bożą «nadzieją naszą». Tego samego wyrażenia użył św. Ludwik Maria zainspirowany tekstem św. Jana Damasceńskiego, który mówiąc o Maryi, zastosował biblijny symbol kotwicy: «Przywiązujemy dusze do nadziei w Tobie jak do mocnej kotwicy. Wszak właśnie do Niej najbardziej przywiązali się święci, którzy zostali zbawieni, i do Niej też przywiązywali innych, by w cnocie wytrwali. Szczęśliwi więc, i po tysiąckroć szczęśliwi ci, którzy teraz przywiązują się do Niej jak do mocnej kotwicy i wiernie przy Niej trwają» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 175). Poprzez nabożeństwo do Maryi sam Jezus «rozszerza serce świętą ufnością w Bogu, w którym każe widzieć Ojca. Wzbudza w nim tkliwą, synowską miłość» (tamże, 169).

Kościół wraz z Najświętszą Maryją Panną modli się w swym matczynym sercu, żywi nadzieję i prosi usilnie o zbawienie wszystkich ludzi. Końcowe słowa Konstytucji Lumen gentium brzmią: «Niechaj wszyscy wierni błagają wytrwale Matkę Boga i Matkę ludzi, aby Ta, która swymi modlitwami wspierała początki Kościoła, także i teraz w niebie, wywyższona ponad wszystkich świętych i aniołów, w komunii wszystkich świętych wstawiała się u swego Syna, dopóki wszystkie rodziny narodów, zarówno tych, które noszą zaszczytne imię chrześcijan, jak i tych, co nie znają jeszcze swego Zbawiciela, nie zgromadzą się szczęśliwie w pokoju i zgodzie w jeden Lud Boży na chwałę Przenajświętszej i niepodzielnej Trójcy» (n. 69).

(św. Jan Paweł II, Watykan, 8 grudnia 2003).


Dzień 23.
Wtorek, 9 czerwca

W Konstytucji Lumen gentium czytamy: «Podczas gdy Kościół w osobie Najświętszej Dziewicy osiąga już doskonałość, dzięki której jest bez skazy i zmarszczki (por. Ef 5, 27), wierni ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech, wzrastać w świętości; dlatego też wznoszą oczy do Maryi, która świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót» (n. 65). Świętość jest doskonałością miłości, owej miłości do Boga i do bliźniego, będącej przedmiotem największego przykazania Jezusa (por. Mt 22, 38), a zarazem największym darem Ducha Świętego (por. 1 Kor 13, 13). I tak św. Ludwik Maria odsłania stopniowo wiernym w swych Pieśniach wspaniałość miłości (Pieśń 5), światło wiary (Pieśń 6) i stałość nadziei (Pieśń 7).

W duchowości montfortiańskiej dynamizm miłości wyraża się przede wszystkim za pomocą symbolu niewoli miłości do Jezusa, za przykładem i z macierzyńską pomocą Maryi. Chodzi o doskonałą więź z kénosis Chrystusa, więź przeżywaną z Maryją, ściśle związaną z tajemnicami życia Syna. «Nie ma też dla chrześcijanina niczego, dzięki czemu mógłby stać się bardziej całkowitą własnością Jezusa Chrystusa i Jego świętej Matki, niż dobrowolna niewola wzorowana na przykładzie samego Chrystusa, który z miłości ku nam 'przyjął postać sługi’ (Flp 2, 7), i Matki Najświętszej, która się nazwała służebnicą i niewolnicą Pańską (Łk 1, 46-48). Apostoł nazywa siebie zaszczytnym mianem sługi Chrystusa (Rz 1, 1). Pismo święte zwie kilkakrotnie chrześcijan sługami Chrystusa (1 Kor 7, 22; 2 Tym 2, 24)» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 72). Syn Boży, który w posłuszeństwie Ojcu przyszedł na świat przez wcielenie (por. Hbr 10, 7), uniżył później samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2, 7-8). Maryja odpowiedziała na wolę Bożą poprzez całkowity dar z siebie, swego ciała i duszy, dar stały: od zwiastowania po krzyż i od krzyża aż po wniebowzięcie. Między posłuszeństwem Chrystusa i posłuszeństwem Maryi istnieje oczywiście asymetria, wynikająca z ontycznej różnicy między Boską osobą Syna i ludzką osobą Maryi. Konsekwencją tego jest fakt, że posłuszeństwo Chrystusa jest jedynym skutecznym źródłem zbawienia, z którego Jego Matka otrzymała łaskę całkowitego posłuszeństwa Bogu a zarazem współpracy w posłannictwie Jej Syna.

«Niewolę miłości» należy interpretować zatem w świetle przedziwnej wymiany między Bogiem i ludzkością, dokonanej w tajemnicy wcielonego Słowa. Jest to prawdziwa wymiana miłości między Bogiem i Jego stworzeniem w całkowitym wzajemnym darze z siebie. «Istotą tego nabożeństwa (…) jest uczynienie duszy wewnętrznie niewolniczo oddanej Najświętszej Maryi Pannie, a za Jej pośrednictwem — Jezusowi» (Tajemnica Maryi, 44). Paradoksalnie owe «więzy miłości», owa «niewola miłości» sprawiają, że człowiek staje się w pełni wolny, prawdziwą wolnością dzieci Bożych (por. Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 169). Chodzi o całkowite powierzenie się Jezusowi, w odpowiedzi na miłość, którą On pierwszy nas umiłował. Kto żyje tą miłością, może powtórzyć za św. Pawłem: «Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20).

(św. Jan Paweł II, Watykan, 8 grudnia 2003).


Dzień 22.
Poniedziałek, 8 czerwca

Św. Ludwik Maria kontempluje wszystkie tajemnice, poczynając od wcielenia, które dokonało się w momencie zwiastowania. I tak w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie Maryja «jest prawdziwym rajem ziemskim nowego Adama», «ziemią dziewiczą i nieskalaną», z której On został ukształtowany (n. 261). Maryja jest także nową Ewą, złączoną z nowym Adamem, w posłuszeństwie, które naprawia pierwotne nieposłuszeństwo mężczyzny i niewiasty (por. tamże, 53; św. Ireneusz, Adversus haereses, III, 21, 10-22, 4). Dzięki temu posłuszeństwu Syn Boży przychodzi na świat. Krzyż jest tajemniczo obecny już w chwili wcielenia, w momencie poczęcia Jezusa w łonie Maryi. W istocie słowa ecce venio z Listu do Hebrajczyków (por. 10, 5-9) są pierwszym aktem posłuszeństwa Syna wobec Ojca, zgodą na odkupieńczą Ofiarę już w momencie, «gdy na świat przychodzi».

«Ponieważ cała doskonałość nasza polega na upodobnieniu się do Chrystusa Pana — pisze św. Ludwik Maria Grignion de Montfort — na zjednoczeniu z Nim i poświęceniu się Jemu, przeto najdoskonalszym ze wszystkich nabożeństw jest bezspornie to, które nas najdoskonalej upodabnia do Chrystusa, najściślej z Nim jednoczy i całkowicie Jemu poświęca. A że ze wszystkich stworzeń najpodobniejsza do Chrystusa Pana jest Matka Najświętsza, wynika stąd, że spośród wszystkich nabożeństw, tym, które duszę najlepiej poświęca Zbawicielowi naszemu i ją z Nim jednoczy, jest nabożeństwo do Najświętszej Panny, Jego świętej Matki. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 120). Zwracając się do Jezusa, św. Ludwik Maria opisuje, jak wspaniała jest jedność między Synem i Matką: «Jest Ona do tego stopnia przemieniona w Ciebie przez łaskę, iż już nie Ona żyje, nie Ona jest, jedynie Ty jeden, o mój Jezu, który żyjesz i królujesz w Niej (…). Ach, gdyby znano chwałę i miłość, jakie odbierasz w tej istocie cudownej (…). Maryja jest tak dogłębnie z Tobą zjednoczona (…), albowiem płomienniej Cię miłuje i doskonalej sławi niźli wszystkie inne stworzenia społem» (tamże, 63).

Według stwierdzenia Soboru Watykańskiego II, Maryja doznaje «czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny członek Kościoła oraz jego typiczne wyobrażenie i najdoskonalszy wzór w wierze i miłości» (Lumen gentium, 53). Matka Odkupiciela została także odkupiona przez Niego w sposób niepowtarzalny w swym niepokalanym poczęciu i poprzedza nas w słuchaniu z wiarą i miłością słowa Bożego, które czyni nas błogosławionymi (por. tamże, 58). Również dlatego Maryja jest «głęboko związana (…) z Kościołem: Boża Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem (typus) Kościoła w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. W misterium bowiem Kościoła, który sam także słusznie jest nazywany matką i dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja idzie przed nami, stanowiąc najdoskonalszy i jedyny wzór zarówno dziewicy, jak i matki» (tamże, 63). Sobór kontempluje Maryję jako Matkę członków Chrystusowych (por. tamże, 53, 62), a Paweł VI ogłosił Ją Matką Kościoła. Biblijną podstawą tej formuły jest nauka o Mistycznym Ciele, która wyraża w sposób najtrafniejszy jedność Chrystusa z Kościołem. «Głowa i członki z jednej rodzą się matki» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 32) — przypomina nam św. Ludwik Maria. W tym sensie mówimy, że przez działanie Ducha Świętego członki zostają zjednoczone z Chrystusem Głową i upodabniają się do Tego, który jest Synem Ojca i Maryi, tak iż «każde prawdziwe dziecko Kościoła musi mieć Boga za ojca i Maryję za matkę» (Tajemnica Maryi, 11).

W Chrystusie, jednorodzonym Synu, jesteśmy rzeczywiście dziećmi Ojca, a jednocześnie dziećmi Maryi i Kościoła. W dziewiczym narodzeniu Jezusa w pewnym sensie narodziła się na nowo cała ludzkość. «A słowa, które św. Paweł do siebie stosuje, znajdują w zastosowaniu do Niej jeszcze słuszniejsze uzasadnienie: 'Synaczkowie moi! Oto na nowo w boleści was rodzę, dopóki nie odtworzy się w was obraz Chrystusa’ (Ga 4, 19). Codziennie rodzę synów Bożych, dopóki nie odtworzy się w nich obraz Jezusa Chrystusa w pełni swego wieku» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 33). Nauka ta znajduje najpiękniejszy wyraz w modlitwie: «Duchu Święty, udziel mi głębokiej pobożności i wielkiej miłości do Maryi, mocnego oparcia na Jej matczynym łonie i łaski nieustannego uciekania się do Jej miłosierdzia, abyś poprzez Nią ukształtował Jezusa w moim wnętrzu» (Tajemnica Maryi, 67).

Jednym z najwznioślejszych przejawów duchowości św. Ludwika Marii Grignion de Montforta jest utożsamienie człowieka wierzącego z Maryją w Jej miłości do Jezusa i służbie Jemu. Rozważając znany tekst św. Ambrożego: «Niechaj w każdej (duszy) będzie dusza Maryi, aby wielbiła Boga; niech w każdym (duchu) będzie duch Maryi, aby radował się w Bogu». Ludwik Maria pisze: «Jakże szczęśliwa jest dusza, która (…) cała jest opanowana i owładnięta duchem Maryi, który jest słodki i mocny, gorliwy i roztropny, pokorny i mężny, czysty i płodny» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 258). Mistyczne utożsamienie się z Maryją jest ukierunkowane całkowicie na Jezusa, jak wyraża to w modlitwie: «W końcu, moja najdroższa i najukochańsza Matko, spraw, jeśli to możliwe, abym nie miał innego ducha, jak tylko Twojego, do poznania Jezusa Chrystusa i Jego boskiej woli; abym nie miał innej duszy, jak tylko Twoją, do chwalenia i wysławiania Pana; abym nie miał innego serca, jak tylko Twoje, do kochania Boga miłością czystą i żarliwą jak Ty» (Tajemnica Maryi, 68).

(św. Jan Paweł II, Watykan, 8 grudnia 2003).


Dzień 21.
Niedziela, 7 czerwca, uroczystość Trójcy Przenajświętszej

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny w początkach XVIII w., lecz manuskrypt pozostał praktycznie nieznany przez ponad sto lat. Gdy po niemal przypadkowym odkryciu go w 1842 r. został opublikowany w 1843 r., osiągnął natychmiastowy sukces, okazując się dziełem nadzwyczaj skutecznym w szerzeniu «prawdziwego nabożeństwa» do Najświętszej Maryi Panny. Lektura tej książki była również dla mnie wielką pomocą w młodzieńczych latach, gdyż w niej «znalazłem odpowiedź na moje pytania» wywołane obawami, że kult Maryi może zyskać «w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa» (Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Kraków 1996, s. 29). Dzięki mądrości nauki św. Ludwika Marii zrozumiałem, że jeśli przeżywa się tajemnicę Maryi w Chrystusie, to takie niebezpieczeństwo nie istnieje. Mariologia świętego jest bowiem zakorzeniona «w tajemnicy trynitarnej oraz w prawdzie o Wcieleniu Słowa Bożego» (tamże, s. 30).

Kościół od samego początku, zwłaszcza w chwilach najtrudniejszych, szczególnie intensywnie kontemplował jedno z wydarzeń Męki Jezusa Chrystusa, opisane przez św. Jana: «Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: 'Niewiasto, oto syn Twój’. Następnie rzekł do ucznia: 'Oto Matka twoja’. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie» (J 19, 25-27). Lud Boży doświadczał w swej historii owego daru Jezusa ukrzyżowanego — daru Jego Matki. Najświętsza Maryja Panna naprawdę jest naszą Matką; towarzyszy nam w pielgrzymce wiary, nadziei i miłości ku coraz ściślejszemu zjednoczeniu z Chrystusem, jedynym Zbawicielem i pośrednikiem zbawienia (por. Lumen gentium, 60 i 62).

Jak wiadomo, inspiracją dewizy Totus tuus, widniejącej na moim herbie, który w sposób symboliczny ilustruje cytowany wyżej tekst Ewangelii, była doktryna św. Ludwika Marii Grignion de Montforta (por. Dar i tajemnica, ss. 29-30; Rosarium Virginis Mariae, 15). Te dwa słowa wyrażają całkowitą przynależność do Jezusa za pośrednictwem Maryi. «Tuus totus ego sum, et omnia mea tua sunt — pisze św. Ludwik Maria i tłumaczy to następująco — Oto jestem cały Twój i wszystko co moje, Twoim jest, o Jezu mój najmilszy, przez Maryję, Twą Najświętszą Matkę.  Doktryna św. Ludwika Marii wywarła wielki wpływ na pobożność maryjną wielu wiernych i również na moje życie. Jest to nauka sprawdzona w życiu, o wielkiej głębi ascetycznej i mistycznej, wyrażona za pomocą żywego i płomiennego stylu, w którym często używa się obrazów i symboli. Od czasów św. Ludwika Marii nastąpił znaczny rozwój teologii maryjnej; przyczynił się do tego istotnie przede wszystkim Sobór Watykański II. Dlatego naukę montfortiańską należy dziś odczytywać i interpretować w świetle nauczania Soboru, przez co nie traci ona bynajmniej swej istotnej wartości.

Św. Ludwik Maria w sposób przekonujący zachęca do kontemplowania z miłością tajemnicy Wcielenia. Prawdziwa pobożność maryjna jest chrystocentryczna. Przypomina o tym Sobór Watykański II: «Z pobożnością o Niej (Maryi) rozmyślając i przypatrując się Jej w świetle Słowa, które stało się człowiekiem, Kościół ze czcią wnika głębiej w najwyższe misterium Wcielenia» (Lumen gentium, 65). Umiłowanie Boga, rodzące się ze zjednoczenia z Jezusem Chrystusem, jest celem każdej autentycznej pobożności, gdyż — jak pisze św. Ludwik Maria — Chrystus «jest jedynym Mistrzem, który ma nas nauczać, jedynym Panem, od którego winniśmy być zależni, jedyną Głową, z którą winniśmy być złączeni, jedynym wzorem, do którego upodobnić się mamy, jedynym lekarzem zdolnym nas uleczyć, jedynym pasterzem, który musi nas żywić, jedyną drogą, mającą nas prowadzić, jedyną prawdą, w którą winniśmy wierzyć, jedynym życiem, które ma nas ożywiać, i naszym jedynym wszystkim we wszystkim, które ma nam wystarczyć» (Traktat o prawdziwym nabożeństwie, 61).

Kult Najświętszej Maryi Panny jest szczególnie skutecznym środkiem do tego, «abyśmy mogli Chrystusa tym doskonalej znaleźć, tym czulej ukochać i tym wierniej Mu służyć» (tamże, 62). Żywe pragnienie, by «tym czulej kochać», przeradza się natychmiast w gorącą modlitwę do Jezusa, zawierającą prośbę o łaskę uczestniczenia w niewypowiedzianej wspólnocie miłości, jaka istnieje między Nim i Jego Matką. Całkowite odniesienie Maryi do Jezusa, a w Nim do Trójcy Świętej, można dostrzec przede wszystkim w następującej uwadze: «Ilekroć wreszcie myślisz o Maryi, Maryja za ciebie myśli o Bogu; ilekroć wielbisz Maryję, Maryja wraz z tobą wielbi i czci Boga. W Maryi wszystko odnosi się do Boga, jest Ona odbiciem Boga, które istnieje tylko w związku z Bogiem, echem Bożym, mówiącym głosem Boga i powtarzającym Jego słowa. Jeśli powiesz ’Maryja’, Ona powie 'Bóg’. Gdy św. Elżbieta wygłosiła pochwałę Maryi, zwąc Ją błogosławioną, za to, że uwierzyła, Maryja, wierne echo Boga, zaintonowała: 'Wielbi dusza moja Pana’ (Łk 1, 46). Maryja czyni nadal każdego dnia to, co uczyniła wtedy. Gdy Ją chwalisz, miłujesz, czcisz lub coś Jej ofiarujesz, wówczas chwalisz, miłujesz i czcisz Boga i Bogu dajesz przez Maryję i w Maryi» (tamże, 225).

W modlitwie skierowanej do Matki naszego Pana św. Ludwik Maria wyraża również trynitarny wymiar Jej relacji z Bogiem: «Pozdrawiam Cię, Maryjo, umiłowana Córko Ojca przedwiecznego! Pozdrawiam Cię, przedziwna Matko Syna! Pozdrawiam Cię, Maryjo, najwierniejsza Oblubienico Ducha Świętego!» (Tajemnica Maryi, 68). Ta tradycyjna formuła, którą posługiwał się już św. Franciszek z Asyżu (por. Źródła franciszkańskie, 281), mimo że ma charakter analogii, jest niewątpliwie trafnym sposobem wyrażenia szczególnego uczestnictwa Maryi w życiu Trójcy Świętej.

(św. Jan Paweł II, Watykan, 8 grudnia 2003).


Dzień 20. 
Sobota, 6 czerwca

Dzisiaj, w dniu liturgicznego wspomnienia Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny, spotykamy się na Krzeptówkach, w tym kościele parafialnym, aby dokonać jego poświęcenia, czyli konsekracji. Świątyni nie wystarczy bowiem tylko zbudować, ale trzeba ją aktem liturgicznym poświęcić, oddać Bogu Najwyższemu. Dziękuję Panu Bogu za to, że w dniu dzisiejszym dane mi jest dokonać konsekracji waszego kościoła.

To wasze sanktuarium na Krzeptówkach, które dzisiaj zostaje poświęcone Bogu, ma służyć Kościołowi — wspólnocie, żywym ludziom. Wyraża to jeszcze dogłębniej czytanie z Listu św. Piotra, które słyszeliśmy. Apostoł mówi w nim o Kościele jako o budowli z żywych kamieni. Z kamieni, ale żywych. To my jesteśmy właśnie tą budowlą, to my stanowimy owe żywe kamienie, które składają się na całokształt duchowej świątyni. Jej kamieniem węgielnym zaś jest Chrystus, Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały. To On właśnie stał się kamieniem węgielnym Kościoła jako wielkiej wspólnoty Ludu Bożego Nowego Przymierza. Wspólnota ta, jak pisze Piotr Apostoł, stanowi święte kapłaństwo (por. 1 P 2, 5). Zjednoczona bowiem z Chrystusem, jest ona «wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, aby ogłaszać dzieła potęgi Tego, który nas wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła» (por. 1 P 2, 9). Ta wasza piękna świątynia, którą zbudowaliście wraz z duszpasterzami, ma służyć wspólnocie Kościoła i dlatego trzeba, aby była poświęcona, konsekrowana, oddana Bogu samemu jako przestrzeń, w której gromadzi się i modli Lud Boży. Lud Boży nie tylko z Krzeptówek i Zakopanego, ale także z różnych stron Polski, który tu przybywa na wypoczynek w górach. Życzę wszystkim turystom i wczasowiczom, aby bliższy kontakt z tatrzańską przyrodą stawał się okazją do obcowania z Bogiem.

(…) Drodzy bracia i siostry! Wasze sanktuarium na Krzeptówkach jest mi w najszczególniejszy sposób bliskie i drogie. Czcicie w nim Matkę Bożą Fatimską w Jej figurze. Z historią tego sanktuarium łączy się zarazem wydarzenie, które miało miejsce na placu św. Piotra w dniu 13 maja 1981 roku. Doznałem wówczas śmiertelnego zagrożenia życia i cierpienia, a równocześnie wielkiego miłosierdzia Bożego. Za przyczyną Matki Bożej Fatimskiej życie zostało mi na nowo darowane. Podczas pobytu w Poliklinice Gemelli doświadczyłem wiele ludzkiej życzliwości ze wszystkich stron świata; życzliwość ta objawiała się przede wszystkim w modlitwie. Przed oczyma miałem wówczas scenę z życia pierwszych chrześcijan, którzy «nieustannie modlili się do Boga» (por. Dz 12, 5), gdy życie Piotra było wystawione na wielkie niebezpieczeństwo.

Wasze sanktuarium na Krzeptówkach łączą bliskie więzi duchowe z Fatimą w Portugalii. Dlatego tak cenię sobie obecność w dniu dzisiejszym biskupa z Fatimy na naszej uroczystości. Stamtąd także przybyła czczona przez was figura Matki Bożej. Orędzie fatimskie, które Maryja przekazywała światu za pośrednictwem trojga ubogich dzieci, składa się z wezwania do nawrócenia, do modlitwy, szczególnie różańcowej, oraz do zadośćuczynienia za grzechy własne i wszystkich ludzi. Orędzie to wyrasta wprost z Ewangelii, ze słów Chrystusa wypowiedzianych zaraz na początku działalności publicznej: «Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (Mk 1, 15). Ma ono na celu przemianę wewnętrzną człowieka, pokonanie w nim grzechu i umocnienie dobra, pomoc w zdobywaniu świętości. Orędzie to zaadresowane jest szczególnie do ludzi naszego stulecia naznaczonego wojnami, nienawiścią, deptaniem podstawowych praw człowieka, ogromnym cierpieniem ludzi i narodów, a wreszcie walką z Bogiem, posuniętą aż do negacji Jego istnienia. Orędzie fatimskie tchnie miłością Serca Matki, które jest zawsze otwarte dla dziecka, nieustannie mu towarzyszy, zawsze o nim myśli, nawet wtedy, gdy dziecko schodzi na bezdroża i staje się «marnotrawnym synem» (por. Łk 15, 11-32).

Niepokalane Serce Maryi, które dzisiaj wspominamy w liturgii, zostało otwarte dla nas na Kalwarii słowami konającego Chrystusa: «’Niewiasto, oto syn Twój’. Następnie rzekł do ucznia: ’Oto Matka twoja’». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie» (J 19, 26-27). Pod krzyżem Maryja stała się Matką wszystkich odkupionych przez Chrystusa ludzi. Przyjęła w swoją macierzyńską opiekę Jana i przyjęła każdego człowieka. Odtąd największą troską Jej Niepokalanego Serca jest wieczne zbawienie wszystkich ludzi.

Wasze sanktuarium od początku głosi orędzie fatimskie i nim żyje. Darzycie szczególną czcią Niepokalane Serce Maryi Panny, prowadzicie Krucjatę Różańca Rodzinnego, obejmujecie modlitwą ważne sprawy Kościoła, Papieża, świata, Ojczyzny, dusze w czyśćcu oraz ludzi, którzy odeszli od miłości Boga, zrywając z Nim przymierze zawarte na chrzcie św. Módlcie się wytrwale o łaskę nawrócenia dla nich. Zwracajcie się z ufnością do Maryi — Ucieczki grzeszników, aby ich broniła od zatwardziałości w grzechu i przed niewolą szatana. Proście z wiarą, aby ludzie poznali i uznali «jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa» (por. J 17, 3). W tej modlitwie wyraża się wasza miłość do ludzi pragnąca największego dobra dla każdego z nich.

«W żadnym czasie, w żadnym okresie dziejów — a zwłaszcza w okresie tak przełomowym jak nasz — Kościół nie może zapomnieć o modlitwie, która jest wołaniem o miłosierdzie Boga wobec wielorakiego zła, jakie ciąży nad ludzkością i jakie jej zagraża» (Dives in misericordia, 15).

«Matko, uproś! Matko, przebłagaj! O Maryjo, Matko Boga, Przyczyń się za nami!» Amen.

(św. Jan Paweł II, 7 czerwca 1997, Zakopane).


Dzień 19. 
Piątek, 5 czerwca

Zgromadziliśmy się, aby uczcić wielką tajemnicę, jaka dokonała się tutaj dwa tysiące lat temu. Ewangelista Łukasz dokładnie umiejscawia to wydarzenie w czasie i przestrzeni: «W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja» (1, 26-27). Aby jednak zrozumieć, co stało się w Nazarecie dwa tysiące lat temu, musimy powrócić do czytania z Listu do Hebrajczyków. Tekst ten pozwala nam jak gdyby przysłuchiwać się rozmowie między Ojcem a Synem dotyczącej odwiecznego zamysłu Bożego: «Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę (…) abym spełniał wolę Twoją, Boże» (10, 5-7). List do Hebrajczyków mówi nam, że odwieczne Słowo, posłuszne woli Ojca, przychodzi do nas, aby złożyć ofiarę, która przewyższa wszelkie ofiary składane w poprzednim Przymierzu. Jest to wieczna i doskonała ofiara, która odkupia świat.

Boży zamysł jest stopniowo objawiany w Starym Testamencie, zwłaszcza w słowach proroka Izajasza, których przed chwilą wysłuchaliśmy: «Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel» (7, 14). Emmanuel — Bóg z nami. W tych słowach przepowiedziane zostaje niezwykłe wydarzenie, jakie miało się dokonać w Nazarecie w pełni czasów; to właśnie wydarzenie świętujemy dzisiaj szczęśliwi i pełni radości.

(…) Maryja bardziej niż ktokolwiek inny może nas nauczyć, co znaczy żyć wiarą «naszego ojca». Pod wieloma względami Maryja jest oczywiście inna od Abrahama; ale w głębszym sensie «przyjaciel Boży» (por. Iz 41, 8) i młoda niewiasta z Nazaretu są do siebie bardzo podobni.

Oboje — Abraham i Maryja — otrzymują od Boga wspaniałą obietnicę. Abraham miał się stać ojcem syna, z którego wziął początek później wielki naród. Maryja ma zostać Matką Syna, który będzie Mesjaszem, Pomazańcem Bożym. «Oto poczniesz i porodzisz Syna — mówi Gabriel. — (…) Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida (…), a Jego panowaniu nie będzie końca» (Łk 1, 31-33).

Zarówno dla Abrahama, jak i dla Maryi Boża obietnica pojawia się jako coś zupełnie nie oczekiwanego. Bóg przerywa codzienny bieg ich życia, zakłócając jego ustalony rytm i działając wbrew ich normalnym oczekiwaniom. Zarówno Abrahamowi, jak i Maryi obietnica wydaje się nierealna. Sara, żona Abrahama, była bezpłodna, a Maryja nie ma jeszcze męża: «Jakże się to stanie — pyta — skoro nie znam męża?» (Łk 1, 34).

Podobnie jak Abraham, Maryja zostaje wezwana, aby powiedzieć «tak» wobec czegoś, co nie zdarzyło się nigdy przedtem. Sara jest pierwszą z opisanych w Piśmie Świętym bezpłodnych żon, które stają się brzemienne dzięki mocy Bożej, podobnie jak Elżbieta będzie ostatnią. Gabriel mówi o Elżbiecie, aby upewnić Maryję: «A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna» (Łk 1, 36).

Jak Abraham, tak również Maryja musi kroczyć w ciemności i może jedynie ufać Temu, który Ją powołał. Ale nawet Jej pytanie: «Jakże się to stanie?» zdaje się oznaczać, że Maryja gotowa jest powiedzieć «tak» mimo lęków i niepewności. Maryja nie pyta, czy obietnica może być spełniona, ale tylko jak zostanie spełniona. Nie jesteśmy zatem zaskoczeni, gdy ostatecznie wypowiada swoje fiat: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38). Przez te słowa Maryja ukazuje, że jest prawdziwą córą Abrahama, staje się Matką Chrystusa i Matką wszystkich wierzących.

Jak Abraham, tak również Maryja musi kroczyć w ciemności i może jedynie ufać Temu, który Ją powołał. Ale nawet Jej pytanie: «Jakże się to stanie?» zdaje się oznaczać, że Maryja gotowa jest powiedzieć «tak» mimo lęków i niepewności. Maryja nie pyta, czy obietnica może być spełniona, ale tylko jak zostanie spełniona. Nie jesteśmy zatem zaskoczeni, gdy ostatecznie wypowiada swoje fiat: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38). Przez te słowa Maryja ukazuje, że jest prawdziwą córą Abrahama, staje się Matką Chrystusa i Matką wszystkich wierzących.

Aby wniknąć głębiej w tajemnicę, powróćmy myślą do tego momentu wędrówki Abrahama, gdy otrzymał on obietnicę. Stało się to wówczas, gdy przyjął w swojej siedzibie trzech tajemniczych gości (por. Rdz 18, 1-15) i oddał im cześć należną Bogu: tres vidit et unum adoravit. To tajemnicze spotkanie jest zapowiedzią zwiastowania, kiedy to Maryja zostaje mocą Bożą włączona w komunię z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Dzięki fiat Maryi, wypowiedzianemu w Nazarecie, wcielenie stało się wspaniałym spełnieniem spotkania Abrahama z Bogiem. Tak więc idąc śladami Abrahama, dotarliśmy do Nazaretu, aby wyśpiewać pochwałę Niewiasty, «dzięki której światłość wzeszła nad ziemią» (hymn Ave Regina Caelorum).

Ale przybyliśmy tu także po to, aby przedstawić Jej nasze prośby. O co prosimy Matkę Bożą my, pielgrzymi rozpoczynający trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa? W tym mieście, które papież Paweł VI, odwiedzając Nazaret, nazwał «szkołą Ewangelii», gdzie «uczymy się patrzeć i słuchać, rozważać i przenikać głęboki i tajemniczy sens objawienia się Syna Bożego, pełnego prostoty, pokory i piękna» (przemówienie w Nazarecie, 5 stycznia 1964 r.), modlę się przede wszystkim o wielką odnowę wiary wszystkich dzieci Kościoła. Głęboką odnowę wiary, rozumianej nie tylko jako ogólna postawa życiowa, ale jako świadome i odważne wyznawanie Credo: «Et incarnatus est de Spiritu Sancto ex Maria Virgine et homo factus est».

W Nazarecie, gdzie Jezus «czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi» (Łk 2, 52), proszę Świętą Rodzinę, aby budziła we wszystkich chrześcijanach wolę obrony rodziny, obrony rodziny przed wieloma niebezpieczeństwami, jakie zagrażają dziś jej naturze, trwałości i misji. Świętej Rodzinie zawierzam wysiłki chrześcijan i wszystkich ludzi dobrej woli, podejmowane w obronie życia i dla umocnienia szacunku dla godności każdego człowieka.

Maryi, Theotókos, wielkiej Matce Boga, poświęcam rodziny Ziemi Świętej, rodziny świata.

W Nazarecie, gdzie Jezus rozpoczął swoją działalność publiczną, proszę Maryję, aby wszędzie pomagała Kościołowi głosić «dobrą nowinę» ubogim, tak jak On to czynił (por. Łk 4, 18). W tym «roku łaski od Pana» proszę Ją, aby uczyła nas drogi pokornego i radosnego posłuszeństwa Ewangelii w służbie naszym braciom i siostrom — służbie, która nikogo nie wyróżnia i jest wolna od wszelkich uprzedzeń.

«O Matko Wcielonego Słowa, nie gardź moimi prośbami, ale w swoim miłosierdziu usłysz i wysłuchaj mnie. Amen» (Memorare).

(św. Jan Paweł II, 25 marca 2000, Nazaret).


Dzień 18. 
Czwartek, 4 czerwca
1. (…) W Maryi, «umiłowanej córze Ojca» (Lumen gentium, 53), objawił się Boży zamysł miłości do wszystkich ludzi. Wyznaczając Ją, by stała się Matką Jego Syna, Ojciec wybrał Ją pośród wszystkich stworzeń i wyniósł do najwyższej godności i posłannictwa w służbie swego ludu.

Ten ojcowski zamysł ujawnia się najpierw w «Protoewangelii», gdy po upadku Adama i Ewy Bóg oświadcza, że wprowadza nieprzyjaźń między wężem a niewiastą: syn niewiasty zmiażdży głowę węża (por. Rdz 3, 15).

Obietnica zaczyna się spełniać podczas zwiastowania, kiedy Maryja otrzymuje propozycję, by stać się Matką Zbawiciela.

2. «Raduj się, pełna łaski» (por. Łk 1, 28). Pierwsze słowo, które Ojciec kieruje do Maryi za pośrednictwem swego anioła, jest pozdrowieniem, które można rozumieć jako zaproszenie do radości; w zaproszeniu tym rozbrzmiewa echo innych słów, skierowanych do całego narodu izraelskiego przez proroka Zachariasza: «Raduj się wielce, Córo Syjonu (…)! Oto Król twój idzie do ciebie» (Za 9, 9; por. także So 3, 14-18). W tym pierwszym słowie zwróconym do Maryi objawia się zamiar Ojca, który chce zwiastować ludzkości prawdziwą i ostateczną radość. Radość samego Ojca, która wypływa z obecności Syna, ofiarowana jest wszystkim, a zwłaszcza powierzona jest Maryi, by poprzez Nią rozpowszechniała się we wspólnocie ludzkiej.

3. Zaproszenie do radości wiąże się dla Maryi ze szczególnym darem otrzymanym od Ojca: «pełna łaski». Greckie słowo kecharitoméne tłumaczone jest często i nie bez racji jako «pełna łaski»: jest to bowiem obfitość w stopniu najwyższym.

Możemy powiedzieć, że wyrażenie to brzmi tak, jak gdyby stanowiło imię Maryi, «imię» przekazane Jej przez Ojca od początku Jej istnienia. Już od poczęcia bowiem duszę Jej przepełniają wszelkie błogosławieństwa, pozwalające Jej iść drogą nadzwyczajnej świętości podczas ziemskiego życia. W obliczu Maryi dostrzegamy odbicie tajemniczego oblicza Ojca. Nieskończona czułość Boga-Miłości objawia się w macierzyńskich rysach Matki Jezusa.

4. Maryja jest jedyną Matką, która mówiąc o Jezusie, może powiedzieć: «mój Syn», tak jak nazywa Go Ojciec: «Tyś jest mój Syn umiłowany» (Mk 1, 11). Jezus z kolei mówi do Ojca: «Abba, Ojcze» (Mk 14, 36), natomiast do Maryi mówi «matko», wyrażając w tym słowie całe swe synowskie uczucie.

Kiedy Jezus zostawia swą Matkę w Nazarecie i potem spotyka Ją podczas swej publicznej działalności, mówi do Niej «niewiasto», by podkreślić, że słucha już tylko poleceń Ojca, ale także by podkreślić, że nie jest Ona jedynie zwykłą matką biologiczną, lecz ma do spełnienia misję jako «Córa Syjonu» i Matka ludu Nowego Przymierza. Wypełniając to zadanie, Maryja zawsze pozostanie całkowicie posłuszna woli Ojca.

Inaczej postępowała reszta rodziny Jezusa. Czwarta Ewangelia mówi nam, że Jego krewni «nie wierzyli w Niego» (J 7, 5), a Marek pisze, że «wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: 'Odszedł od zmysłów’» (Mk 3, 21). Możemy być pewni, że wewnętrzna postawa Maryi była zupełnie inna. Potwierdza to Ewangelia Łukaszowa, w której Maryja mówi, że jest pokorną «służebnicą Pańską» (Łk 1, 38). W tym świetle należy interpretować słowa Jezusa, wypowiedziane wtedy, kiedy «oznajmiono Mu: 'Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą’» (Łk 8, 20; por. Mt 12, 46-47; Mk 3, 32). Jezus odpowiedział wówczas: «Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je» (Łk 8, 21). Istotnie, Maryja jest wzorem słuchania słowa Bożego (por. Łk 2, 19. 51) i uległości wobec niego.

5. Dziewica zachowała i wytrwale ponawiała pełną gotowość, której dała wyraz podczas zwiastowania. Ogromny przywilej i wyjątkowe posłannictwo, które otrzymała jako Matka Syna Bożego, nie zmieniły Jej postawy pokornej uległości wobec Bożego zamysłu. Spośród różnych aspektów tego zamysłu, Ona przyjęła na siebie związany z Jej macierzyństwem trud wychowania Dziecka. Matka nie tylko wydaje dziecko na świat, ale zajmuje się kształtowaniem i rozwijaniem jego osobowości. Sposób zachowywania się Maryi z pewnością miał swój wpływ na postępowanie Jezusa. Można sobie na przykład wyobrażać, że zwyczaj mycia nóg (por. J 13, 4-5), pozostawiony uczniom jako wzór do naśladowania (por. J 13, 14-15), odzwierciedla coś, co Jezus w dzieciństwie dostrzegał w postawie Maryi, która w duchu pokornej służby umywała nogi gościom.

Zgodnie ze świadectwem Ewangelii, w okresie nazaretańskim Jezus był «poddany» Maryi i Józefowi (por. Łk 2, 51). Maryja zatem dała Mu prawdziwe wychowanie, które uformowało jego człowieczeństwo. Z drugiej strony Maryja pozostawała pod wpływem Syna i pozwalała Mu się formować. W stopniowym objawianiu się Jezusa coraz głębiej odkrywała Ojca i złożyła Mu hołd całkowitej miłości serca córki. Jej zadaniem było pomóc Kościołowi, by podobnie jak Ona szedł śladami Chrystusa.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna, 5 stycznia 2000).


Dzień 17. 
Środa, 3 czerwca

1. Łukaszowe słowa (…) ukazują nam Maryję jako pielgrzyma miłości. Elżbieta natomiast wskazuje na Jej wiarę i wypowiada słowa pierwszego błogosławieństwa Ewangelii: «Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła». Wyrażenie to stanowi «jakby klucz, który otwiera nam wewnętrzną prawdę Maryi» (Redemptoris Mater, 19). Chcielibyśmy więc uwieńczyć cykl katechez Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 rozważaniem o Matce Bożej jako pielgrzymie wiary. Jako córa Syjonu idzie Ona w ślady Abrahama — tego, który uwierzył i dlatego posłusznie «wyruszył do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie» (Hbr 11, 8).

Ten symbol pielgrzymowania w wierze rzuca światło na wewnętrzną historię Maryi, pielgrzyma w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, jak stwierdził Sobór Watykański II: «Błogosławiona Dziewica szła naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża» (Lumen gentium, 58). Zwiastowanie «jest (…) punktem wyjścia, od którego zaczyna się całe itinerarium ku Bogu» Maryi (Redemptoris Mater, 14): itinerarium wiary rozpoczynające się od przepowiedni miecza (por. Łk 2, 35), wiodące krętymi drogami ucieczki do Egiptu i wewnętrznego mroku, kiedy Maryja «nie pojmuje» postawy dwunastoletniego Jezusa w świątyni, a jednak zachowuje «wszystkie te sprawy w swym sercu» (Łk 2, 51).

2. Również w cieniu upływa ukryte życie Jezusa, kiedy to Maryja musi podejmować prawdziwy «trud serca» (Redemptoris Mater, 17), aby w Jej Sercu wciąż na nowo rozbrzmiewało błogosławieństwo Elżbiety.

Oczywiście, w życiu Maryi nie brak promieni światła, jak w epizodzie wesela w Kanie Galilejskiej, gdzie — mimo pozornego dystansu — Chrystus przychyla się do prośby Matki i czyni pierwszy znak objawienia, wzbudzając wiarę uczniów (por. J 2, 1-12).

W takiej samej opozycji światła i cienia, objawienia i tajemnicy jawią się dwa błogosławieństwa, o których mówi św. Łukasz: błogosławieństwo skierowane do Matki Chrystusa przez kobietę z tłumu oraz błogosławieństwo Jezusa dla tych, «którzy słuchają słowa Bożego i [go] przestrzegają» (Łk 11, 28).

Szczytowym punktem tego ziemskiego pielgrzymowania w wierze jest Golgota, gdzie Maryja przeżywa głęboko misterium paschalne Syna: jako Matka w pewnym sensie umiera w śmierci Syna i otwiera się na «zmartwychwstanie» obdarzona nowym macierzyństwem w stosunku do Kościoła (por. J 19, 25-27). Tam, na Kalwarii, Maryja doświadcza nocy wiary, podobnej do tej, jaką przeżył Abraham na górze Moria, a doznawszy oświecenia w dniu Pięćdziesiątnicy dalej pielgrzymuje w wierze aż do Wniebowzięcia, kiedy to Syn przyjmuje Ją do wiecznej szczęśliwości.

3. «Błogosławiona Dziewica Maryja w dalszym ciągu 'przoduje’ Ludowi Bożemu. Jej wyjątkowe 'pielgrzymowanie wiary’ wciąż staje się punktem odniesienia dla Kościoła, dla osób i wspólnot, dla ludów i narodów, poniekąd dla całej ludzkości» (Redemptoris Mater, 6). Ona jest Gwiazdą trzeciego tysiąclecia, podobnie jak na początku ery chrześcijańskiej była jutrzenką, która poprzedziła Jezusa na horyzoncie ludzkości. Z chronologicznego punktu widzenia Maryja narodziła się bowiem przed Chrystusem, wydała Go na świat oraz włączyła w nasze ludzkie dzieje.

Do Niej zwracamy się, by wciąż prowadziła nas do Chrystusa i Ojca, również podczas mrocznych nocy zła, a także w chwilach zwątpienia, kryzysu, milczenia i cierpienia. Do Niej kierujemy pieśń umiłowaną przez Kościół Wschodni, a mianowicie hymn Akatyst, wysławiający językiem poezji lirycznej Jej postać w 24 strofach. W trzeciej strofie, poświęconej nawiedzeniu Elżbiety, głosi on:

«Witaj, konarze pnia, co nie usycha. Witaj, pole rodzące owoc nieskalany. Witaj, uprawiająca rolę Rolnika — ludzi przyjaciela. Witaj, rodzicielko stwórcy naszego życia.

Witaj, niwo dająca obfitość zmiłowań. Witaj, stole pełny bogactw pojednania. Witaj, bo nam gotujesz łąkę słodkich rozkoszy. Witaj, bo duszom przystań spokojną sposobisz.

Witaj, modlitwy kadzidło pachnące. Witaj, całego świata ceno pojednania. Witaj, dobroci Boża śmiertelnym życzliwa. Witaj, któraś śmiertelnych śmiałym przystępem do Boga.

Witaj, Oblubienico dziewicza!»

4. Nawiedzenie Elżbiety zwieńczone jest kantykiem Magnificat, hymnem towarzyszącym wszystkim stuleciom chrześcijaństwa niczym wiecznie rozbrzmiewająca muzyka — jest to hymn łączący serca uczniów Chrystusowych niezależnie od wszelkich podziałów historycznych, które powinniśmy pokonać, by osiągnąć pełną komunię. W tym ekumenicznym kontekście warto przypomnieć, że w 1521 r. Marcin Luter poświęcił temu — jak się wyrażał — «świętemu kantykowi błogosławionej Bożej Matki» — słynny komentarz. Pisał w nim, że, tego hymnu «powinni się nauczyć wszyscy», ponieważ «w Magnificat Maryja uczy nas, jak mamy kochać i chwalić Boga. (…) Pragnie Ona być największym przykładem łaski Bożej, by zachęcić wszystkich do ufności i uwielbienia Bożej łaski» (M. Luter, Scritti religiosi, wyd. V. Vinay, Torino 1967, s. 431-512).

Maryja sławi prymat Boga i Jego łaski, bo On staje po stronie najmniejszych i najbardziej pogardzanych — «ubogich Pana», o których mówi Stary Testament. Odmienia ich los i czyni z nich główne postaci dziejów zbawienia.

5. Od chwili, kiedy Bóg spojrzał na Nią z miłością, Maryja jest znakiem nadziei dla rzeszy ubogich, najmniejszych na tej ziemi, którzy stają się najważniejsi w Królestwie Bożym. Naśladuje wiernie Chrystusa, swego Syna, który wszystkim uciśnionym w historii powtarza: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię» (Mt 11, 28). Kościół idzie w ślady Maryi i Pana Jezusa po krętych drogach historii, by wspierać, wspomagać i dowartościować olbrzymią rzeszę ludzi ubogich i zgłodniałych, upokorzonych i poniżonych (por. Łk 1, 52-53). Pokorna Dziewica z Nazaretu — jak mówi św. Ambroży — nie jest «Bogiem świątyni, lecz świątynią Bożą» (De Spiritu Sancto, III, 11, 80). Wszystkich, którzy się do Niej uciekają, prowadzi do spotkania z Bogiem — Trójcą Świętą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 21 marca 2001).


Dzień 16. 
Wtorek, 2 czerwca

Chrystus powiedział na krzyżu: „Niewiasto, oto syn twój!”. Tymi słowami otworzył On nową drogę do serca swej Matki. Chwilę później rzymski  żołnierz przebił włócznią bok Ukrzyżowanego. Przebite serce stało się znakiem odkupienia, wyjednanego przez śmierć Baranka Bożego. Niepokalane Serce Maryi, otwarte słowami: „Niewiasto, oto syn twój!”, jest duchowo zjednoczone z sercem Jej Syna, otwartym włócznią żołnierza. Serce Maryi zostało otwarte przez tę samą miłość do człowieka i do całego świata, którą Chrystus umiłował człowieka i świat, oddając się za nich na krzyży, aż Jego sercu zadała cios włócznia żołnierza. Poświęcenie świata Niepokalanemu Sercu Maryi oznacza przybliżenie się, przez wstawiennictwo Matki, do źródła życia wytryskającego z Golgoty. Źródło to nieprzerwanie wylewa odkupienie i łaskę.

W nim dokonuje się wynagrodzenie za grzech świata. Jest to nieustanne źródło nowego życia i świętości. Poświęcenie świata Niepokalanemu Sercu Matki oznacza powrót pod krzyż Syna. Oznacza poświęcenie świata przebitemu sercu Zbawiciela, przyprowadzenie go z powrotem do źródła jego odkupienia. Odkupienie pozostaje zawsze większe niż grzechy człowieka i „grzech świata”. Moc odkupienia jest nieskończenie wyższa niż całe zło w człowieku i w świecie. Serce Matki jest tego świadome bardziej niż jakiekolwiek serce we  wszechświecie, widzialnym i niewidzialnym. Tak więc wzywa nas Ona. Wzywa nas nie tylko do nawrócenia; wzywa nas do przyjęcia Jej macierzyńskiej pomocy w naszym powrocie do źródła odkupienia.

Poświęcenie się Maryi oznacza przyjęcie Jej pomocy w ofiarowaniu nas samych i całej ludzkości Temu, który jest święty, nieskończenie święty; oznacza przyjęcie Jej pomocy – przez uciekanie się do Jej macierzyńskiego serca, które otworzyło się pod krzyżem na miłość do każdej ludzkiej istoty, do całego świata – aby ofiarować świat, poszczególne ludzkie istoty, ludzkość jako całość i wszystkie narody Temu, który jest nieskończenie święty. Boża świętość objawiła się w odkupieniu człowieka, świata, całej ludzkości i narodów: odkupienie dokonane przez ofiarę krzyża. „A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie” – powiedział Jezus (J 17,19). Na mocy odkupienia świat i człowiek zostali poświęceni. Zostali poświęceni Temu, który jest nieskończenie święty. Zostali ofiarowani i zawierzeni samej Miłości, Miłości miłosiernej.

Matka Chrystusa wzywa nas, zaprasza nas, do włączenia się z Kościołem żywego Boga w poświęcenie świata, w ten akt zawierzenia, przez który świat, ludzkość jako całość, narody i każda poszczególna osoba ludzka zostają przedstawieni Odwiecznemu Ojcu na mocy odkupienia wyjednanego przez Chrystusa. zostają ofiarowani w sercu Odkupiciela, które zostało przebite na krzyżu.

Wołanie zawarte w orędziu Maryi z Fatimy jest tak głęboko zakorzenione w Ewangelii i w całej Tradycji, że Kościół czuje, iż orędzie to nakłada na niego obowiązek wysłuchania go. Kościół odpowiedział przez sługę Bożego Piusa XII (którego konsekracja biskupia miała miejsce dokładnie 13 maja 1917 roku).

Poświęcił on Niepokalanemu Sercu Maryi rodzaj ludzki, a szczególnie narody Rosji. Czy to poświęcenie nie było odpowiedzią na ewangeliczną wymowę wezwania z Fatimy? W konstytucji dogmatycznej o Kościele (Lumen Gentium) i    w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym ( Gaudium et Spes) II Sobór Watykański obszernie wyjaśnia związki łączące Kościół i współczesny świat. Co więcej, jego nauka o szczególnym miejscu Maryi w tajemnicy Chrystusa i Kościoła zaowocowała nazwaniem Maryi przez Pawła VI „Matką Kościoła”, przez co wskazał on na głębszą naturę Jej zjednoczenia z Kościołem i Jej troski o świat, o ludzkość, o każdą ludzką istotę i o wszystkie narody; co znajduje swój wyraz w Jej macierzyństwie. To przyniosło dalsze pogłębienie rozumienia znaczenia aktu poświęcenia, którego Kościół ma dokonać z pomocą Serca Chrystusowej Matki i naszej.

Dziś Jan Paweł II, następca Piotra, kontynuator dzieła Piusa, Jana i Pawła, a szczególnie dziedzic II Soboru Watykańskiego, staje przed Matką Syna Bożego w Jej Sanktuarium w Fatimie.

W jakim celu tu przybył?

Staje, odczytując raz jeszcze, z drżeniem serca, macierzyńskie wezwanie do pokuty, do nawrócenia, naglący apel Serca Maryi, który rozległ się w Fatimie sześćdziesiąt pięć lat temu. Tak, odczytuje raz jeszcze, z drżeniem serca, widząc jak wiele ludów i społeczeństw – jak wielu chrześcijan – poszło w przeciwnym kierunku aniżeli ten, który wskazuje fatimskie orędzie.

Grzech zadomowił się na dobre w świecie, negacja Boga szerzy się poprzez ideologię, zamysły i plany istot ludzkich. Ale z tego właśnie powodu ewangeliczne wezwanie do pokuty i nawrócenia, wyrażone w orędziu Matki, pozostaje wciąż aktualne. Jest jeszcze bardziej aktualne niż sześćdziesiąt pięć lat temu. Jest jeszcze bardziej naglące. Ma ono stać się tematem  przyszłorocznego Synodu Biskupów, do którego już się przygotowujemy.

Następca Piotra staje tu także jako świadek niezamierzonego ludzkiego cierpienia, świadek niemal apokaliptycznego niebezpieczeństwa zagrażającego narodom i całej ludzkości. Stara się on  ogarnąć te cierpienia swym słabym ludzkim sercem, stając wobec tajemnicy serca Matki, Niepokalanego Serca Maryi.

W obliczu tych cierpień, ze świadomością zła, jakie szerzy się w świecie i zagraża poszczególnym osobom ludzkim, narodom i całej ludzkości, następca Piotra staje  tu z głęboką wiarą w odkupienie świata, zbawczą miłość, która zawsze pozostaje silniejsza, zawsze potężniejsza niż wszelkie zło.

Moje serce cierpi widząc grzech świata i szereg niebezpieczeństw zbierających się nad ludzkością jak ciemne chmury; równocześnie jednak raduje się nadzieją, gdy podejmuję to, co uczynili już moi poprzednicy, kiedy poświęcili świat Sercu Matki, kiedy poświęcili temu sercu, szczególnie te ludy, które najbardziej potrzebującego poświęcenia. Akt ten oznacza poświęcenie świata Temu, który jest nieskończoną świętością. Świętość ta oznacza odkupienie, oznacza miłość potężniejszą od zła.

Żaden >grzech świata< nie zdoła zwyciężyć tej Miłości. Akt ten został ponowiony raz jeszcze. Wezwanie Maryi nie jest jednorazowe. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie, zgodnie z coraz nowymi „znakami czasu”. Trzeba do niego nieustannie powracać. Trzeba go podejmować wciąż na nowo.

Autor Apokalipsy pisał: „I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba do Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu >Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą oni Jego ludem, a On będzie Bogiem z nimi<  (Ap 21,2-3).

Jest to wiara, którą żyje Kościół. Jest to wiara z którą lud Boży kroczy w swej pielgrzymce. „Przybytek Boga z ludźmi” jest już dziś wśród nas. W tym przybytku jest serce Oblubienicy i Matki, Maryi, serce ozdobione klejnotem Niepokalanego Poczęcia. Serce Oblubienicy i Matki, które słowem Jej Syna zostało otwarte pod krzyżem na nową wielką miłość do człowieka i świata.

Serce Oblubienicy i Matki, które jest świadome cierpień jednostek i społeczeństw na ziemi. Lud Boży pielgrzymuje na ziemi w kierunku eschatologicznym. Pielgrzymuje w stronę wiecznego Jeruzalem, w stronę „przybytku Boga z ludźmi”. Tam Bóg „otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”. Obecnie jednak „pierwsze rzeczy” wciąż jeszcze istnieją. Stanowią one doczesne tło naszej pielgrzymki. Dlatego spoglądamy na Zasiadającego na tronie, który mówi: Oto czynię wszystko nowe” (Ap 21,5). I razem z Ewangelistą i Apostołem staramy się dostrzec oczyma wiary „nowe niebo i nową ziemię”, bo „pierwsza ziemia i pierwsze niebo” przeminęły.

Na razie jednak „pierwsza ziemia i pierwsze niebo” wciąż jeszcze istnieją wokół nas i w nas. Nie możemy ich lekceważyć. Pozwala nam to jednak zrozumieć, jak niezmierzona  łaska została udzielona nam, istotom ludzkim, kiedy w środku naszego pielgrzymowania, na horyzoncie wiary naszych czasów pojawia się „wielki znak, Niewiasta” (Ap 12,1). Tak, zaprawdę możemy powtórzyć: „Błogosławiona jesteś, córko przez Boga Najwyższego, z pomiędzy wszystkich niewiast na ziemi…przeciwstawiła się naszej zagładzie, postępując prawą drogą przed Bogiem naszym”. Zaprawdę, jesteś błogosławiona. Tak tutaj i w całym Kościele w sercu każdej osoby i w całym świecie bądź błogosławiona, o Maryjo, o słodka Matko.

(św. Jan Paweł II, 13 maja 1982, Fatima).


Dzień 15.
Poniedziałek, 1 czerwca, Święto NMP, Matki Kościoła

Nasze zgromadzenie liturgiczne odbywa się nazajutrz po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, w dniu, w którym obchodzicie święto Maryi, Matki Kościoła. Czytanie, którego przed chwilą słuchaliśmy, przedstawia Ją w Wieczerniku, w otoczeniu pierwszej wspólnoty. Niewielka grupka, zebrana w «sali na górze» (Dz 1, 13), modli się i oczekuje. Duch Święty przyjdzie i wówczas szeroko otworzą się drzwi Wieczernika, by ewangeliczna Dobra Nowina mogła wyjść na plac jerozolimski, a stamtąd — na drogi świata.

Tak jak w dniu Pięćdziesiątnicy, Dziewica przez wieki pozostawała obecna duchowo pośród wiernych, wypraszając dla nich nieustanne wylanie darów Ducha Świętego na Kościół, zmagający się z wyzwaniami, jakie pojawiały się w różnych epokach historii.

W ten sposób Maryja w pełni realizuje swą macierzyńską misję: jest Matką nie tylko dlatego, że wydała na świat i wykarmiła Syna Bożego; jest Matką również dlatego, że jest «Dziewicą, która stała się Kościołem» — tak lubił zwracać się do Niej Franciszek z Asyżu (por. Fonti francescane, 259), który — jak głosi tradycja — odwiedził Zadar w początkach XIII w., w czasie swojej wyprawy na Wschód i do Ziemi Świętej.

Dziewica Maryja, skupiając wokół siebie apostołów i uczniów, doznających pokusy rozproszenia, wydaje ich «ogniowi» Ducha, który zagrzeje ich do przygody misyjnej. Sensus fidei chrześcijańskiego ludu dostrzega czynną obecność Maryi nie tylko we wspólnocie z początków chrześcijaństwa, lecz także w dalszych dziejach Kościoła. Dlatego nie zawaha się obdarzyć Jej tytułem «Królowej Apostołów».

Przenajświętsza Dziewica — która, jak pisze ewangelista Łukasz, «zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (2, 19) — wciąż przywołuje na pamięć wierzących wydarzenia historyczne, które stanowią fundament ich wiary. Maryja — świadek początków, rękojmia wierności pokoleń chrześcijan — powtarza w każdym czasie słowa wypowiedziane podczas wesela w Kanie: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5).

Słowa i przykład Maryi stanowią nadzwyczajną szkołę życia, w której formują się apostołowie. Ci z przeszłości i ci współcześni. Maryja nieustannie przygotowuje ich do misji przez wytrwałą modlitwę do Ojca, przez przywiązanie do Syna, przez swoją otwartość na natchnienia Ducha.

Cieszy mnie wiadomość, że w tej archidiecezji w ostatnich latach rozwijają się i mnożą rozmaite formy zaangażowania i apostolstwa świeckich. Drodzy bracia i siostry, uczcie się od Maryi być wiarygodnymi świadkami i wielkodusznymi apostołami, wnosząc swój wkład w wielkie dzieło nowej ewangelizacji. I pamiętajcie zawsze, że pierwszym warunkiem autentycznego apostolatu jest osobiste spotkanie z Jezusem, Żyjącym, Panem (por. Ap 1, 17-18).

Przenajświętsza Maryja pozostaje wzorem dla tych, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je w życiu (por. Łk 8, 21). Jak więc mogłaby nie istnieć głęboka więź duchowa między wierzącymi a Dziewicą od Magnificat? Ubodzy i pokorni wszystkich czasów nie pomylili się, czyniąc Maryję, która zachowuje milczenie, swą rzeczniczką, a Maryję, która posługuje — swą królową.

Także i my zbliżamy się do Niej, aby uczyć się posłuszeństwa Bogu i otwarcia na Niego. Także my, pielgrzymi trzeciego tysiąclecia, zawierzamy się Jej wstawiennictwu, aby swą modlitwą wspierała naszą wiarę, ożywiała naszą nadzieję, czyniła owocną naszą miłość.

(św. Jan Paweł II, 9  czerwca 2003, Zadar – Chorwacja).


Dzień 14. 
Niedziela, 31 maja, Uroczystość Zesłania Ducha Świętego

1. (…) Kierujemy nasze spojrzenie ku Maryi. Zgoda, którą wyraziła podczas zwiastowania dwa tysiące lat temu, stanowi punkt wyjścia nowej historii ludzkości. Syn Boży stał się bowiem człowiekiem i zamieszkał pośród nas, kiedy Maryja odpowiedziała aniołowi: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38).

Współpraca Maryi z Duchem Świętym, która uwidacznia się podczas zwiastowania i nawiedzenia, wyraża się w postawie bezwzględnej uległości wobec natchnień Pocieszyciela. Świadoma tajemnicy swego Boskiego Syna, Maryja pozwala się prowadzić Duchowi, by w należyty sposób wypełnić swe macierzyńskie posłannictwo. Jako prawdziwa niewiasta modlitwy, Dziewica prosiła Ducha Świętego, by dopełnił dzieła rozpoczętego przy poczęciu i by Dziecię wzrastało «w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi» (Łk 2, 52). W tym kontekście Maryja jawi się jako wzór dla wszystkich rodziców, ukazuje bowiem, że aby znaleźć słuszne rozwiązania trudnych zadań wychowawczych, trzeba prosić o pomoc Ducha Świętego.

2. W epizodzie ofiarowania Jezusa w świątyni następuje ważna interwencja Ducha Świętego. Maryja i Józef udali się do świątyni, aby «przedstawić» (por. Łk 2, 22), to znaczy ofiarować Jezusa zgodnie z Prawem Mojżeszowym, które przewidywało wykup pierworodnych i oczyszczenie matki. Przeżywali bardzo głęboko sens tego obrzędu, będącego wyrazem szczerej ofiary, i wtedy właśnie oświeciły ich słowa Symeona, wypowiedziane pod szczególnym natchnieniem Ducha.

Łukaszowy przekaz wyraźnie podkreśla wpływ Ducha Świętego na życie tego starca. Duch zapewnił go, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza. I właśnie «za natchnieniem (…) Ducha przyszedł do świątyni» (Łk 2, 27) w chwili, kiedy Maryja i Józef wnosili do niej Dziecię. A więc to Duch Święty doprowadził do tego spotkania. To dzięki Jego natchnieniu stary Symeon wyraził w pieśni zapowiedź przyszłości Dziecka, które przyszło na świat jako «światło na oświecenie pogan» i «chwałę ludu Izraela» (por. Łk 2, 32). Maryja i Józef ze zdumieniem wysłuchali słów, które mówią, że posłannictwo Jezusa obejmie wszystkie narody.

To Duch sprawia, że Symeon wypowiada proroctwo bolesne: Jezus będzie «znakiem, któremu sprzeciwiać się będą», a «miecz przeniknie duszę» Maryi (Łk 2, 34. 35). Tymi słowami Duch Święty przygotowuje Maryję do czekającej Ją trudnej próby, a obrzędowi ofiarowania dziecka nadaje wartość ofiary złożonej z miłości. Biorąc swego Syna z ramion Symeona, Maryja zrozumiała, że bierze Go, by Go złożyć w ofierze. Macierzyństwo złączyło Ją z losem Jezusa i wszelki sprzeciw wobec Niego przeżywała w swym sercu.

3. Obecność Maryi pod krzyżem jest znakiem, że Matka poszła do końca bolesną drogą wytyczoną przez Ducha Świętego w słowach Symeona.

Słowa, które Jezus kieruje na Kalwarii do Matki i umiłowanego ucznia, obrazują kolejną cechę działania Ducha Świętego: zapewnia On, że ofiara przyniesie owoce. Słowa Jezusa ukazują aspekt «maryjny» tej płodności: «Niewiasto, oto syn Twój» (J 19, 26). W słowach tych Duch Święty nie pojawia się. Jednakże wydarzenie Krzyża oraz całe życie Chrystusa rozgrywa się w Duchu Świętym (por. Dominum et Vivificantem, 40-41), i dlatego właśnie w tym Duchu Zbawiciel prosi Matkę, aby zgodziła się na ofiarę Syna, by stać się Matką wielu synów. Zapewnia On, że ta najwyższa ofiara Matki Jezusa przyniesie owoc ogromny: będzie nim nowe macierzyństwo obejmujące wszystkich ludzi.

Zbawiciel chciał z Krzyża wylać na ludzkość strumienie wody żywej (por. J 7, 38), czyli obfitość Ducha Świętego. Pragnął jednak, by to wylanie łaski wiązało się z obliczem matki, Jego Matki. Maryja jawi się już bowiem jako nowa Ewa — matka żyjących albo Córka Syjonu — matka ludów. Dar powszechnej matki zawarty był w odkupieńczej misji Mesjasza: «Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało…» — dodaje Ewangelista po słowach Jezusa: «Niewiasto, oto syn Twój» oraz «Oto Matka twoja» (J 19, 26-27).

W scenie tej można dostrzec harmonijność Bożego zamysłu dotyczącego roli Maryi w zbawczym działaniu Ducha Świętego. W tajemnicy wcielenia Jej współpraca z Duchem odegrała rolę podstawową; podobnie w tajemnicy narodzin i dojrzewania dzieci Bożych działaniu Ducha Świętego towarzyszy macierzyńska współpraca Maryi.

4. W świetle słów wypowiedzianych przez Chrystusa na Kalwarii, obecność Maryi we wspólnocie wyczekującej Pięćdziesiątnicy nabiera pełnej wartości. Św. Łukasz, który zwrócił uwagę na rolę Maryi na początku życia Jezusa, pragnął podkreślić Jej znaczącą obecność na początku życia Kościoła. Wspólnota składa się nie tylko z apostołów i uczniów, lecz również z niewiast, spośród których Łukasz wymienia po imieniu jedynie «Maryję, Matkę Jezusa» (Dz 1, 14).

Biblia nie dostarcza nam innych informacji na temat Maryi po dramacie, który się rozegrał na Kalwarii. Jest jednak bardzo ważną rzeczą wiedzieć, że uczestniczyła Ona w życiu pierwszej wspólnoty oraz w jej wytrwałej i jednomyślnej modlitwie. Niewątpliwie była obecna podczas zesłania Ducha w dniu Pięćdziesiątnicy. Duch, który mieszkał już w Maryi, po dokonaniu w Niej wspaniałych dzieł łaski, ponownie nawiedził Jej serce, by napełnić je darami i charyzmatami potrzebnymi do urzeczywistnienia Jej duchowego macierzyństwa.

5. Maryja w dalszym ciągu pełni w Kościele swą macierzyńską rolę, powierzoną Jej przez Chrystusa. W tym macierzyńskim posłannictwie pokorna służebnica Pańska nie współzawodniczy z rolą Ducha Świętego; przeciwnie, to Duch prosi Ją o macierzyńską współpracę z Nim. On to przypomina stale Kościołowi słowa skierowane przez Jezusa do umiłowanego ucznia: «Oto Matka twoja» i zachęca wiernych, by miłowali Maryję, tak jak Chrystus Ją miłował. Pogłębienie więzi z Maryją umożliwia Duchowi bardziej owocne działanie w życiu Kościoła.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 9 grudnia 1998).


Dzień 13.
Sobota, 30 maja

Od chwili, kiedy Jezus, umierając na krzyżu, powiedział do Jana: „Oto Matka twoja”, od chwili kiedy „wziął Ją do siebie”, realizuje się w historii niezmierzone duchowe macierzyństwo Maryi. Macierzyństwo oznacza troskę o życie dziecka. Ponieważ Maryja jest Matką nas wszystkich, Jej troska o życie człowieka jest powszechna. Troska matki obejmuje w pełni całe dziecko. Macierzyństwo Maryi ma swój początek w matczynej trosce o Chrystusa. W Chrystusie, u stóp krzyż, przyjęła Jana, a w Janie przyjęła w pełni nas wszystkich. Maryja obejmuje nas szczególną troskliwością w Duchu Świętym. Bowiem jak wyznajemy w naszym Credo, jest On Dawcą Życia – „Ożywiciela”. Jest pokorną służbą Tej, która mówi o sobie: „Oto ja służebnica Pańska” (Łk 1,38)

Spróbujmy, w świetle tajemnicy duchowego macierzyństwa  Maryi, zrozumieć niezwykłe orędzie, które rozpoczęło się 13 maja 1917 roku i rozchodząc się po całym świecie, trwało przez kolejne trzy miesiące, aż do 13 października owego roku.

Kościół zawsze uczył i nie przestaje głosić, że objawienie Boże zostało zamknięte w Jezusie Chrystusie, który jest pełnią tego objawienia i „nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (KO 4).

Kościół ocenia i osądza prywatne objawienia za pomocą kryterium zgodności z tym jedynym objawieniem publicznym.

Jeśli Kościół zaakceptował orędzie z Fatimy, stało się tak przede wszystkim dlatego, że orędzie to zawiera prawdę i wezwanie samej Ewangelii. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15); są to pierwsze słowa, jakie Mesjasz skierował do ludzkości.

Orędzie z Fatimy jest w swej istocie wezwaniem do nawrócenia i pokuty, tak jak Ewangelia. Wołanie to rozległo się na początki XX wieku i stąd zostało skierowane szczególnie do obecnego stulecia.

Wydaje się, że orędzie Najświętszej Maryi Panny należy odczytywać w świetle „znaków czasu”, znaków naszych czasów. Wezwanie do pokuty jest wezwaniem matczynym, a jednocześnie mocnym i jednoznacznym. Miłość, która „współweseli się z prawdą” ( por. 1 Kor 13,6), potrafi być wymagająca i zdecydowana. Wezwanie do pokuty łączy się, jak zawsze, z  wezwaniem do modlitwy. Zgodnie z tradycją wielu wieków Matka Boża Fatimska wskazuje na różaniec, który słusznie określa się mianem „modlitwy Maryi”, modlitwy, w której czuje się Ona z nami w szczególny sposób zjednoczona. Ona sama modli się z nami. Modlitwa różańcowa obejmuje problemy Kościoła, Stolicy św. Piotra, problemy całego świata.

Pamiętajmy w niej również o grzesznikach, modląc się by mogli dostąpić nawrócenia i zbawienia. Modlimy się również w nim za dusze w czyśćcu cierpiące.

Słowa orędzia zostały skierowane do dzieci w wieku od siedmiu do dziesięciu lat. Dzieci jak Bernadetta z Lourdes, są szczególnie uprzywilejowane w tych objawieniach Matki Bożej. Stąd Jej język jest prosty, w ramach możliwości ich zrozumienia. Dzieci z Fatimy stały się uczestnikami dialogu z Panią z Fatimy i zostały Jej współpracownikami. Jedno z nich żyje po dziś dzień.

Kiedy Jezus powiedział na krzyżu: „Niewiasto, oto syn twój” (J 19,26), na nowy sposób otworzył serce swej Matki, Niepokalane Serce, i ukazał mu nowe wymiary i obszary miłości, do których została wezwana w Duchu Świętym przez moc ofiary krzyża. W słowach z Fatimy wydajemy się odnajdywać ten wymiar macierzyńskiej miłości, która obejmuje swym zasięgiem całą drogę człowieka do Boga; drogę, która prowadzi przez ten świat i która za jego progiem wiedzie przez czyściec.

Troska Matki Zbawiciela jest troską o dzieło zbawienia: o dzieło Jej Syna. Jest to troska o zbawienie, o wieczne zbawienie wszystkich. Dziś, kiedy minęło sześćdziesiąt pięć lat od tamtego 13 maja 1917 roku, trudno nie zauważyć, jak zasięg tej zbawczej miłości Matki obejmuje w szczególny sposób nasz wiek.

W świetle miłości Matki rozumiemy całe orędzie Pani Fatimskiej.

Największą przeszkodą w drodze człowieka do Boga jest grzech, trwanie w grzechu, a w końcu wyparcie się Boga. Świadome wyrzucenie Boga ze świata ludzkiej myśli. Oderwanie od Niego całej ziemskiej aktywności człowieka. Odrzucenie Boga przez człowieka. W rzeczywistości wieczne zbawienie człowieka znajduje się tylko w Bogu. Odrzucenie Boga przez człowieka, jeśli jest zdecydowane, prowadzi logicznie do odrzucenia człowieka przez Boga (por.Mt 7,23; 10,33), do potępienia.

Czy Matka, która całą miłością, jaką budzi w Niej Duch Święty, pragnie zbawienia każdego, może milczeć w obliczu kwestionowania samej podstawy ich zbawienia? Nie, nie może. Tak więc, ponieważ orędzie Matki Boskiej Fatimskiej jest orędziem macierzyńskim, jest ono silne i jednoznaczne. Brzmi poważnie. Brzmi jak mowa Jana Chrzciciela na brzegu Jordanu. Nawołuje do pokuty. Ostrzega. Wzywa do modlitwy. Poleca różaniec. Orędzie jest skierowane do każdego człowieka. Miłość Matki Zbawiciela dosięga każdego miejsca, które dotknęło dzieło zbawienia. Jej troska rozciąga się na każdą jednostkę naszych czasów, na wszystkie społeczeństwa, narody i ludy. Społeczeństwa zagrożone przez apostazję stoją przed groźbą degradacji moralnej. Upadek moralności pociąga za sobą upadek społeczeństw.

(św. Jan Paweł II, 13 maja 1982, Fatima).


Dzień 12.
Piątek, 29 maja

„I od tej godziny wziął Ją uczeń do siebie” (J 19,27). (…) Uczeń ten miał na imię Jan. To on, Jan, syn Zebedeusza, Apostoł i Ewangelista, usłyszał płynące z wysokości krzyża słowa: „Oto Matka twoja”.

Ale najpierw Chrystus powiedział do swej Matki: „Niewiasto, oto syn twój”. Był to przedziwny testament. Kiedy Chrystus odszedł z tego świata, dał swej Matce człowieka, ludzką istotę, by stał się on dla Niej jak syn: Jana. Jego Jej zawierzył. I w konsekwencji tego oddania i tego zawierzenia Maryja stała się Matką Jana. Matka Boga stała się matką człowieka. Od tej godziny Jan „wziął Ją do siebie” i stał się ziemskim stróżem Matki swego Mistrza; synowie bowiem mają prawo i obowiązek troszczyć się o swe matki. Jan stał się z woli Chrystusa synem Matki Boga. I w Janie każda ludzka istota stała się Jej dzieckiem.

Słowa „wziął Ją do siebie”, rozumiejąc je w ich dosłownym sensie, mówią o zabraniu Maryi na miejsce, gdzie mieszka Jan. Macierzyństwo Maryi w szczególny sposób objawia się tam, gdzie Ona się z nami spotyka: w miejscach, które zamieszkuje, w miejscach, w których czuje się szczególną obecność Matki.

Wiele jest takich miejsc zamieszkanych przez Maryję. Są one najróżniejszego typu; od poświęconego Jej kącika w domu czy maleńkiej kapliczki przydrożnej ozdobionej wizerunkiem Matki Bożej, po zbudowane na Jej cześć kaplice i kościoły. Są też takie miejsca, gdzie obecność Matki jest odczuwana w szczególnie namacalny sposób. Czasem miejsca te promieniują daleko swym światłem i przyciągają ludzi z dalekich stron. Promieniowanie to może rozciągać się na diecezję, cały naród, a czasem na wiele narodów czy nawet kilka kontynentów.

Miejscami tymi są sanktuaria maryjne. W miejscach tych ów wyjątkowy testament Ukrzyżowanego Pana jest przedziwnie aktualny: tam człowiek czuje, że został zawierzony i oddany w ręce Maryi. Człowiek udaje się tam po to, aby spotkać się z Nią jako ze swoją Matką. Otwiera przed Nią swe serce i mówi do Niej o wszystkim. Można rzec – „bierze Ją do siebie”, wprowadza Ją w swoje problemy, które bywają czasem trudne – problemy własne i problemy innych, problemy rodziny, społeczeństw, narodów i całej ludzkości.

Czy nie jest w przypadku sanktuarium w Lourdes we Francji? Czy nie jest tak w przypadku Jasnej Góry w Polsce, mego narodowego sanktuarium, które tego roku obchodzi sześćsetletnią rocznicę swego istnienia? Również tam, podobnie jak w wielu innych sanktuariach maryjnych całego świata, słowa dzisiejszej liturgii zdają się rozbrzmiewać z wielką mocą: ” Tyś wielką chlubą naszego narodu” (Jd 15,9) i „…gdy naród nasz był upokorzony … przeciwstawiłaś się naszej zagładzie, postępując prawą drogą przed Bogiem naszym” (Jd, 13,20). W Fatimie słowa te rozbrzmiewają szczególnym echem doświadczeń nie tylko narodu portugalskiego, ale i wielu innych krajów i ludów ziemi, rzeczywiście rozbrzmiewają one echem doświadczenia współczesnej ludzkości jako całości, całej rodziny ludzkiej.

Tak więc przybywam tu dzisiaj, gdyż dokładnie tego samego właśnie dnia ubiegłego roku, na Placu św. Piotra w Rzymie, podjęto próbę zamachu na życie papieża, co w tajemniczy sposób zbiegło się z rocznicą pierwszych objawień w Fatimie., które miały miejsce 13 maja 1917 roku. Wydaje mi się, że w zbieżności tych dat rozpoznaję szczególne wezwanie, by przybyć na to miejsce. Tak więc jestem tu dzisiaj. Przybyłem, by podziękować Bożej Opatrzności tu, w tym miejscu, które Maryja zdaje się wybrała dla siebie w sposób szczególny. Raz jeszcze powtarzam z prorokiem: „Miseriocordia Domini, quia non sumus consumpti” (Miłosierdzie Pańskie, żeśmy nie zniszczeli” – Lm 3,22) Przybyłem tu szczególnie po to, aby oddać chwałę samemu Bogu: „Niech będzie błogosławiony Pan Bóg. Stwórca nieba i ziemi” – mówię słowami dzisiejszej liturgii (Jd 13,18).

Ku Stwórcy nieba i ziemi zanoszę szczególny hymn chwały, którym jest Ona sama, Niepokalana Matka Słowa Wcielonego: ” Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi…Twoja ufność nie zatrze się aż na wieki w sercach ludzkich wspominających moc Boga. Niech to sprawi Tobie Bóg, abyś była wywyższona na wieki” (Jd 13,18-19).

U podstaw tej pieśni chwały, którą Kościół śpiewa dziś z radością tu i w tylu innych miejscach na ziemi, znajduje się nieporównywalny z niczym wybór córki rodzaju ludzkiego na Matkę Boga. Dlatego też niech przede wszystkim sam Bóg będzie uwielbiony: Ojciec, Syn i Duch Święty. Niech będą oddane cześć i błogosławieństwo Maryi, która będąc „miejscem zamieszkania Trójcy Świętej” – jest wzorem dla Kościoła.

(św. Jan Paweł II, 13 maja 1982, Fatima).


Dzień 11.
Czwartek, 28 maja

Kult maryjny rozwijał się nieprzerwanie na przestrzeni wieków. Obok tradycyjnych świąt liturgicznych poświęconych Matce Chrystusa rozkwitały niezliczone formy pobożności, często aprobowane i popierane przez Urząd Nauczycielski Kościoła.

Wiele nabożeństw i modlitw maryjnych łączy się integralnie z liturgią, a niektóre z nich przyczyniły się też do wzbogacenia jej struktury, jak w wypadku oficjum ku czci Błogosławionej Dziewicy czy innych pobożnych tekstów włączonych do Brewiarza.

Pierwsza znana modlitwa maryjna pochodzi z III w. i zaczyna się od słów: «Pod Twoją obronę (Sub tuum praesidium) uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko». Jednakże od XIV w. najbardziej powszechną modlitwą chrześcijan do Najświętszej Panny jest «Zdrowaś, Maryjo».

Modlitwa ta, przypominając pierwsze słowa skierowane przez anioła do Maryi, wprowadza wiernych w kontemplację tajemnicy wcielenia. Łacińskie słowo Ave jest tłumaczeniem greckiego Chaire: stanowi wezwanie do radości i mogłoby być przełożone jako «Ciesz się». Wschodni hymn Akáthistos podkreśla z naciskiem owo «ciesz się». W «Zdrowaś, Maryjo» Dziewica nazwana jest «łaski pełną» — to określenie wyraża podziw dla doskonałości i piękna Jej duszy.

Wyrażenie «Pan z Tobą» ukazuje szczególną relację osobową pomiędzy Bogiem a Maryją, wpisaną w wielki plan przymierza Boga z całą ludzkością. Z kolei słowa «Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus» mówią o urzeczywistnieniu się planu Bożego w dziewiczym ciele Córy Syjonu.

Wzywając «Świętą Maryję, Matkę Bożą», chrześcijanie zwracają się z prośbą do Tej, która na mocy szczególnego przywileju jest niepokalaną Matką Pana: «módl się za nami grzesznymi», i powierzają się Jej teraz i w ostatecznej godzinie śmierci.

2. Również tradycyjna modlitwa «Anioł Pański» zaprasza do rozważania tajemnicy wcielenia, zachęcając chrześcijanina, by wzorował się na Maryi w różnych chwilach dnia, naśladując Jej gotowość do realizowania Bożego planu zbawienia. Modlitwa ta pozwala nam niejako przeżyć na nowo wielkie wydarzenie w dziejach ludzkości — wcielenie, o którym mówi każde «Zdrowaś, Maryjo». W tym kryje się wartość i urok modlitwy «Anioł Pański», któremu tyle razy dawali wyraz nie tylko teolodzy i pasterze, lecz również poeci i malarze.

W pobożności maryjnej szczególne miejsce zajął różaniec, który przez powtarzaną wielokrotnie modlitwę «Zdrowaś, Maryjo» prowadzi do kontemplacji tajemnic wiary. Również ta prosta modlitwa, ożywiając miłość ludu chrześcijańskiego do Matki Bożej, jeszcze wyraźniej zwraca modlitwę maryjną ku jej właściwemu celowi, którym jest uwielbienie Chrystusa.

Papież Paweł VI, podobnie jak i jego poprzednicy, zwłaszcza Leon XIII, Pius XII i Jan XXIII, bardzo wysoko cenił modlitwę różańcową i zachęcał do odmawiania jej w rodzinach. Ponadto w adhortacji apostolskiej Marialis cultus wyjaśnił teologię różańca, przypominając, że jest to «modlitwa ewangeliczna, skoncentrowana na tajemnicy odkupieńczego wcielenia» i potwierdzając jej «ukierunkowanie wyraźnie chrystologiczne» (n. 46).

W pobożności ludowej różańcowi towarzyszą często litanie, z których najbardziej znana jest litania odmawiana w sanktuarium w Loreto i stąd zwana «loretańską».

Bardzo proste wezwania litanii pomagają skupić uwagę na osobie Maryi, by dostrzec bogactwo duchowe, jakim obdarzyła Ją miłość Ojca.

3. Jak pokazuje liturgia i pobożność maryjna, Kościół zawsze przywiązywał wielką wagę do kultu Maryi, uważając, że jest on nierozłącznie związany z wiarą w Chrystusa. Znajduje on bowiem podstawę w planie Ojca, w woli Zbawiciela i w inspirującym działaniu Ducha Pocieszyciela.

Otrzymawszy od Chrystusa zbawienie i łaskę, Maryja jest powołana, by odegrać doniosłą rolę w odkupieniu ludzkości. Przez pobożność maryjną chrześcijanie uznają wartość obecności Maryi na drodze do zbawienia, zwracając się do Niej z prośbami o wszelkiego rodzaju łaski. Wiedzą zwłaszcza, że mogą liczyć na Jej macierzyńskie wstawiennictwo, by otrzymać od Pana wszystko co konieczne do rozwoju życia Bożego i osiągnięcia zbawienia wiecznego.

Jak świadczą liczne tytuły przyznawane Maryi i nieustanne pielgrzymki do sanktuariów maryjnych, zaufanie wiernych do Matki Jezusa skłania ich do przyzywania Jej w codziennych potrzebach.

Wierzący mają pewność, że Jej macierzyńskie serce nie może pozostać obojętne na materialną i duchową nędzę Jej dzieci.

W ten sposób nabożeństwo do Matki Bożej, zachęcając do ufności i spontaniczności, wprowadza klimat radości do życia duchowego i pomaga wiernym iść naprzód wymagającą drogą Błogosławieństw.

4. Przypomnijmy na koniec, że nabożeństwo do Maryi, podkreślając ludzki wymiar wcielenia, pomaga nam wyraźniej dostrzec oblicze Boga dzielącego radości i cierpienia ludzkości — «Boga z nami», którego Ona poczęła jako człowieka w swym przeczystym łonie i urodziła, opiekowała się Nim i towarzyszyła Mu z niewymowną miłością od dni Nazaretu i Betlejem aż po Krzyż i Zmartwychwstanie.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 5 listopada 1997).


Dzień 10.
Środa, 27 maja

1. Sobór Watykański II opisuje relacje między Maryją a Kościołem, po czym stwierdza z radością, że cześć Matce Bożej oddają również chrześcijanie nie należący do wspólnoty katolickiej: „Obecnemu Soborowi świętemu wielką radość i pociechę sprawia to, że także wśród braci odłączonych nie brak takich, co Matce Pana i Zbawiciela okazują cześć należną” (Lumen gentium, 69; por. Redemptoris Mater, 29-34). Słusznie zatem można powiedzieć, że powszechne macierzyństwo Maryi, choć jeszcze wyraźniej ukazuje bolesne podziały między chrześcijanami, stanowi wielki znak nadziei dla ruchu ekumenicznego.

Pod wpływem szczególnej koncepcji łaski i eklezjologii wiele Wspólnot protestanckich sprzeciwiło się doktrynie i kultowi maryjnemu, uważając, że doktryna o współpracy Maryi z dziełem zbawienia narusza jedyne pośrednictwo Chrystusa. W tej perspektywie kult Matki postrzegany jest jako konkurencja dla czci należnej Synowi.

2. Jednakże podjęta w ostatnich czasach głębsza refleksja nad myślą pierwszych reformatorów ukazała, że zajmowali oni stanowiska bardziej otwarte wobec nauki katolickiej. Na przykład Luter w swoich pismach wyraża miłość i cześć dla Maryi, wychwalanej jako wzór wszelkich cnót. Mówi o nadzwyczajnej świętości Matki Bożej i przypisuje Jej czasem przywilej Niepokalanego Poczęcia, dzieląc z innymi Reformatorami wiarę w wieczyste dziewictwo Maryi.

Studium myśli Lutra i Kalwina, a także analiza pewnych pism chrześcijan ewangelików ożywiły zainteresowanie niektórych protestantów i anglikanów różnymi zagadnieniami doktryny mariologicznej. Część z nich zajęła nawet stanowisko bardzo zbliżone do katolickiego nauczania na temat podstawowych założeń doktryny mariologicznej, takich jak boskie macierzyństwo, dziewictwo, świętość i macierzyństwo duchowe.

Troska o dowartościowanie obecności kobiety w Kościele sprzyja wysiłkom zmierzającym do uznania roli Maryi w historii zbawienia.

Wszystkie te fakty są też źródłem nadziei dla ruchu ekumenicznego. Katolicy żywią głębokie pragnienie, by móc dzielić ze wszystkimi braćmi w Chrystusie radość z obecności Maryi w życiu według Ducha.

3. Pośród braci, którzy „Matce Pana i Zbawiciela okazują cześć należną”, Sobór wymienia szczególnie chrześcijan wschodnich, „którzy z gorącym zapałem i pobożnie współuczestniczą w kulcie Bogarodzicy zawsze Dziewicy” (Lumen gentium, 69).

Jak świadczą o tym rozliczne przejawy kultu, cześć oddawana Maryi stanowi ważny element jedności między katolikami i prawosławnymi.

Pozostają jednakże pewne rozbieżności co do dogmatów o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu, chociaż prawdy te zostały po raz pierwszy sformułowane właśnie przez niektórych teologów wschodnich — wystarczy wspomnieć takich wielkich autorów jak Grzegorz Palamas († 1359 r.), Mikołaj Kabasilas († po 1396 r.), Jerzy Scholarios († po 1472 r.).

Jednakże pomimo tych rozbieżności, wynikających może bardziej ze sformułowania niż z samej treści, nie powinniśmy zapominać o wspólnej wierze w Boskie macierzyństwo Maryi, w Jej nienaruszone Dziewictwo, doskonałą świętość oraz macierzyńskie wstawiennictwo u Syna. Jak przypomniał Sobór Watykański II, „gorący zapał” i „pobożność” łączą prawosławnych i katolików w oddawaniu czci Matce Bożej.

4. W końcowej części konstytucji Lumen gentium Sobór zachęca do zawierzenia Maryi sprawy jedności chrześcijan: „Niech wszyscy chrześcijanie błagają wytrwale Matkę Boga i Matkę ludzi, aby Ona, która modlitwami swymi wspierała początki Kościoła, także i teraz w niebie, wywyższona ponad wszystkich świętych i aniołów, we Wspólnocie wszystkich świętych wstawiała się u Syna swego” (tamże).

Podobnie jak w pierwotnej wspólnocie obecność Maryi sprzyjała jedności serc, która umacniała się i stawała widoczna dzięki modlitwie (por. Dz 1, 14), tak też głębsza komunia z Tą, którą św. Augustyn nazywa „matką jedności” (Sermo 192, 2: PL 38, 1013), pozwoli kiedyś chrześcijanom cieszyć się tak upragnionym darem jedności ekumenicznej.

Wznosimy nieustannie modlitwy do Najświętszej Panny, aby tak jak na początku podtrzymywała w drodze wspólnotę chrześcijańską zjednoczoną w modlitwie i przepowiadaniu Ewangelii, również dzisiaj swoim wstawiennictwem uprosiła pojednanie i pełną jedność wszystkich wierzących w Chrystusa.

Maryja, Matka ludzi, dobrze zna potrzeby i pragnienia ludzkości. Do Niej szczególnie zwraca się Sobór z prośbą o wstawiennictwo, „dopóki wszystkie rodziny ludów, zarówno tych, które noszą zaszczytne imię chrześcijańskie, jak i tych, co nie znają jeszcze swego Zbawiciela, nie zespolą się szczęśliwie w pokoju i zgodzie w jeden Lud Boży na chwałę Przenajświętszej i nierozdzielnej Trójcy” (Lumen gentium, 69).

Pokój, zgoda i jedność, przedmiot nadziei Kościoła i ludzkości, wydają się jeszcze odległe. Są one wszakże darem Ducha Świętego, o który trzeba nieustannie prosić, biorąc wzór z Maryi i pokładając nadzieję w Jej wstawiennictwie.

5. Zanosząc takie prośby, chrześcijanie dzielą oczekiwanie Tej, która osiągnąwszy pełnię cnoty nadziei podtrzymuje Kościół zmierzający ku przyszłości w Bogu.

Maryja osiągnęła już wieczne szczęście, bo „uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana” (por. Łk 1, 45), teraz zaś towarzyszy wierzącym i całemu Kościołowi, aby pośród radości i trosk życia obecnego byli w świecie prawdziwymi prorokami nadziei, która nie może zawieść.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 12 listopada 1997).


Dzień 9. 
Wtorek, 26 maja

1. (…) Nie możemy oddzielić Syna od Matki, ponieważ fakt «narodzenia z Maryi» określa osobową tożsamość Jezusa. Już pierwsze wyznania wiary mówią o Jezusie jako o Synu Bożym i Synu Maryi. Potwierdza to m.in. Tertulian: «Należy wierzyć w Boga jedynego, wszechmogącego, Stworzyciela świata, i w Jego Syna Jezusa Chrystusa, narodzonego z Maryi Panny» (De virg. vel., 1, 3).

Maryja jako Matka była pierwszą istotą ludzką, która rozradowała się z narodzin dziecka, otwierających nową erę w religijnych dziejach ludzkości. Dzięki zwiastowaniu anielskiemu wiedziała, jak niezwykłe przeznaczenie miało się stać udziałem dziecka zgodnie z planem zbawienia (…).

2. Nierozdzielność Chrystusa i Maryi ma swoje źródło w najwyższej woli Ojca, objawionej w zamyśle wcielenia. Jak pisze św. Paweł, «gdy (…) nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty» (Ga 4, 4).

Ojciec pragnął, aby Jego wcielony Syn miał Matkę i narodził się w sposób prawdziwie ludzki. Zarazem postanowił, że narodzi się On z Matki-Dziewicy, aby w ten sposób zaznaczyć Jego Boże synostwo.

Aby to macierzyństwo mogło się urzeczywistnić, Ojciec poprosił o przyzwolenie Maryi. Anioł bowiem przedstawił Jej tylko plan Boży i oczekiwał odpowiedzi, która musiała być dobrowolna. Wyraźnie wskazuje na to opis zwiastowania, podkreślając, że Maryja zadała aniołowi pytanie, z którego wynika, że postanowiła zachować dziewictwo. Gdy anioł wyjaśnia Jej, że ta przeszkoda zostanie usunięta za sprawą Ducha Świętego, Maryja wyraża swoje przyzwolenie.

3. «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38). To przyzwolenie Maryi na realizację Bożego zamysłu miało ogromny wpływ na całą przyszłość rodzaju ludzkiego. Możemy powiedzieć, że owo «tak» wypowiedziane przy zwiastowaniu zmieniło oblicze świata. Wyrażało przyzwolenie na przyjście Tego, który miał wyzwolić ludzi z niewoli grzechu i obdarzyć ich Bożym życiem łaski. Owo «tak» młodej kobiety z Nazaretu otworzyło całemu światu drogę do szczęścia.

Cóż to za wspaniałe wydarzenie! Okrzyk pochwalny, jaki wyrywa się z serca Elżbiety, gdy nawiedza ją Maryja, dobrze wyraża radość całej ludzkości: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona» (Łk 1, 42).

4. W chwili gdy Maryja wyraża swoje przyzwolenie, urzeczywistnia się tajemnica wcielenia. Syn Boży wkracza w nasz świat i zaczyna żyć jako człowiek, choć pozostaje w pełni Bogiem. Od tego momentu Maryja staje się Matką Bożą.

Jest to najwyższy tytuł, jaki można przyznać istocie stworzonej. W przypadku Maryi znajduje on pełne uzasadnienie, ponieważ każda matka jest matką osoby dziecka w całym jego człowieczeństwie. Maryja jest «Matką Bożą» jako Matka «Syna, który jest Bogiem», choć to macierzyństwo należy rozumieć w kontekście tajemnicy wcielenia.

Właśnie pod wpływem tej intuicji w sercach i na ustach chrześcijan pojawił się już w trzecim stuleciu tytuł Theotókos — Bogarodzica. Najstarsza modlitwa do Maryi, pochodząca z Egiptu. prosi Ją o pomoc w trudnościach i przyzywa jako «Bożą Rodzicielkę».

Gdy później podniosły się głosy kwestionujące zasadność tego tytułu, w 431 r. Sobór Efeski zatwierdził go uroczyście, a prawda w nim zawarta przeniknęła do języka teologii i do modlitwy.

5. Przez Boże macierzyństwo Maryja w pełni otwarła swe serce na Chrystusa, a w Nim na całą ludzkość. Jej całkowite poświęcenie się dziełu Syna ujawnia się przede wszystkim przez udział w Jego ofierze. Zgodnie ze świadectwem Jana Matka Jezusa «stała obok krzyża» (por. J 19, 25), co znaczy, że zjednoczyła się z wszystkimi cierpieniami, jakie nękały Jezusa. Miała udział w Jego wielkodusznej ofierze za zbawienie świata.

To uczestnictwo w ofierze Chrystusa stało się źródłem nowego macierzyństwa Maryi. Ta, która cierpiała za wszystkich ludzi, stała się Matką wszystkich ludzi. Sam Jezus ogłosił to nowe macierzyństwo, gdy powiedział do Maryi z wysokości krzyża: «Niewiasto, oto syn Twój» (J 19, 26). W ten sposób Maryja stała się Matką umiłowanego Syna, a w zamyśle Jezusa — Matką każdego ucznia, każdego chrześcijanina.

To powszechne macierzyństwo Maryi, które ma się przyczyniać do wzrostu życia w Duchu, jest najwspanialszym darem ukrzyżowanego Chrystusa dla ludzkości. Do umiłowanego ucznia Jezus powiedział: «Oto matka twoja» i od tej chwili ów uczeń «wziął Ją do siebie» (J 19, 27), co można lepiej wyrazić słowami: «przyjął Ją do swojej majętności» — jako jeden z cennych darów pozostawionych mu przez ukrzyżowanego Mistrza.

Słowa «oto Matka twoja» są skierowane do każdego z nas. Wzywają nas, byśmy miłowali Maryję, jak miłował Ją Chrystus, byśmy przyjęli Ją jako Matkę w naszym życiu, byśmy pozwolili Jej prowadzić nas drogami Ducha Świętego.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 29 kwietnia 1998).


Dzień 8. 
Poniedziałek, 25 maja

1. (…) Jedna z najbardziej znanych kart Apokalipsy św. Jana. W obrazie brzemiennej niewiasty, która rodzi syna, i smoka barwy ognia czyhającego na nią i na jej dziecko, tradycja chrześcijańska, liturgiczna i artystyczna widzi Maryję, Matkę Chrystusa. Jednakże zgodnie z pierwotnym zamysłem natchnionego autora narodziny dziecięcia przedstawiają przyjście Mesjasza, natomiast niewiasta jest oczywistym uosobieniem Ludu Bożego, zarówno biblijnego Izraela, jak i Kościoła. Maryjna interpretacja nie pozostaje w sprzeczności z eklezjalnym sensem tekstu, jako że Maryja jest «pierwowzorem Kościoła» (Lumen gentium, 63; por. św. Ambroży, Expos. Lc., II, 7).

Na tle wspólnoty wierzących pojawia się zatem sylwetka Matki Mesjasza. Przeciw Maryi i Kościołowi występuje smok, przywodzący na myśl Szatana i zło, zgodnie z symboliką Starego Testamentu; czerwony kolor oznacza wojnę, rzeź, przelaną krew; «siedem głów» z diademami świadczy o wielkiej władzy, natomiast «dziesięć rogów» wskazuje na niesłychaną siłę bestii opisanej przez proroka Daniela (por. 7, 7), która również jest obrazem bezwzględnej władzy, szerzącej postrach w dziejach.

2. Dochodzi zatem do walki między dobrem i złem. Maryja, Jej Syn i Kościół przedstawiają pozorną słabość i znikomość miłości, prawdy i sprawiedliwości. Przeciw nim powstaje olbrzymia, niszczycielska siła przemocy, kłamstwa i niesprawiedliwości. Jednakże wieńcząca ów fragment Apokalipsy pieśń przypomina nam, że ostateczny werdykt należy do «zbawienia, potęgi i królowania Boga naszego i władzy Jego Pomazańca» (por. Ap 12, 10).

Niewątpliwie na przestrzeni dziejów Kościół może być zmuszony do ucieczki na pustynię, podobnie jak starożytny Izrael podczas wędrówki do ziemi obiecanej. Pustynia tradycyjnie zresztą pełni rolę schronienia dla prześladowanych, jest tajemniczym i spokojnym miejscem ofiarującym Boską opiekę (por. Rdz 21, 14-19; 1 Krl 19, 4-7). Jednakże, jak podkreśla Apokalipsa (por. 12, 6. 14), niewiasta pozostaje w tym schronieniu jedynie przez pewien okres. Czas utrapienia, prześladowania i próby nie jest zatem nieokreślony: w końcu przyjdzie wyzwolenie i wybije godzina chwały.

Kontemplując tę tajemnicę w perspektywie maryjnej, możemy stwierdzić, że «Maryja, (…) u boku swego Syna, jest najdoskonalszą ikoną wolności i wyzwolenia ludzkości i wszechświata. To ku Niej Kościół, którego jest Matką i wzorem, winien zwracać swoje spojrzenie, by zrozumieć w pełni sens swej misji» (Kongregacja Nauki Wiary, Libertatis conscientia, 22 marca 1986 r., n. 97; por. Redemptoris Mater, 37).

3. Skierujmy teraz spojrzenie na Maryję, ikonę Kościoła pielgrzymującego po pustyni dziejów, lecz wpatrzonego w chwalebny cel, jakim jest niebieskie Jeruzalem, gdzie zajaśnieje jako Oblubienica Baranka, Chrystusa Pana. Kościół Wschodni sławi Matkę Bożą jako Odigitrię — Tę, która «wskazuje drogę», to znaczy Chrystusa, bo tylko za Jego pośrednictwem można w pełni spotkać się z Ojcem. Francuski poeta widzi w Niej «stworzenie w swej pierwszej chwale i ostatecznym rozkwicie, tak jak wyłoniło się ono z Boga w blasku pierwszego poranka» (P. Claudel, La Vierge a midi, wyd. Pléiade, s. 540).

W Niepokalanym Poczęciu Maryja jest doskonałym wzorem ludzkiej istoty, która od samego początku napełniona jest Bożą łaską, podtrzymującą i przemieniającą stworzenie (por. Łk 1, 28), i dzięki temu dobrowolnie wybiera zawsze Bożą drogę. W swym chwalebnym Wniebowzięciu natomiast Maryja jest obrazem stworzenia powołanego przez zmartwychwstałego Chrystusa do osiągnięcia przy końcu dziejów pełni komunii z Bogiem przez zmartwychwstanie do błogosławionej wieczności. Dla Kościoła, który często odczuwa ciężar dziejów i doświadcza ataków zła, Matka Chrystusa jest świetlanym obrazem ludzkości odkupionej i ogarniętej zbawczą łaską.

4. Osiągniemy ostateczny kres ludzkich dziejów, kiedy «Bóg będzie wszystkim we wszystkich» (por. 1 Kor 15, 28) oraz — jak zapowiada Apokalipsa — «morza już nie będzie» (por. 21, 1), a zatem gdy znak niszczycielskiej siły chaosu i zła zostanie ostatecznie wyeliminowany. Kościół stanie wówczas przed Chrystusem jako «oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża» (Ap 21, 2). Będzie to chwila wielkiej bliskości i bezgranicznej miłości. Jednakże już teraz, wpatrując się we Wniebowziętą Dziewicę, Kościół doświadcza radości, której zazna w pełni u kresu czasów. W pielgrzymce wiary przez dzieje Maryja towarzyszy Kościołowi jako wzór «komunii eklezjalnej w wierze, w miłości i w zjednoczeniu z Chrystusem. Zawsze obecna w misterium Chrystusa jest Ona, pośród Apostołów, w samym sercu rodzącego się Kościoła i Kościoła wszystkich czasów. Rzeczywiście Kościół był zgromadzony na górze (w wieczerniku) z Maryją, Matką Jezusa, i z Jego braćmi. Nie można więc mówić o Kościele, jeśli nie jest w nim obecna Maryja, Matka Pana, z Jego braćmi» (Kongregacja Nauki Wiary, Communionis notio, 28 maja 1992 r., n. 19: «L’Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 10/1992, s. 41; por. Chromacjusz z Akwilei, Sermo 30, 1).

5. Śpiewajmy więc nasz hymn pochwalny na cześć Maryi, wizerunku odkupionej ludzkości, znaku Kościoła, który żyje w wierze i miłości, antycypując pełnię niebieskiego Jeruzalem. «Geniusz poetycki św. Efrema Syryjczyka, zwanego 'cytrą Ducha Świętego’, opiewał niestrudzenie Maryję, wyciskając żywe do dziś piętno na całej tradycji Kościoła syryjskiego» (Redemptoris Mater, 31). On to przedstawia Maryję jako ikonę piękna: «Jest Ona święta w swym ciele, piękna w swym duchu, przejrzysta w swych myślach, szczera w swej inteligencji, doskonała w swych uczuciach, czysta, wytrwała w swych postanowieniach, niepokalana w swym sercu, nadzwyczajna, pełna wszelkich cnót» (Hymny do Dziewicy Maryi 1, 4: wyd. Th. J. Lamy, Hymni de B. Maria, Malines 1886, t. 2, col. 520). Niech obraz ten jaśnieje w sercu każdej wspólnoty kościelnej jako doskonałe odzwierciedlenie Chrystusa i niech będzie znakiem pośród narodów jako «miasto położone na górze» oraz «lampa umieszczona na świeczniku, aby świeciła wszystkim» (por. Mt 5, 14-15).

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 14 marca 2001).


Dzień 7. 
Niedziela, 24 maja

«W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry» (Łk 1, 39). Słowa ewangelicznego opowiadania pozwalają nam dostrzec oczyma serca młodą dziewczynę z Nazaretu, udającą się do «miasta w [ziemi] Judy», gdzie mieszkała Jej kuzynka, by zaproponować jej swą posługę.

W postawie Maryi uderza nas przede wszystkim pełna czułości troska o starszą krewną. Jej miłość jest miłością konkretną, nie ograniczającą się do słów zrozumienia, lecz wyrażającą się w otoczeniu prawdziwą opieką. Maryja Panna nie daje swej kuzynce po prostu czegoś, co posiada; daje jej samą siebie, o nic w zamian nie prosząc. Doskonale zrozumiała, że otrzymany od Boga dar nie tyle jest przywilejem, co zadaniem, zobowiązującym Ją do zaangażowania na rzecz innych z właściwą miłości bezinteresownością.

«Wielbi dusza moja Pana» (Łk 1, 46). Uczucia, jakich doświadcza Maryja przy spotkaniu z Elżbietą, dochodzą do głosu z całą siłą w hymnie Magnificat. Słowami wyraża pełne nadziei oczekiwanie «ubogich Pana», a zarazem świadomość, że spełniają się obietnice, ponieważ Bóg «pomniał na miłosierdzie swoje» (por. Łk 1, 54).

Właśnie ta świadomość jest źródłem przenikającej cały kantyk radości Maryi Panny: radości, bo wie, że Bóg «wejrzał» na Nią pomimo Jej «uniżenia» (por. Łk 1, 48); radości, że może spełnić «posługę» dzięki «wielkim rzeczom», do których wezwał Ją Wszechmocny (por. Łk 1, 49); radości z zakosztowania eschatologicznych błogosławieństw, zastrzeżonych «pokornym» i «głodnym» (por. Łk 1, 52-53).

Po Magnificat następuje milczenie: nic nie wiemy o trzech miesiącach spędzonych przez Maryję przy kuzynce Elżbiecie. Albo, być może, dowiadujemy się rzeczy najważniejszej: dobro nie potrzebuje rozgłosu, siła miłości wyraża się w dyskretnej, cichej codziennej posłudze.

Poprzez swe słowa i swe milczenie Maryja jawi się nam jako wzór na naszej drodze. Nie jest to droga łatwa: z winy prarodziców ludzkość nosi w sobie ranę grzechu, którego konsekwencje nadal odczuwają odkupieni. Jednakże ostatnie słowo nie będzie należało do zła i śmierci!

Maryja potwierdza tę prawdę całym swoim życiem, jako żywy świadek zwycięstwa Chrystusa, naszej Paschy. Wierni to zrozumieli. Dlatego tłumnie przybywają do tej groty, by wsłuchiwać się w matczyne napomnienia Dziewicy, rozpoznając w Niej «Niewiastę obleczoną w słońce» (Ap 12, 1), Królową stojącą przy tronie Bożym (por. Psalm responsoryjny) i wstawiającą się za nimi…

Obydwa dogmaty — Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia — są ze sobą ściśle związane. Obydwa głoszą chwałę Chrystusa Odkupiciela i świętość Maryi, której ludzki los jest już teraz w sposób pełny i ostateczny zrealizowany w Bogu.

«A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem» (J 14, 3) — powiedział nam Jezus. Maryja stanowi gwarancję spełnienia się obietnicy Chrystusa. Jej Wniebowzięcie staje się dla nas «znakiem niezachwianej nadziei i pociechy» (por. Lumen gentium, 68).

Z Groty Massabielskiej Dziewica przemawia także do nas, chrześcijan trzeciego tysiąclecia. Wsłuchujmy się w Jej głos!

Wsłuchujcie się zwłaszcza wy, młodzi, szukający odpowiedzi, która nadałaby sens waszemu życiu. Tu możecie ją znaleźć. Jest to odpowiedź wymagająca, ale jest to jedyna ważna odpowiedź. W niej tkwi sekret prawdziwej radości i pokoju…

Do was wszystkich, bracia i siostry, kieruję gorący apel, abyście czynili wszystko, co w waszej mocy, aby życie, każde życie, było szanowane od poczęcia aż do jego naturalnego kresu. Życie jest świętym darem i nikt nie może stać się jego panem.

Dziewica z Lourdes przekazuje przesłanie dla nas wszystkich. Oto ono: bądźcie kobietami i mężczyznami wolnymi! Pamiętajcie jednak: ludzka wolność to wolność naznaczona grzechem. Ona sama musi być również wyzwolona. Chrystus jest jej wyzwolicielem. On, który «wyswobodził nas ku wolności» (por. Ga 5, 1). Brońcie waszej wolności!

Moi drodzy, wiemy, że możemy w tym liczyć na Tę, która nigdy nie uległszy grzechowi, jest jedynym stworzeniem doskonale wolnym. Jej was powierzam. Idźcie z Maryją drogą pełnej realizacji waszego człowieczeństwa!

(św. Jan Paweł II, 15 sierpnia 2004, Lourdes).


Dzień 6. 
Sobota, 23 maja

1. «Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty» (Ga 4, 4). Kult maryjny wywodzi się z przedziwnej decyzji Boga, by — jak przypomina apostoł Paweł — związać na zawsze ludzką tożsamość Syna Bożego z niewiastą, Maryją z Nazaretu.

Tajemnica Bożego macierzyństwa i współpracy Maryi w odkupieńczym dziele budzi w każdej epoce wśród wierzących postawę czci zarówno wobec Zbawiciela, jak i wobec Tej, która zrodziła Go w czasie, współpracując w ten sposób z odkupieniem.

Następna przyczyna wdzięcznej miłości do Błogosławionej Dziewicy wiąże się z Jej powszechnym macierzyństwem. Wybierając Ją na Matkę całej ludzkości, Ojciec niebieski chciał wyjawić niejako macierzyński wymiar swej Boskiej dobroci i zatroskania o ludzi wszystkich czasów.

Wypowiadając na Kalwarii słowa: «Oto syn Twój», «Oto Matka twoja» (J 19, 26-27), Jezus z wyprzedzeniem ofiarowywał Maryję tym wszystkim, którzy mieli przyjąć dobrą nowinę o zbawieniu i tworzył podstawę dla ich synowskiego uczucia do Niej. Biorąc przykład z Jana, chrześcijanie sprawiają, że poprzez kult wciąż trwa miłość Chrystusa do Matki, którą oni przyjmują we własnym życiu.

2. Teksty ewangeliczne poświadczają istnienie kultu maryjnego od zarania Kościoła.

Pierwsze dwa rozdziały Ewangelii św. Łukasza sugerują, że judeochrześcijanie darzyli Matkę Jezusa szczególnymi względami, wyrażali swe uznanie dla Niej i starannie strzegli wspomnienia o Niej.

W opowiadaniach z dzieciństwa możemy ponadto znaleźć pierwotne formy wyrażania i motywacje kultu maryjnego, zawarte w zawołaniu Elżbiety: «Błogosławiona jesteś między niewiastami (…). Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 1, 42. 45).

Ślady czci rozpowszechnionej już w pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej znajdujemy w kantyku Magnificat: «błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia» (Łk 1, 48). Przypisując Maryi to wyrażenie, chrześcijanie uznawali Jej niepowtarzalną wielkość, która miała być głoszona aż do końca świata.

Ponadto ewangeliczne świadectwa (por. Łk 1, 34-35; Mt 1, 23 oraz J 1, 13), pierwsze formuły wiary i fragment pism św. Ignacego Antiocheńskiego (por. Smirn. 1, 2: SC 10, 155) potwierdzają szczególny podziw, jakim pierwsze wspólnoty otaczały dziewictwo Maryi, ściśle związane z tajemnicą wcielenia.

Janowa Ewangelia, mówiąc o obecności Maryi u początków i na końcu życia publicznego Syna, pozwala przypuszczać, że pośród pierwszych chrześcijan żywa była świadomość roli, jaką Maryja odegrała w dziele Odkupienia, choć pozostawała w pełni zależna w miłości od Chrystusa.

3. Podkreślając szczególny charakter kultu maryjnego, Sobór Watykański II stwierdza: «Maryja, naśladując swego Syna, dzięki łasce Bożej wywyższona ponad wszystkich aniołów i ludzi, słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej, ponieważ jako Najświętsza Matka Boga uczestniczyła w tajemnicach Chrystusa» (Lumen gentium, 66).

Nawiązując następnie do modlitwy maryjnej z III w. Sub tuum praesidium — «Pod Twoją obronę» — Sobór dodaje, że ten szczególny charakter kultu jest widoczny od samego początku: «Już (…) od najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym imieniem Matki Bożej, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni we wszystkich przeciwnościach i potrzebach» (tamże).

4. Prawda ta znajduje potwierdzenie w ikonografii oraz w nauce Ojców Kościoła począwszy od II w.

W rzymskich katakumbach św. Pryscylli możemy podziwiać pierwszy wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, a św. Justyn i św. Ireneusz mówią o Maryi jako o nowej Ewie, której wiara i posłuszeństwo naprawiają niewierność i nieposłuszeństwo pierwszej niewiasty. Zdaniem biskupa Lyonu nie wystarczyło, ażeby Adam był odkupiony w Chrystusie, lecz «było rzeczą słuszną i konieczną, by Ewa została odnowiona w Maryi» (Dem., 33). Podkreśla on w ten sposób ważność roli kobiety w dziele zbawienia i kładzie podwaliny pod znamionującą całe wieki chrześcijaństwa nierozłączność kultu maryjnego i kultu oddawanego Jezusowi.

5. Kult maryjny wyrażał się początkowo we wzywaniu Maryi jako Theotókos. Tytuł ten został oficjalnie potwierdzony — po kryzysie nestoriańskim — na Soborze Efeskim w 431 r.

Reakcja wiernych na dwuznaczne i chwiejne stanowisko Nestoriusza, który posunął się do zaprzeczenia Boskiego macierzyństwa Maryi, a następnie pełne radości przyjęcie decyzji Soboru Efeskiego potwierdzają zakorzenienie się kultu Dziewicy pośród chrześcijan. Jednakże «zwłaszcza od Soboru Efeskiego wzrastał przedziwnie kult Ludu Bożego dla Maryi, wyrażający się w czci i miłości, w inwokacjach i naśladowaniu» (Lumen gentium, 66). Wyraził się on zwłaszcza w świętach liturgicznych, pośród których poczynając od V w. nabrał szczególnego znaczenia «dzień Maryi Theotókos», obchodzony 15 sierpnia w Jerozolimie, który później stał się świętem Zaśnięcia lub Wniebowzięcia.

Ponadto pod wpływem «Protoewangelii Jakuba» ustanowiono święta Narodzenia, Poczęcia i Ofiarowania, które przyczyniły się do lepszego ukazania niektórych ważnych aspektów tajemnicy Maryi.

6. Możemy z całym przekonaniem powiedzieć, że rozwój kultu maryjnego aż do naszych czasów odznacza się przedziwną ciągłością. W jego dziejach przeplatają się okresy rozkwitu i kryzysy, których następstwem była jednak jeszcze większa odnowa.

Wydaje się, że po Soborze Watykańskim II kult maryjny będzie się rozwijać harmonijnie dzięki głębszemu zrozumieniu tajemnicy Kościoła oraz w dialogu ze współczesnymi kulturami, aby zakorzeniać się coraz bardziej w wierze i życiu Ludu Bożego pielgrzymującego po ziemi.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 15 października 1997).


Dzień 5.
Piątek, 22 maja

1. Maryja «łaski pełna» jest dla Kościoła «cała święta i wolna od wszelkiej zmazy grzechowej», «ubogacona od pierwszej chwili poczęcia blaskami szczególnej zaiste świętości» (Lumen gentium, 56).

Uznanie tych prawd poprzedził długi proces refleksji doktrynalnej, który doprowadził w końcu do uroczystego ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu.

Wyrażenie «uczyniona pełną łaski», z jakim anioł zwraca się do Maryi w chwili Zwiastowania, przypomina o nadzwyczajnym Bożym przywileju udzielonym młodej dziewczynie z Nazaretu w związku z zapowiedzianym macierzyństwem, ale wskazuje bardziej bezpośrednio na owoc Bożej łaski w Maryi; Maryja została w sposób dogłębny i na stałe przeniknięta łaską, czyli uświęcona. Określenie kecharitoméne ma bardzo bogate znaczenie, które Kościół nieustannie zgłębia dzięki Duchowi Świętemu.

2. W poprzedniej katechezie podkreśliłem, że w pozdrowieniu anielskim wyrażenie «łaski pełna» stanowi niejako imię: jest to imię Maryi w obliczu Boga. W tradycji semickiej imię wyraża rzeczywistość osoby oraz rzeczy, do których się odnosi. Tytuł «łaski pełna» ukazuje zatem najgłębszy wymiar osobowości młodej kobiety z Nazaretu: do tego stopnia została uformowana przez łaskę i stała się przedmiotem Bożego upodobania, że to szczególne wyrażenie mogło zastąpić Jej imię.

Sobór przypomina, że do tej prawdy nawiązywali Ojcowie Kościoła, kiedy nazywali Maryję «całą świętą», potwierdzając jednocześnie, że została Ona «jakby utworzona przez Ducha Świętego i ukształtowana jako nowe stworzenie» (tamże).

Łaska, pojmowana jako «łaska uświęcająca», która pozwala osiągnąć świętość osobistą, zrealizowała w Maryi nowe stworzenie, czyniąc Ją w pełni zgodną z zamysłem Bożym.

3. W ten sposób refleksja doktrynalna mogła przypisać Maryi doskonałość świętości, która musiała obejmować również początki Jej życia.

Do tej pierwotnej czystości zdaje się nawiązywać biskup Palestyny Theoteknos z Livias, żyjący między rokiem 550 a 650. Ukazując Maryję jako «świętą i całą piękną», «czystą i bez zmazy», tak mówi o Jej narodzeniu: «rodzi się jak cherubini Ta, która jest z gliny czystej i niepokalanej» (Panegiryk na święto Wniebowzięcia, 5-6).

To ostatnie wyrażenie, przywołujące na pamięć stworzenie pierwszego człowieka, uformowanego z gliny nie splamionej grzechem, przypisuje narodzinom Maryi te same cechy: również pochodzenie Dziewicy było «czyste i niepokalane», to znaczy bez żadnego grzechu. Ponadto porównanie z cherubinami potwierdza nadzwyczajną świętość, jaka charakteryzowała życie Maryi od pierwszych chwil Jej egzystencji.

Stwierdzenie Theoteknosa stanowi znaczący etap refleksji teologicznej nad tajemnicą Matki Pana. Ojcowie greccy i wschodni uznawali fakt, że łaska dokonała oczyszczenia w Maryi zarówno przed wcieleniem (św. Grzegorz z Nazjanzu, Oratio 38, 16), jak i w samym momencie wcielenia (św. Efrem, Saverianus z Gabali, Jakub z Sarug). Theoteknos z Livias wydaje się uznawać absolutną czystość Maryi od samego początku Jej życia. Istotnie, Ta która została przeznaczona, by stać się Matką Zbawiciela, musiała mieć początek doskonale święty, bez żadnej zmazy.

4. Andrzej z Krety jest w VIII w. pierwszym teologiem, który dostrzega w narodzinach Maryi nowe stworzenie. Oto jego argumenty: «Dzisiaj ludzkość w całym blasku Jej niepokalanej szlachetności otrzymuje swoje dawne piękno. Wstyd grzechu zaciemnił blask i czar ludzkiej natury; kiedy jednak rodzi się Matka Pięknego w sposób doskonały, w Jej osobie natura ta odzyskuje swoje dawne przywileje i zostaje uformowana zgodnie z wzorem doskonałym i naprawdę godnym Boga. (…) Dzisiaj zaczyna się reforma naszej natury, a zestarzały świat, poddany całkowicie boskiej przemianie, otrzymuje pierwociny drugiego narodzenia» (Kazanie I o Narodzeniu Maryi).

A nawiązując do pierwotnego obrazu gliny, stwierdza: «Ciało Dziewicy jest ziemią, nad którą pracował Bóg, pierwociną masy adamowej ubóstwionej w Chrystusie, obrazem podobnym naprawdę do pierwotnego piękna, gliną urobioną rękami Boskiego Artysty» (Kazanie I o Zaśnięciu Maryi).

W ten sposób czyste i niepokalane Poczęcie Maryi jawi się jako początek nowego stworzenia. Jest to osobisty przywilej nadany kobiecie wybranej, by być Matką Chrystusa, który rozpoczyna czas obfitej łaski, upragniony przez Boga dla całej ludzkości.

Nauka ta, podjęta w VIII w. przez św. Germana z Konstantynopola i św. Jana Damasceńskiego, ukazuje we właściwym świetle wartość pierwotnej świętości Maryi jako początku odkupienia świata.

W ten sposób refleksja Kościoła pojmuje i wyraża autentyczny sens tytułu «łaski pełna», nadanego Świętej Dziewicy przez anioła. Maryja jest pełna łaski uświęcającej i to od samego początku swojej egzystencji. Łaska ta, zgodnie z Listem do Efezjan (1, 6), udzielona zostaje w Chrystusie wszystkim wierzącym. Pierwotna świętość Maryi stanowi niedościgły wzór daru i wylania łaski Chrystusowej w świecie.

Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:

«Ja jestem Niepokalane Poczęcie» — taką odpowiedź dała Matka Boża przy objawieniach w Lourdes na pytanie, jakie jest Jej imię. Właśnie to jest Jej imieniem — Niepokalanie Poczęta. Ta prawda bardzo ściśle łączy się z całą Tradycją nauczania Kościoła. To nauczanie wychodzi od Ave Maria, od pozdrowienia anielskiego. Anioł, pozdrawiając przy zwiastowaniu Dziewicę z Nazaretu, mówi do Niej : «Bądź pozdrowiona, łaski pełna». Nie nazywa Jej inaczej, nie wymienia Jej imienia, Maryja, ale «łaski pełna», to znaczy, że to jest Jej imię, które pochodzi od Boga.

To właśnie imię — łaski pełna, było już tematem naszej katechezy przed tygodniem. Dzisiaj jeszcze raz do tego wracamy, ponieważ w tym imieniu zawiera się również maryjny przywilej Niepokalanego Poczęcia. Maryja jest «łaski pełna», to znaczy że jest wolna od grzechu, również pierworodnego, że jest poczęta w stanie łaski uświęcającej, w stanie świętości. Ten temat przez wiele wieków stanowił przedmiot refleksji Kościoła, Urzędu Nauczycielskiego, teologów, ostatecznie doczekał się dogmatyzacji przed stu laty. W w. XIX Papież Pius IX ogłosił — jak to się mówi — dogmat Niepokalanego Poczęcia.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 15 maja 1996).


Dzień 4.
Czwartek, 21 maja

1. Pośród tytułów przypisywanych Maryi w kulcie Kościoła rozdział VIII Lumen gentium wymienia wyrażenie „Pośredniczka”. Mimo iż niektórzy Ojcowie Soborowi nie podzielali w pełni tego wyboru (por. Acta Synodalia III, 8, 163-164), wezwanie to zostało włączone do Konstytucji dogmatycznej o Kościele jako potwierdzenie zawartej w nim prawdy. Tym niemniej starano się nie wiązać go z żadną specyficzną teologią pośrednictwa, a jedynie wymienić pośród innych uznanych tytułów Maryi.

Tekst soborowy mówi już zresztą o znaczeniu tytułu „Pośredniczki”, kiedy stwierdza, że Maryja „poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego” (Lumen gentium, 62).

Jak przypominam w encyklice Redemptoris Mater, „pośrednictwo Maryi wiąże się ściśle z Jej macierzyństwem, które je wyróżnia od pośrednictwa innych istot stworzonych” (n. 38).

Z tego punktu widzenia jest ono jedyne w swoim rodzaju i szczególnie skuteczne.

2. W związku z tym, że niektórzy Ojcowie Soborowi mieli zastrzeżenia co do sformułowania „Pośredniczka”, Sobór starał się na nie odpowiedzieć stwierdzając, że Maryja jest „nam matką w porządku łaski” (Lumen gentium, 61). Przypomnijmy, że pośrednictwo Maryi wypływa zasadniczo z Jej boskiego macierzyństwa. Ponadto, uznanie roli pośredniczki zawiera się już w wyrażeniu „nasza Matka”, które proponuje doktryna pośrednictwa maryjnego, kładąc nacisk na macierzyństwo. I wreszcie tytuł „Matka w porządku łaski” wyjaśnia, że Dziewica współpracuje z Chrystusem w duchowym odrodzeniu ludzkości.

3. Macierzyńskie pośrednictwo Maryi nie przesłania jedynego i doskonałego pośrednictwa Chrystusa. Istotnie, nazywając Maryję „Pośredniczką”, Sobór dodaje natychmiast: „Rozumie się to jednak w taki sposób, że niczego nie ujmuje ani nie przydaje godności i skuteczności działania Chrystusa, jedynego Pośrednika” (por. tamże, 62). I przytacza w związku z tym znany tekst z Pierwszego Listu do Tymoteusza: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich” (2, 5-6).

Sobór stwierdza ponadto, że „macierzyńska (…) rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc” (Lumen gentium, 60).

Dlatego Maryja, w żaden sposób nie utrudniając Chrystusowi spełniania jedynego pośrednictwa, ukazuje raczej jego owocność i skuteczność. „Cały bowiem wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się nie z jakiejś konieczności rzeczowej, lecz z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją” (tamże).

4. Wartość pośrednictwa Maryi ma swe źródło w Chrystusie i dlatego zbawienny wpływ Najświętszej Panny „nie przeszkadza (…) w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją” (tamże).

Stwierdziwszy, że dzieło „Pośredniczki” jest wewnętrznie zorientowane na Chrystusa, Sobór zachęca wiernych do zwracania się do Maryi, aby „wsparci tą macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela” (tamże, 62).

Nazywając Chrystusa jedynym Pośrednikiem (por. 1 Tm 2, 5-6), Pierwszy List św. Pawła do Tymoteusza wyklucza jakiekolwiek inne, paralelne pośrednictwo, z wyjątkiem pośrednictwa podporządkowanego. Autor bowiem, przed omówieniem jedynego i wyłącznego pośrednictwa Chrystusa, zaleca, by „prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi” (1 Tm 2, 1). Czyż modlitwy nie są formą pośrednictwa? św. Paweł twierdzi wręcz, że jedyne pośrednictwo Chrystusa sprzyja powstawaniu innych pośrednictw, zależnych i służebnych. Gdy Apostoł głosi, że pośrednictwo Chrystusa jest jedyne, pragnie wykluczyć jakiekolwiek inne pośrednictwo niezależne lub konkurencyjne, nie zaś inne formy dające się pogodzić z nieskończoną wartością dzieła Zbawiciela.

5. Możliwe jest uczestniczenie w pośrednictwie Chrystusa w różnych sferach dzieła zbawienia. Lumen gentium stwierdza, że „żadne (…) stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem”, po czym ukazuje, w jaki sposób stworzenia mogą mieć udział w pewnych formach pośrednictwa zależnych od Chrystusa. Stwierdza mianowicie: „jak kapłaństwo Chrystusa w rozmaity sposób staje się udziałem zarówno świętych szafarzy, jak i wiernego ludu, i jak jedna dobroć Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach, tak też jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle” (n. 62).

W tym pragnieniu tworzenia form uczestnictwa w jedynym pośrednictwie Chrystusa objawia się bezinteresowna miłość Boga, który chce dzielić się tym, co posiada.

6. Czymże jest bowiem macierzyńskie pośrednictwo Maryi, jeśli nie darem Ojca dla ludzkości? Oto dlaczego Sobór stwierdza na zakończenie: „Kościół nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych” (tamże).

Maryja wypełnia swoje macierzyńskie dzieło w stałej zależności od pośrednictwa Chrystusa i od Niego otrzymuje to wszystko, co Jej Serce pragnie przekazać ludziom.

W swoim ziemskim pielgrzymowaniu Kościół doświadcza „ciągle” skuteczności działania „Matki w porządku łaski”.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 1 października 1997).


Dzień 3.
Środa, 20 maja

1. Bóg Ojciec sam zapragnął, by Maryja była obecna w dziejach zbawienia. Kiedy zdecydował posłać swego Syna na świat, chciał, by On przyszedł do nas, rodząc się z niewiasty (por. Ga 4, 4). Pragnął, by ta niewiasta, przyjmująca jako pierwsza Jego Syna, przekazała Go całej ludzkości.

Maryja znajduje się zatem na drodze, która prowadzi od Ojca ku ludzkości, jako matka ofiarująca wszystkim Syna-Zbawiciela. Jednocześnie podąża Ona drogą, którą wszyscy ludzie muszą przemierzyć idąc do Ojca za pośrednictwem Chrystusa w Duchu Świętym (por. Ef 2, 18).

2. Jeśli chcemy zrozumieć znaczenie obecności Maryi na szlaku prowadzącym do Ojca, musimy uznać razem ze wszystkimi Kościołami, że Chrystus jest «drogą i prawdą, i życiem» (J 14, 6) oraz jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tm 2, 5). Maryja włączona jest w jedyne pośrednictwo Chrystusa i pozostaje całkowicie na Jego służbie. Dlatego też, jak podkreślił Sobór Watykański II w Lumen gentium, «macierzyńska (…) rola Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc» (n. 60). W żadnym wypadku nie zamierzamy mówić o roli Maryi w życiu Kościoła niezależnie od pośrednictwa Chrystusa lub obok niego, tak jakby chodziło o pośrednictwo równoległe lub konkurencyjne.

Jak napisałem w encyklice Redemptoris Mater, macierzyńskie pośrednictwo Maryi jest «pośrednictwem w Chrystusie» (n. 38). Sobór wyjaśnia: «Cały (…) wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się nie z jakiejś konieczności rzeczowej, lecz z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją; nie przeszkadza zaś w żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia ją» (Lumen gentium, 60).

Również Maryja jest odkupiona przez Chrystusa, co więcej, jest pierwszą z odkupionych, ponieważ łaska została Jej udzielona przez Boga Ojca na początku Jej egzystencji dzięki «zasługom Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego», jak stwierdza bulla Ineffabilis Deus Piusa IX (DS, 2803). Cała współpraca Maryi w dziele zbawienia opiera się na pośrednictwie Chrystusowym, które — jak uściśla Sobór — «nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle» (Lumen gentium, 62).

Pośrednictwo Maryi rozważane w tej perspektywie jawi się jako największy owoc pośrednictwa Chrystusowego i ma na celu przede wszystkim doprowadzenie do osobistego i głębokiego spotkania z Nim: «Kościół nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę Maryi; ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby oni wsparci tą macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela» (tamże).

3. W rzeczywistości Maryja nie chce skupiać uwagi na sobie. Żyła na ziemi wpatrzona w Jezusa i Ojca niebieskiego. Jej najgłębszym pragnieniem jest skierować wzrok wszystkich ludzi w tym samym kierunku. Pragnie, by wszyscy patrzyli z wiarą i nadzieją na posłanego nam przez Ojca Zbawiciela.

Była wzorem postawy wiary i nadziei zwłaszcza wtedy, kiedy w trudnych chwilach męki Syna zachowała w swym sercu całkowitą wiarę w Niego i Ojca. Podczas gdy wiara uczniów, wstrząśniętych owymi wydarzeniami, była głęboko zachwiana, Maryja mimo swego cierpienia pozostała niezachwiana w pewności, że urzeczywistni się zapowiedź Jezusa: «Syn Człowieczy (…) trzeciego dnia zmartwychwstanie» (Mt 17, 22-23). Ta pewność nie opuściła Jej nawet wtedy, gdy trzymała w ramionach martwe ciało ukrzyżowanego Syna.

4. Tym spojrzeniem wiary i nadziei Maryja zachęca Kościół i wierzących, by wypełniali zawsze wolę Ojca objawioną przez Chrystusa.

Jej słowa skierowane do sług tuż przed cudem w Kanie Galilejskiej powracają echem w każdym pokoleniu chrześcijan: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5).

Słudzy poszli za Jej radą, kiedy napełnili stągwie kamienne aż po brzegi. To samo zaproszenie Maryja kieruje dziś do nas. Jest to zachęta do wejścia w nowy okres dziejów i do wypełnienia tego wszystkiego, co Chrystus powiedział w Ewangelii w imieniu Ojca i nadal mówi nam za sprawą Ducha w nas mieszkającego.

Jeśli uczynimy to, co każe Chrystus, nowe millennium być może będzie miało nowe oblicze, bardziej ewangeliczne i bardziej autentycznie chrześcijańskie, i zaspokoi najgłębsze pragnienia Maryi.

5. Słowa: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie», kierują nas do Chrystusa i przypominają nam również o Ojcu, do którego zmierzamy. Współbrzmią z głosem Ojca rozlegającym się na Górze Przemienienia: «To jest mój Syn umiłowany (…), Jego słuchajcie!» (Mt 17, 5). Tenże Ojciec, dzięki słowu Chrystusa i światłu Ducha Świętego, powołuje nas, prowadzi i na nas czeka.

Nasza świętość polega na tym, byśmy czynili wszystko, co nam mówi Ojciec. Oto wartość życia Maryi: spełnianie woli Bożej. Z Maryją i dzięki Jej wsparciu, z wdzięcznością przyjmujemy nowe millennium z rąk Ojca i zobowiązujemy się odpowiedzieć na Jego łaskę z pokornym i wielkodusznym oddaniem.

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 12  stycznia 2000).


Dzień 2.
Wtorek, 19 maja

1. Pierwsze błogosławieństwo zapisane w Ewangelii jest nagrodą za wiarę i zostaje skierowane do Maryi: «Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła» (Łk 1, 45). Te słowa, wypowiedziane przez Elżbietę, uwypuklają kontrast między niedowiarstwem Zachariasza a wiarą Maryi. Otrzymując zapowiedź narodzin syna, Zachariasz nie potrafił w nią uwierzyć, uważał bowiem, że nie może się ona spełnić, gdyż oboje z żoną byli już w podeszłym wieku.

W chwili zwiastowania Maryja otrzymuje orędzie jeszcze bardziej zdumiewające – propozycję zostania matką Mesjasza. Stając przed taką perspektywą, Maryja nie daje wyrazu wątpliwościom, pyta tylko, w jaki sposób można pogodzić dziewictwo, do którego czuje się powołana, z rolą matki. Gdy w odpowiedzi anioł wskazuje na wszechmoc Bożą, działającą przez Ducha, Maryja pokornie i wielkodusznie wyraża swoje przyzwolenie.

W tym wyjątkowym momencie w dziejach ludzkości wiara odgrywa rolę decydującą. Słusznie pisze św. Augustyn: «Chrystus zostaje przyjęty i poczęty przez wiarę. Najpierw pojawia się wiara w sercu Dziewicy, a potem staje się płodne łono matki» (Sermo 293, PL 38, 1327).

2. Gdy rozważamy głębię wiary Maryi, bardzo pomaga nam w tym ewangeliczny opis wesela w Kanie. Kiedy zabrakło wina, Maryja mogła szukać jakiegoś czysto ludzkiego wyjścia z tej sytuacji, a przecież bez wahania zwraca się do Jezusa: «Nie mają już wina» (J 2, 3). Wie, że Jezus nie posiada zapasu wina, więc najprawdopodobniej prosi Go o cud. Jest to prośba odważna, bo do tej pory Jezus nie dokonał jeszcze żadnego cudu. Postępując w ten sposób, Maryja idzie zapewne za wewnętrznym natchnieniem, ponieważ zgodnie z Bożym zamysłem Jej wiara miała poprzedzać pierwsze objawienie się mesjańskiej władzy Jezusa, podobnie jak poprzedziła Jego przyjście na ziemię. Maryja już w tym momencie jest wcieleniem postawy, którą Jezus wskaże jako godną pochwały wierzącym wszystkich czasów: «Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli» (J 20, 29).

3. Wiara, do której została wezwana Maryja, nie jest wiarą łatwą. Już przed weselem w Kanie musiała Ona wzbudzić w sobie głęboką wiarę, gdy rozważała słowa i czyny Syna. Charakterystyczny jest tu epizod zaginięcia dwunastoletniego Jezusa w świątyni, kiedy to na pytanie stroskanej Maryi i Józefa chłopiec odpowiada: «Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» (Łk 2, 49). Teraz jednak, w Kanie, odpowiedź Jezusa na prośbę Matki wydaje się jeszcze bardziej zdecydowana i bynajmniej nie przychylna: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» (J 2, 4). Autor czwartej Ewangelii nie ma tu na myśli godziny publicznego wystąpienia Chrystusa, ale zapowiada ostateczną godzinę Jezusa (por. 7, 30; 12, 23; 13, 1; 17, 1), której mesjańskie owoce – odkupienie i dar Ducha – ukazane są bardzo wyraziście w znaku wina jako symbolu pomyślności i radości. Jednakże fakt, że w chronologicznej kolejności wydarzeń ta godzina jeszcze nie nadeszła, stanowi przeszkodę, która wydaje się nie do pokonania, gdyż jej źródłem jest najwyższa wola Ojca.

Mimo to Maryja nie cofa swojej prośby i nakazuje wręcz sługom dopomóc w przygotowaniu spodziewanego cudu: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5). Dzięki swej uległości i głębi swej wiary, Maryja potrafi odczytać w słowach Jezusa nie tylko ich bezpośrednie znaczenie. Przeczuwa niezbadaną głębię i nieskończone bogactwo Bożego miłosierdzia, nie wątpi zatem, że uzyska od Syna odpowiedź miłości. Cud jest odpowiedzią na wytrwałość Jej wiary.

Maryja jawi się zatem jako wzór wiary w Jezusa, która nie cofa się przed żadną przeszkodą.

4. Także działalność publiczna Jezusa poddawała próbom wiarę Maryi. Z jednej strony źródłem pociechy była dla Niej świadomość, że przepowiadanie i cuda Jezusa budzą podziw i uznanie wielu. Z drugiej jednak goryczą napełniał Ją coraz bardziej zaciekły sprzeciw faryzeuszów, uczonych w Piśmie i hierarchii kapłańskiej.

Możemy sobie wyobrazić, jak Maryja cierpiała z powodu tego niedowiarstwa, które dostrzegała nawet u swoich bliskich: ci, którzy nazywani są «braćmi Jezusa», to znaczy Jego krewni, nie wierzyli w Niego i sądzili, że Jego postępowaniem kierują osobiste ambicje (por. J 7, 2-5).

Choć Maryja boleśnie przeżywa ten rozłam w łonie rodziny, nie zrywa więzi z krewnymi, których odnajdujemy ponownie wraz z Nią w pierwszej wspólnocie oczekującej na Pięćdziesiątnicę (por. Dz 1, 14). Okazując innym życzliwość i miłość, Maryja udziela im swojej wiary.

5. Mimo dramatu Kalwarii wiara Maryi pozostaje niewzruszona. Dla wiary uczniów dramat ten był wstrząsem. Tylko dzięki skuteczności modlitwy Chrystusa Piotr i pozostali apostołowie mogli powrócić – choć boleśnie doświadczeni – na drogę wiary, aby stać się świadkami zmartwychwstania.

Ewangelista Jan mówi, że Maryja stała pod krzyżem (por. 19, 25), przez co daje nam do zrozumienia, że nawet w tym dramatycznym momencie nie zabrakło Jej odwagi. Był to z pewnością najtrudniejszy etap Jej «pielgrzymki wiary» (por. Lumen gentium, 58). Maryja potrafiła jednak stać pod krzyżem, gdyż Jej wiara nie zachwiała się. Nawet w chwili próby Maryja nie przestała wierzyć, że Jezus był Synem Bożym i że przez swoją ofiarę odmieni los ludzkości.

Zmartwychwstanie stało się ostatecznym potwierdzeniem wiary Maryi. W Jej sercu – bardziej niż w jakimkolwiek innym – wiara w zmartwychwstałego Chrystusa przybrała oblicze najbardziej autentyczne i najpełniejsze – to znaczy oblicze radości.

Do Polaków uczestniczących w audiencji generalnej:

«Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła». Te słowa skierowane do Maryi przy nawiedzeniu Elżbiety ukazują Jej całą drogę, drogę wiary, od zwiastowania do Kalwarii, do wieczernika Zielonych Świąt, do wniebowzięcia.

Całe życie Maryi, cała ta Jej droga jest stałym postępowaniem w wierze za Chrystusem. I jak uczy Sobór Watykański II, przez tę swoją wiarę przoduje Ona całemu Ludowi Bożemu.

Dziękujmy Bogu, zwłaszcza w tym maryjnym miesiącu, za to, że to postępowanie drogą wiary za Maryją stało się naszym udziałem, wiarą naszego narodu, i prośmy zarazem o to, abyśmy idąc za Jej przewodnictwem nigdy nie ustawali w wierze. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

(św. Jan Paweł II, audiencja generalna 6 maja 1998).


 

Dzień 1.
Poniedziałek, 18 maja

„Niech będzie chwała i dziękczynienie Bogu nade wszystko za najświętszą z istot stworzonych — Maryję, umiłowaną przez Ojca, błogosławioną ze względu na Jezusa, owoc Jej łona, uświęconą przez Ducha Świętego, który uczynił Ją nowym stworzeniem. Maryja jest wzorem świętości, bo oddała swe życie do dyspozycji Najwyższego i dlatego «przyświeca Ludowi Bożemu pielgrzymującemu jako znak pewnej nadziei i pociechy» (Lumen gentium, 68)…

Święci potraktowali poważnie słowa Jezusa. Uwierzyli, że osiągną «szczęście», jeżeli przełożą je na konkretny język swojego życia. I przekonali się, że są one prawdziwe, dzięki codziennemu doświadczeniu: mimo bolesnych prób, mrocznych chwil i niepowodzeń zaznali już tu na ziemi głębokiej radości komunii z Chrystusem. W Nim odkryli obecny w dziejach zalążek przyszłej chwały Królestwa Bożego.

Odkryła go zwłaszcza Najświętsza Maryja Panna, która żyła w jedynym w swoim rodzaju zjednoczeniu z Wcielonym Słowem, zawierzając się bez zastrzeżeń Jego zbawczemu zamysłowi. Dlatego dane Jej było usłyszeć — jeszcze przed «Kazaniem na górze» — błogosławieństwo, w którym zawierają się wszystkie pozostałe: «Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 1, 45).

Jak głęboka była wiara Maryi w słowo Boże, ukazuje wyraźnie kantyk Magnificat:
«Uwielbiaj, duszo moja, sławę Pana mego, Chwal Boga Stworzyciela tak bardzo dobrego. Bóg mój, zbawienie moje, jedyna otucha, Bóg mi rozkoszą serca i weselem ducha. Bo mile przyjąć raczył swej sługi pokorę» (por. Łk 1, 46-48).

Maryja, śpiewając Magnificat, ukazuje to, co stało się fundamentem jej świętości — głęboką pokorę. Można się pytać, na czym polegała ta Jej pokora. Wiele mówi o niej owo «zmieszanie» Maryi, jakie wzbudziło w Niej pozdrowienie archanioła: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą» (Łk 1, 28). Wskazuje ono na jakiś naturalny odruch uniżenia wobec tajemnicy łaski, szczególnej obecności Boga, który na Nią wejrzał. Taki odruch budzi się w tym, kto jest w pełni świadom własnej małości wobec wielkości Boga. Maryja patrzy w prawdzie na samą siebie, na innych i na świat.

A czy nie było znakiem pokory pytanie Maryi: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» (Łk 1, 34). Oto przed chwilą usłyszała, że ma począć i porodzić Syna, który będzie panował na tronie Dawida jako Syn Najwyższego. Z pewnością nie rozumiała w pełni tajemnicy tego Bożego zrządzenia, ale wiedziała, że oznacza ono całkowitą zmianę w rzeczywistości Jej życia. Nie pytała jednak: czy rzeczywiście się to stanie? czy musi się to stać? ale tylko: jak to się stanie? Bez wątpliwości i zastrzeżeń przyzwalała na to, aby Boże działanie zmieniło Jej życie. To pytanie wyrażało Jej pokorę wiary — gotowość oddania swej egzystencji na służbę Bożej tajemnicy, choć Ona sama nie mogła rozumieć, jak się to dokona.

Ta pokora — uniżenie ducha i poddanie w wierze — wyraziła się w sposób szczególny w Jej fiat: «Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!» (Łk 1, 38). Dzięki pokorze Maryi mogło się spełnić to, o czym dalej mówią słowa Magnificat:
«Przeto wszystkie narody, co ziemię osiędą, Odtąd błogosławioną mnie nazywać będą. Bo wielkimi darami uczczonam od Tego, którego moc przedziwna, święte imię Jego» (por. Łk 1, 48-49).

Głębi pokory odpowiada wielkość daru. Wszechmocny uczynił Jej «wielkie rzeczy» (por. Łk 1, 49), Ona zaś pokornie potrafiła je przyjąć i przekazać wszystkim pokoleniom wierzących. Oto droga, którą szła do nieba Maryja, Matka Zbawiciela, wyprzedzając na niej wszystkich świętych i błogosławionych Kościoła.

Błogosławiona jesteś, Maryjo, wzięta do nieba z duszą i ciałem! Pius XII ogłosił tę prawdę «na chwałę wszechmogącego Boga, (…) na chwałę Jego Syna, nieśmiertelnego Króla wieków, zwycięzcy grzechu i śmierci, dla powiększenia chwały Jego dostojnej Matki oraz ku weselu i radości całego Kościoła» (konstytucja apost. Munificentissimus Deus, AAS 42 [1950], 770; por. Breviarium fidei, s. 339).

Radujemy się zatem, o Maryjo Wniebowzięta, kontemplując Ciebie, która otoczona zostałaś chwałą, a w Chrystusie zmartwychwstałym współdziałasz z Duchem w przekazywaniu ludziom Bożego życia. W Tobie widzimy ideał świętości, do jakiej Bóg wzywa wszystkich członków Kościoła. Twoje życie wiary wyraźnie wskazuje nam drogę ku duchowej dojrzałości i chrześcijańskiej świętości.

Z Tobą i wszystkimi świętymi wysławiamy Boga w Trójcy Jedynego, który wspomaga nas w ziemskim pielgrzymowaniu i żyje i króluje na wieki wieków. Amen”.

(św. Jan Paweł II, z homilii na uroczystość Wszystkich Świętych, 1 listopada 2000 r. w Rzymie).