Internetowe Rekolekcje Adwentowe ze św. Józefem
3 grudnia, 2017
Rozpoczęliśmy Internetowe Rekolekcje Adwentowe ze św. Józefem. Kto się jeszcze nie zapisał, może to uczynić w formularzu na stronie www.rekolekcje-online.karmel.at. Osoby, które teraz się zapiszą, otrzymają e-maila dopiero w piątek na następny tydzień rekolekcji, natomiast materiał na ten tydzień udostępniamy poniżej. Zapraszamy do lektury i życzymy owocnego Adwentu ze św. Józefem, człowiekiem oczekiwania.
1 TYDZIEŃ: DOSTOSOWAĆ SWOJE OCZEKIWANIA.
Słowa Ewangelii według świętego Marka (13, 33-37).
Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!».
1. Komentarz ewangeliczny: trzy przyjścia Chrystusa.
Jeśli trzeba czuwać, to dlatego, że ktoś przychodzi: Mesjasz zapowiada swoje przyjście. Przyszedł, przychodzi i przyjdzie. Są to trzy pewniki, które odnajdujemy, na różny sposób przedstawione, w różnych liturgiach czasu Adwentu. Ważne jest, byśmy je dobrze zrozumieli oczekując Pana we właściwy sposób nie przegapiając spotkania z Nim.
Przyszedł.
Rozdarł niebiosa i zszedł, On jedyny Syn Boga. Zniwelował wszelki dystans między Stwórcą a stworzeniem, przyjmując ciało z Maryi Dziewicy; przebił się przez ekran naszego grzechu, abyśmy usłyszeli tuż przy sobie Jego głos, w naszym wnętrzu. To w taki sposób, mówił prorok, Bóg działa wobec ufającego Mu człowieka. Przychodzi na spotkanie tego, który „praktykuje sprawiedliwość” w sensie biblijnym (co poniżej sprecyzuję) i który pamięta o drogach Pana, tzn.: o drogach, na których Bóg chce nas spotykać.
Prorok Izajasz wynalazł bardzo mocne porównania, by opisać nasz stan grzeszników: z jednej strony nasze wspaniałe dzieła, które są jak zanieczyszczona szata; z drugiej strony, sami jesteśmy jak zwiędłe liście, spadające siłą inercji, pustoty, pozbawione życia, a jedyna rzecz, która nas jeszcze unosi, to tłumaczenie się z grzechu. Otóż wiatr przeganiający liście nie przywróci im życia; niesie trochę dalej, ciągle uschłe, nieużyteczne i rozczarowane. Ale Bóg zna sekret prawdziwego dynamizmu, z naszych staroci wzbudza nowość, daje nam żyć wyżej niż to, co umarłe (św. Elżbieta od Trójcy). Jesteśmy gliną, a Bóg Wielkim Artystą, twórczym garncarzem; wszyscy jesteśmy dziełem jego rąk. A z rąk Boga wyjść może tylko piękno!
Przyszedł. Przychodzi.
Co dzień do nas przychodzi, ofiarując swoją przyjaźń, swoje Ciało i Krew, oraz wszystkie bogactwa, o których mówi św. Paweł chrześcijanom z Koryntu, wszelkie poznanie i zrozumienie Boga. Przede wszystkim przychodzi do nas w swoim Duchu, który jest nam dany dla poznania Jego darów, wszystkich tych cudowności delikatności i odkupieńczej miłości zawartych w sercu Bożym. One stopniowo przemieniają nasze serca. Na miarę, jak nam wyjaśnia święty Paweł w drugim czytaniu, gdzie świadectwo Chrystusa przybrało w nas formę solidności, w miarę jak żyjemy zgodnie z wezwaniem i miłością Jezusa, nie zabraknie nam w Kościele żadnego daru Ducha, oczekując zgodnie z Objawieniem, ostatecznego przyjścia Jezusa, naszego Pana.
Przyszedł w pokorze; przychodzi intymnie; przyjdzie w chwale.
Czym jest chwała dla Jezusa zmartwychwstałego, jeśli nie niewypowiedzianą tajemnicą jego jedności z Ojcem, intensywnością życia i szczęścia, jakie dzieli z Ojcem, rozbłyskiem świętości Syna, nie do zniesienia dla wzroku naszego ciała? Oczekujemy objawienia naszego Pana Jezusa Chrystusa, mówi jeszcze św. Paweł. To, na co czekamy z całą mocą naszej nadziei, to dzień naszego Pana Jezusa Chrystusa, dzień wielkiego odkrycia, nieskończonej niespodzianki, kiedy to nowe spojrzenie będzie nam dane, byśmy w końcu zobaczyli w Jezusie Chrystusie to, Kim jest od zawsze, aby uwielbiać i adorować na wieki chwałę Boga na Obliczu Zmartwychwstałego.
Ten dzień nadejdzie; Bóg go nam obiecał, a jest on wierny, ten, który nas wezwał do komunii ze swoim Synem. Ten dzień nadejdzie, choć nie znamy ani dnia ani godziny, a nadejdzie dla tych, którzy będąc czuwać, przebudzeni nadzieją. Otóż to, co nas utrzymuje w przebudzeniu, to wierność, miłość, która trwa, opiera się upływowi czasu, a która się odbija w przestrzeni naszego życia. Bogu godzina nie potrzebna, a Synowi Bożemu, panu domu, też nie potrzebna godzina przyjścia. Dlatego w modlitwie i służbie, czekamy na Niego w każdej godzinie dnia, wieczorem, o północy, przy pianiu koguta czy poranku. „Czuwajcie”, mówi nam Jezus; a kiedy przyjdzie, do nas i do każdego z nas z osobna, chce z radością nam powiedzieć: „Dobrze, że na Mnie czekałeś!”
2. Rozmyślanie: czuwać z Józefem człowiekiem sprawiedliwym.
Aby wejść w czuwanie właściwe Adwentowi, przypatrujemy się Józefowi. Był, razem z Maryją, świadkiem ukrytego przyjścia Boga. Jak się do tego przygotował? Praktykując sprawiedliwość, stając się sprawiedliwym. A co oznacza być sprawiedliwym?
W Starym Testamencie i często w Nowym, być sprawiedliwym, to dostosowywać się do woli Boga, to w pewnym sensie, świętość na co dzień; i to dobrze streszcza życie Józefa epizod kiedy Ewangelia opisuje go jako „sprawiedliwego”, to jego odkrycie, że Maryja oczekuje dzieciątka (Mt 1,18-25).
„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: „Bóg z nami”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie, lecz nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna, któremu nadał imię Jezus”.
Cień się wkrada w szczęście Józefa. Odtąd Maryja jest dla niego stracona: pozostaje sam, i ona również będzie sama na zawsze. To wszystko jest tak nieoczekiwane, tak tajemnicze i tak nie do wiary, że Józef już nie wie co ma robić; ale wtedy właśnie jego świętość i jego mądrość ujawnią się w pełnym świetle. Tutaj zachowuje się jako człowiek sprawiedliwy, w pełni dostosowany do woli Boga. W niepewności, jego pierwsza reakcja to zatrzymać się nad rozwiązaniem z pełnym szacunkiem do Maryi. To jest odruch dobrego człowieka, o wielkim sercu. Zbyt szanuje Maryję, aby wydać ją na potępienie całej wioski, tak bardzo szanuje prawo Boga, iż nie może założyć rodziny na tak niepewnych fundamentach. Po prostu, z konającą duszą, odda Maryi wolność. Ta wielkość duszy Józefa zakorzeniona jest w Bogu, a Bóg wychodzi naprzeciw swojego sługi: objawia mu swój zamysł. I wtedy wszystko staje się jasnym: Józef rozumie milczenie Maryi, intuicją wiary pojmuje czego Bóg oczekuje od niej i czego Bóg oczekuje od niego. Bóg znowu ich łączy, aby umieścić ich oboje w sercu historii zbawienia. Ona da Mesjaszowi swoje ciało i swoje cechy; on, Syn Dawida i stolarz, będzie tu aby mu również dać legalne imię w królewskim rodzie Dawida.
Szanować jak najwięcej osób, przychylne przyjmować inicjatywy Boga: takie były reakcje Józefa wobec tajemnicą macierzyństwa Maryi. I właśnie w ten sposób, trzeba abyśmy i my zbliżali się do tajemniczego działania Boga w nas, w innych i w świecie. I w taki sposób mamy usytuować się z wiarą w obliczu przyjścia Syna Bożego. Macierzyństwo Maryi od samego początku owiane było milczeniem jak wszystkie wielkie dzieła Boga, a tego milczenie okrywającego wcielenie Jezusa, nikt nie potrafi w pełni przeniknąć. Trzeba, abyśmy jak Józef, weszli w nie przez „tak” adoracji; od dzisiaj mamy z nim być i kontemplować chwałę jakiej Bóg mu udzielił (J 17,27).
Józef otrzymuje jeszcze posłanie: „Dasz mu na imię Jezus (tzn.: Bóg Zbawia), bo on zbawi swój lud od jego grzechów”. W narodzie żydowskim, imię oznacza to, kim ktoś jest i co ma robić człowiek według zamysłu Boga. To zarazem streszczenie osoby i programu jej życia: dziecko, które się narodzi przyjdzie wyzwolić. Wyzwolenie w porządku moralnym i duchowym, wyzwolenie uniwersalne, odnoszące się do tych wszystkich, którzy przez wiarę, staną się dziećmi Abrahama. Tytuł Emmanuel, pochodzi od proroka Izajasza (7,14), oznacza również program, misję: ten Jezus będzie „Bogiem z nami”, Bóg obecny w historii ludzi, Bóg podejmujący sprawę sukcesu człowieka, Bóg idący z ludźmi, aby ich pogodzić. A tego tytułu Emmanuela, Jezus uroczyście zażąda w momencie opuszczenia uczniów, po wysłaniu ich do narodów: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20).
Chyba tu czegoś brakuje?
Ale tego imienia w sposób wolny Józef nie preferuje, bo prawdziwym Ojcem jest Bóg. Józef da mu imię wybrane i nadane przez Boga. To Bóg tworzy wydarzenie interweniując w życiu Józefa odkrywając mu istotę swojego planu. Bóg przemówił: natychmiast Józef nagina się do Bożego planu; już nie będzie się bał wziąć Maryję za małżonkę, i otrzyma niezastąpioną rolę w nadejściu Mesjasza. Dzięki niemu, w końcu, dzięki posłuszeństwu sługi Bożego, dziecko które ma się narodzić legalnie dołączone zostanie do rodu Dawida ; dzięki jego dostosowaniu do woli Ojca, w Jezusie z Nazaretu rozpoznamy Pomazańca Bożego.
Bracia i siostry, w tym tygodniu, idźmy do szkoły świętego Józefa, aby uczyć się nieustannego dostosowywania się do nieuniknionego przyjścia Boga. Wejdźmy w wielkie oczekiwanie czasu Adwentu!
fr. Jean Lévêque, ocd (Nogent-sur-Marne).
3. Modlitwa w tygodniu.
Przyjdziesz, o Panie, aby nas zabrać ze sobą
do domu Ojca gdzie masz swoje mieszkanie;
przyszedłeś do nas, aby żyć między swymi
i przebaczać bez końca tym, których kochasz;
przychodź do nas zawsze w Eucharystii,
daj nam nadzieję i zaufanie,
Ty, który każdego obdarzasz pokojem.
Poślij nam twego Ducha i wlej w nas radość.
Ty, który jesteś Drogą, Prawdą, i Życiem,
obdarz wszystkie serca smakiem służenia Tobie.
Jeśli cierpimy, zapominając o Tobie,
jeśli rozkładają nas wątpliwości ukrywając Twoją miłość,
przypomnij nam o swej obecności, rozgrzej przyjaźń,
przywróć szczęście; „przychodzisz by zbawić nas wszystkich”.
4. Ścieżki do zastosowania w praktyce na ten tydzień.
Rzeczywistość ponownego przyjścia Chrystusa:
Czy faktycznie żyję wiarą? Czy ona mnie destabilizuje? Nie bójmy się końca naszego świata. Nie będzie to apokaliptyczna katastrofa, ale apokaliptyczne objawienie: Jezus ukaże nam swoją chwałę jaką cieszy się u Ojca. Pan powróci, a jego miłosierdzie będzie miało ostatnie słowo.
Stawać się sprawiedliwym każdego dnia:
między tym, co „już” nastąpiło z Królestwa Niebieskiego i tym, co się „dopiero” wypełni, jest codzienność: tutaj oczekuje nas Pan. Tu i teraz mamy się dostosować do woli Boga.
Miłość, caritas wartością mego życia:
wszystko przemija, tylko miłość pozostaje. Czy taka pewność mi odpowiada? Dzień bez miłości to dzień stracony w moim pielgrzymowaniu do Boga. Czy spróbuję w tym tygodniu żyć według tej prawdy?
Poniedziałek, 4 grudnia
«Obrałam sobie za patrona chwalebnego świętego Józefa. […] Nie przypominam sobie, aby, jak dotąd, zaniechał uczynienia czegokolwiek, o co go prosiłam. Jest to
zdumiewające, jak wielkich darów udzielił mi Bóg za pośrednictwem tego błogosławionego Świętego, z jakich niebezpieczeństw mnie wyzwolił, zarówno ciała, jak i duszy.»
(św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6, 6).
Sprawię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze,
powiodę ich ścieżkami, których nie znają,
ciemności zmienię przed nimi w światło,
a wyboiste miejsca w równinę.
Oto są rzeczy, których dokonam
i nie zaniecham.
Wstecz się odwrócą z wielkim zawstydzeniem
ci, którzy w bożkach pokładają ufność,
którzy mówią ulanym posągom:
„Jesteście bogami naszymi” (Iz 42, 16-17).
Zwrócę się do św. Józefa z prośbą, by prowadził mnie do Pana.
Wtorek, 5 grudnia
«Codziennie odmawiałam modlitwę: „O św. Józefie, ojcze i opiekunie dziewic”, dlatego też bez obawy wyruszyłam w moją daleką podróż, byłam tak dobrze chroniona, że bać się wydawało mi się niemożliwością» (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Rękopis A, 57 r°).
«W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie,
w ciszy i ufności leży wasza siła.» (Iz 30, 15).
Poproszę świętego Józefa, bym mógł zamieszkać w cichej miłości, która podoba się Bogu.
Środa, 6 grudnia
«Józef wchodzi w tajemnicę; oczami wiary, jego oczami przybranego ojca, nie tylko kontempluje dziewicze piękno dziecka, ale wchodzi też w misterium Boga» (o. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus, Dziewica Maryja cała Matką).
«Sprawiedliwy z wiary żyć będzie» (Gal 3,11).
Niech św. Józef uczyni mnie uczestnikiem jego Wiary i pomoże mi wchodzić w misterium Boga.
Czwartek, 7 grudnia
«Nie ustawałam w dziękczynieniu Bogu i chwalebnemu mojemu ojcu św. Józefowi, gdyż wydawało mi się, że to on sam przywiódł tutaj tego świętego człowieka» (św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 30, 7).
«Sprawiedliwy weseli się w Panu,
do Niego się ucieka,
a wszyscy prawego serca się chlubią» (Ps 64, 11).
Niech św. Józef pomoże mi przebywać w Radości dzieci Bożych.
Piątek, 8 grudnia (uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP)
«Jeśli nawet Duch Święty posyła anioła, by poszedł upewnić św. Józefa, to jednak nie sprawił, by wszystko było jasne, jakby mogła tego pragnąć, jak się wydaje, Dziewica Maryja» (o. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus, Dziewica Maryja cała Matką).
«Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to,co się w Niej poczęło» (Mt 1, 20).
Ze św. Józefem przyjmuję Dziewicę Maryję do mojego domu: niech uczy mnie kochać Jezusa.
Sobota, 9 grudnia
«Kto nie znajdzie sobie nauczyciela, który nauczyłby go modlitwy, niech weźmie sobie za nauczyciela Świętego Józefa, a nie zbłądzi na tej drodze» (św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6,8).
«Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych» (Mt 11, 29).
Niech św. Józef uczyni mnie uczestnikiem jego pokory, bym pozwalał Jezusowi wzrastać w mojej duszy.
TYDZIEŃ 2: ZWRÓCIĆ SIĘ KU BOGU
Z Ewangelii według św. Marka (1, 1-8)1Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.
2 Jak jest napisane u proroka Izajasza:
Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą;
on przygotuje drogę Twoją.
3 Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
prostujcie dla Niego ścieżki,
4 wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. 5 Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. 6 Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. 7 I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. 8 Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».
1. Ewangelia: przygotować drogę Panu!Ileż to już razy słyszeliśmy ten głos pustyni, który przybywał, by wybić nas z naszego duchowego odrętwienia, by nam wytknąć nasze życiowe zakłamanie, gnuśność naszej miłości, i by rozbudzić w nas pragnienie przebaczenia? Ileż to razy Kościół oznajmiał nam po wielokroć: „Oto twój Bóg. Oto twój Pan, który przychodzi z mocą „, by wybawić cię od ciebie samego, by pozwolić ci wkroczyć w obręb Jego dzieła zbawczego i uczynić cię zbawicielem razem z sobą samym. Ile razy przybywali jako zwiastuni Boży posłańcy, przynosząc nam jedyną dobrą nowinę, jaka istnieje na tym świecie, pewność, że jesteśmy przez Boga kochani? A my uczyniliśmy tak niewiele by przygotować [Mu] drogę.Czy dzisiaj wsłuchujemy się w pełne życia, szorstkie przesłanie Jana Chrzciciela, pozwalając mu dotrzeć do naszych serc? Wraz z upływem lat Chrystusowi coraz trudniej jest dotrzeć do naszego życia. Przychodzi do nas, by pocieszyć swój lud, by mówić do serca swojej wspólnoty, by wykrzykiwać każdemu z nas: „Twoja niewola się skończyła, odpokutowałem twój grzech!” A my sami nie wiemy, co jeszcze wymyślić, by odwlec nasze decydujące spotkanie twarzą w twarz z Chrystusem: «góra, pagórki, przepaście, zbocza», argumenty, teorie, ironia, dyskusje – wszystko po to by tylko zyskać na czasie. A Chrystus zmuszony jest ciągle nadkładać drogę, On, Syn Boży, którego nikt nie jest godzien przyjąć. Nigdy nie zdołaliśmy się Mu powierzyć w zupełności. My, którzy jesteśmy tak wymagający gdy chodzi o wiarygodność i logikę, tak surowi wobec wszelkich wybiegów, nieraz nie chcemy wyznaczyć Bogu prostej drogi na stepie naszego życia. Każemy Bogu czekać, stawiamy Mu warunki – to wszystko jest tak mocno zakorzenione w naszych sercach i umysłach. W świecie coraz bardziej naznaczonym przez niewiarę, chrześcijanin może doświadczać pokusy, by żyć w pewnej dwuznaczności: wierząc i zarazem nie wierząc. Poniekąd zawierzając się Bogu, jeśli chodzi o własne zbawienie, jednocześnie krytycznie odnosząc się do spraw wiary, jak gdyby były dla niego czymś zupełnie obcym.Nieraz mówimy lub myślimy: ten niedowiarek, który ciągle w nas jest, ma prawo do pewnego szacunku, cierpliwości, do pewnego uprzywilejowania. A zarazem nie stawiamy sobie pytania, czy ten wierzący, który w nas jest, nie ma przypadkiem poczynając od dzisiaj jakichś zobowiązań wobec Tego, który przychodzi ? Oczekujemy, że Bóg wzniesie się ku nam, i uczyni to usługując nam; pragniemy by Jego przesłanie dostosowało się do nas [by dostosował do nas swoje przesłanie], by dopuścić Boga do nas samych domagamy się od Niego najpierw przebaczenia, domagamy się, by przybrał szatę drogich nam idei, albo też by dostosował swoje słowo do tego, co dla nas jest oczywiste. Z góry zakładamy, mniej lub bardziej świadomie: Bóg, którego mógłbym zaakceptować, powinien być taki a taki; Chrystus, którego mógłbym przyjąć, powinien złagodzić [osłabić] swoją boskość w taki czy inny sposób; Ewangelia, którą byłbym gotów głosić, powinna przemilczeć to, a mówić o tamtym; Kościół, któremu mógłbym służyć, powinien przyjąć tę lub inną opcję. Grzech Adama, grzech człowieka, grzech świata! Nie łudźmy się, bracia i siostry, nie poprawimy Boga! Nie zabronimy Bogu, by był w sobie samym i dla nas tajemnicą miłości. Nie zabronimy Temu, który jest, być Tym, który przychodzi. I nie zabronimy Mu przychodzić na swój własny sposób, po to by spełniło się to, co sam obiecał. Nie powstrzymamy Mesjasza Bożego, który pragnie paść swoją trzodę i prowadzić ją na swój własny sposób na miejsce spoczynku, na pastwiska, które wybrał On sam. I nawet jeśli być może jest konieczne uczynić bardziej zrozumiałym nasz obraz Boga i Chrystusa, by upewnić się o autentyczności naszego podążania w wierze i nadziei, zawsze będzie czymś śmiesznym i rozczarowującym mierzyć Boga naszą ludzką miarą i na naszej pustyni spodziewać się łaski wyłącznie z tych źródeł [dosł. studni], które my sami sobie wybraliśmy.W każdym bądź razie nie bójmy się Boga, którego zamysły wobec nas są pełne pokoju. On rozumie nasze niedomówienia, szanuje nasze zmagania, pochwala naszą troskę o prawdę i naszą wierność, chociaż czasem oddalamy się od Niego, czy raczej od tego, co jest Jego karykaturą. On wie, że jesteśmy raczej ofiarami niż winnymi tej mentalności, którą podziela wielu ludzi naszych czasów. Wie, że jesteśmy bezbronni i nie odmawia nam zbawienia. Albowiem jest Bogiem, który wychodzi z inicjatywą zbawienia, i zanim zapytamy się czy Bóg wkroczy w pole widzenia człowieka, musimy się zatroszczyć o to, byśmy my sami pozostawali w zgodzie z Bożym zamysłem.
Doskonale wiemy z własnego doświadczenia, że nigdy nie jesteśmy bardziej uważni wobec świata, niż wtedy gdy go kochamy zgodnie z Bożym zamysłem, nigdy nie jesteśmy bardziej budowniczymi świata niż wtedy, gdy wkraczamy w działanie samego Boga. Ponieważ Bóg działa, tak samo dzisiaj jak w pierwszych dniach stworzenia, i poprzez całą historię Izraela: « Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam» ; i nic i nikt nie przeszkodzi Bogu i Chrystusowi pozostawać na horyzoncie naszego tworzenia i wszystkich naszych osiągnięć.
Dla nas Bóg jest nie tylko źródłem niewyczerpanym. On pragnie być również absolutną przyszłością, w tym tajemniczym dniu, w którym przyjdzie niczym złodziej. Niech nam się nie wydaje, że powolność Boga oznacza wycofywanie się, ani też że jego milczenie oznacza nieśmiałość [bojaźliwość]. Jak nam to przypomniało II czytanie z Drugiego Listu św. Piotra, Bóg nie jest słaby, tylko wspaniałomyślnie cierpliwy, i zawsze pełen czułości. Przyjmijmy po prostu pokornie tą pełną pokoju Bożą obecność w sercu świata, w sercu historii. Pozwólmy Bogu działać, pozwólmy, by przyszedł do nas Boży Syn, pozwólmy się kochać: to właśnie tutaj wszystko się zaczyna, i właśnie stąd dla nas dzisiaj wszystko może się na nowo rozpocząć. A ta [Boża] czułość staje się dla nas pewnym zobowiązaniem i czyni pilnym nasze nawrócenie. Wystarczy jedna chwila byśmy na nowo zwrócili się ku Bogu. A nigdy nie będziemy mieć nazbyt wiele czasu do końca naszego życia, by powrócić do Tego, który nas wzywa.
2. Rozważanie: nawracać się ze św. JózefemJózef pomaga nam przeżywać to nasze zwracanie się ku Bogu. W ciągu całego swojego życia, on pozostaje dla nas przykładem « sprawiedliwego», żyjącego zgodnie z wiarą, gotowy realizować Boży zamysł, jakikolwiek by on nie był. Ewangelia przytacza jedynie czyny Józefa. Jednak pomimo tej powściągliwości ewangelistów, wiemy o Józefie jedną wspaniałą rzecz: był człowiekiem, który umiał być posłusznym Bogu.Podstawową troską Józefa było, by to wola Boża wyznaczała drogi jego życia. Pozwala, by Bóg mówił do niego poprzez wydarzenia, pomyślne lub niepomyślne, i by to Boży zamysł kładł się w poprzek jego własnych planów, rysując znak krzyża w jego życiu. Zgadza się, by Bóg interweniował w jego codzienność, bez uprzedniego pytania go o zgodę. Zgadza się nie zatrzymywać klucza do własnej egzystencji ; pozwala, by jego życiu nadawały rytm nie dające się przewidzieć Boże inicjatywy czy interwencje, i by Bóg podawał mu przyszłość małymi kęsami. Jest pogodny, bo jego serce jest ubogie. Jakiż wspaniały przykład św. Józefa, w najwyższym stopniu posłusznego, który chciał we wszystkim dostosować się do woli Bożej, i który odnalazł swoje szczęście w cieniu Maryi i Jej Syna! A przecież Bóg zażądał od niego ciągłego wychodzenia (ciągłego Exodusu). Józef nigdy nie mógł zatrzymać się na swoich własnych zamysłach, co byłoby zupełnie zrozumiałe z punktu widzenia ludzkiej logiki: chciał się osiedlić w Nazarecie, a Bóg chciał się narodzić w Betlejem. Następnie Józef musiał pośród nocy opuścić Betlejem, by zamieszkać w Egipcie, by potem znowu – w odpowiedzi na słowo Boże – powrócić do Nazaretu , tym razem zgodnie z Bożym zamysłem. Na wszystkich tych etapach Bóg znajdował go zawsze takim samym, zdolnym podporządkować się we wszystkim słowu Bożemu, które nieraz go zaskakiwało.Pod wieloma aspektami nasze życie przypomina życie Józefa; poprzez liczne zakręty, droga naszego życia okazuje się ostatecznie prowadzona przez najbardziej zdumiewającą mądrość. Dzieje się tak, że stopniowo Boża mądrość udziela chwili obecnej pełni swojego szczęścia i zbawienia. Wystarczy, że uczniowie Jezusa stopniowo będą coraz bardziej ustępować miejsca słowu Bożemu, które inspiruje do decyzji po ludzku patrząc nieco szalonych. Na tym polega całe nasze szczęście: «Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej» służyć «sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał». (1P 4,10).Ważne jest, by to Bóg coraz bardziej stawał się jedynym właścicielem swoich darów, i by człowiek nabywał odruchów dobrego administratora [zarządcy], zabiegającego wyłącznie o Pana, który – gdy powróci – zastanie go w stroju służebnym. To wielka rzecz troszczyć się we wszystkim o «Dziecko i Jego Matkę» i umieć wyruszyć, nawet pośród nocy, do Egiptu czy do Nazaretu, cokolwiek wskaże wola Ojca. W oczach Bożych to wielkie poświęcenie, wejść w sytuację bez wyjścia, nie uczyniwszy nic by zawieść zaufanie, licząc tylko na Boga, by to On sam ujawnił prawdę.Uczeń Jezusa pozostaje nieustannie w rękach Boga który troszczy się o jego przyszłość i który pragnie uwolnić go od wszelkiego lęku. « Józefie, nie bój się », mówi anioł Pański. Im bardziej zbliżamy się do Najwyższego, tym bardziej potrzebujemy, by ktoś dodał nam otuchy, ponieważ Bóg nieraz odpowiada nam «ukryty pośród nawałnicy». Ale z doświadczenia wiemy, że to właśnie Ojciec nas wzywa [powołuje] i że w Nim miłość jest o wiele głębsza, jest przyczyną wszystkiego. Kiedy w naszym życiu gęstnieje misterium [tajemnica], wystarczy «zachowywać wszystkie sprawy w naszym sercu» i czekać, aż Bóg objawi ich sens. Wtedy zdumieni będziemy, że wszystko nabiera barw odkupienia, że Bóg pisze prosto na krzywych liniach naszego życia, i że cierpliwość złożona w nas, nosi znamię Ducha Świętego.Jesteśmy zawsze w drodze i każdego dnia winniśmy się nawracać. Przykład Józefa może nam dodać odwagi. Jednak nam daleko do jego prawości, jesteśmy ciągle jakby zewangelizowani tylko w połowie. By rzecz prawdę, czymże jest nasze ubóstwo, jeśli go nie kochamy i nie ofiarujemy! Nasza radość jest w Bogu, który nas ukochał i wydał się za nas. Naszym pokojem jest On sam, i jeśli ukradkiem ogarnia nas smutek, to dlatego, że porzuciliśmy spojrzenie Tego, który nie przestaje patrzeć na nas z miłością. Nie powinniśmy żyć przyszłością, która wraz z jej radościami i cierpieniami przynależy do Jego miłosierdzia. To, co jest nam dane, to teraźniejszość nasycona dobrocią. Oto czym winniśmy żyć w tym tygodniu!br. Jean Lévêque OCD (Nogent-sur-Marne)
3. Modlitwa w tygodniu
Józefie, szczęśliwy w „mocnej ręce Boga” (1 P 5,6),
naucz nas pragnąć tego, czego pragnie nasz Ojciec,
złożyć nasze szczęście w naszym posłuszeństwie,
nawet, gdy Boża wola nas zaskakuje i pozostawia zdezorientowanymi.
Pomóż nam jednoczyć się z Jezusem, gdy pragnie wszystkim służyć
I gdy zaprasza nas, byśmy z miłości do Niego wybierali
Ostatnie miejsce, które nam przypada w udziale.Bądź z nami, prowadź nas drogą Ewangelii;
Módl się za nami, zachowaj nas ubogimi i pokornymi sercem,
byśmy szukali tylko tego, co podoba się Bogu.
Nie chciałeś innej misji, jak tylko tej, by czuwać nad Dzieciątkiem i Jego Matką:
Daj nam kontemplować ich tajemnicę i twoje pragnienie, by służyć.
Wyjednaj nam twoją moc i twoją pokorę,
twoją miłość do słabych i twoją łagodność ubogiego.
4. Ścieżki do zastosowania w praktyce na ten tydzień:
Czy jestem głęboko przekonany o Bożej czułości? O Jego cierpliwości w stosunku do mnie, o Jego pragnieniu, bym Go kochał, pomimo mojej nędzy i mojego niedołęstwa?
Moje zwracanie się ku Bogu: W którym miejscu jestem na moje drodze? Co mi ciągle przeszkadza bym Mu się oddał bez zastrzeżeń? Co lub kto mnie powstrzymuje lub zniewala [więzi]?
Czy wciąż pielęgnuję w sobie wspomnienia, rozczarowania, krzywdy? Jakie inne «gorzkie korzenie»? Co uczyniłem do dzisiaj by przebaczyć, by odnaleźć Boży pokój i radość? Na co winienem się otworzyć?
Poniedziałek, 11 grudnia
«Ewangelia mi mówi, że podziwu godny,
Wzrastał w mądrości Jezus, a zawsze poddany
Ojcu i Matce swojej, posłuszny, pogodny,
Jak tylko mógł być Maryi Syn umiłowany.»
(Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Poezja 54).
«Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał» (J 4,34).
Niech św. Józef tak mnie zainspiruje, bym zawsze pełnił wolę Bożą.
Wtorek, 12 grudnia
«Dzięki wielkiemu doświadczeniu, jakie mam o dobrodziejstwach, które święty Józef uzyskuje u Boga, chciałabym przekonać wszystkich, aby stali się gorliwymi czcicielami tego chwalebnego Świętego. Nie znam nikogo, kto będąc tak naprawdę jego czcicielem, i podejmując szczególne praktyki, abym nie widziała go bardziej dojrzałym w cnocie, gdyż w wielkiej mierze przynosi to pożytek duszom, które polecają się jego opiece.» (Święta Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6, 7).
«Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca.
Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał» (Ps 37,4-5).
Św. Józefie, naucz mnie milczenia, bym mógł słuchać natchnień Ducha Świętego.
Środa, 13 grudnia
«Zwłaszcza ludzie modlitwy zawsze powinni być mu szczerze oddani… Proszę tylko, w imię miłości Bożej, aby ten, kto mi nie wierzy, spróbował tego, a z własnego doświadczenia zobaczy to wielkie dobro, jakim jest polecanie się opiece tego chwalebnego Patriarchy i darzenie go szczególną czcią.» (Święta Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6,8).
«O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie» (Flp 4, 6-7).
Św. Józefie, spraw, bym tak jak Ty żył z ufnością w miłości Bożej.
Czwartek, 14 grudnia, uroczystość św. Jana od Krzyża
«Maryja i Józef doświadczyli życia sam na sam z Bogiem i zostali przygotowani do ich szczególnej misji… W pieśniach chwały, jakie nam zostały przekazane wyrażona jest adoracja Bożych cudów» (Edith Stein, Dzieła duchowe).
«Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu;
niech się cieszy me serce z Twojej pomocy,
chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem» (Ps 13,6).
Św. Józefie, spraw, bym żył tak, jak Ty w dziękczynieniu za Boże cuda.
Piątek, 15 grudnia
«Oto Józef sprawiedliwy: moglibyśmy powiedzieć, że dzięki tym obawom, w ciemnościach wydarzenia, jakie ma nastąpić uchwycił Boże światło» (bł. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus).
«Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy,
doprowadzi was do całej prawdy» (J 16, 13a).
Św. Józefie, pomóż mi kroczyć z radością pośród doświadczeń życia.
Sobota, 16 grudnia
«Święty Józef stanie się wielkim kontemplatykiem Słowa Bożego, a także kontemplatykiem Dziewicy Maryi, swojej małżonki» (bł. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus).
«Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twojego» (Łk 1,38).
Św. Józefie, uczyń mnie uległym narzędziem w ręku Boga.
TYDZIEŃ 3: ODDAĆ GŁOS SŁOWU
Z Ewangelii według św. Jana (1, 6-8.19-28)
6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga –
Jan mu było na imię.
7 Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
8 Nie był on światłością,
lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości.
19 Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», 2 0on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». 21 Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» 22 Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» 23 Odpowiedział:
«Jam głos wołającego na pustyni:
Prostujcie drogę Pańską,
jak powiedział prorok Izajasz».
24 A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. 2 5I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» 26 Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, 27 który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». 28 Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.
1. Komentarz do Ewangelii: głos, Jan Chrzciciel
W długim Prologu Ewangelii św. Jana, Chrzciciel pojawia się dwa razy (w. 6-8.15), mówiąc o sobie samym że nie jest światłem, że ma dać świadectwo światłu i że dzięki niemu wszyscy ludzie mają osiągnąć wiarę. Na początku Ewangelii odnajdujemy tę samą dynamikę: pierwszego dnia Jan Chrzciciel daje świadectwo o sobie samym i mówi o tym, kim nie jest (w. 19-28). Drugiego dnia jego świadectwo dotyczy Jezusa (w. 29-34), a na koniec, trzeciego dnia, Jan posyła swoich własnych uczniów, aby szli za Jezusem (w. 35).
Ewangelia, którą Kościół proponuje nam dzisiaj, po kilku wersetach Prologu (6-8) przypominających nam o tym, że mowa będzie o Janie Chrzcicielu, przywołuje jego pierwsze świadectwo: to fragment, który mówi nam o nadziei Adwentu. Jan Chrzciciel przedstawia siebie jako prawdziwego Prekursora Jezusa: nie tylko go oczekiwał, ale też go rozpoznał, swoim świadectwem wskazał go wszystkim wierzącym.
Jako że ten kaznodzieja odważał się udzielać chrztu, wysyłają do niego z Jerozolimy specjalistów w dziedzinie oczyszczania, kapłanów i lewitów. „Kim ty jesteś?”, pytają go wysłannicy, „do jakiej roli pretendujesz?”. I Jan udziela im takiej mniej więcej odpowiedzi: “Nie utożsamiam się z żadną postacią, o której teraz myślicie”.
W epoce, w której żył Jezus, większość Żydów oczekiwała Mesjasza królewskiego, syna Dawida; podczas gdy inni liczyli na bezpośrednią interwencję Boga, bez udziału ziemskiego Mesjasza. Inni pokładali całą swoją nadzieję w Synu Człowieczym opisanym przez proroka Daniela. Wreszcie Eseńczycy z Qumran oczekiwali z końcem czasów na kogoś, kto byłby jednocześnie i prorokiem, i mesjaszem królem, i mesjaszem kapłanem. Można doskonale zrozumieć zakłopotanie władz w Jerozolimie! Jan, udzielając chrztu, uprzedzał koniec czasów, jego przesłanie ogłaszało interwencję Boga, zaczynały do niego ściągać tłumy. Do tego, miejsce jakie wybrał na własną działalność nie było bardzo odległe od ośrodka Eseńczyków nad Morzem Martwym, a Jerozolima nigdy nie ufała Eseńczykom, będącym bardzo zamkniętą wspólnotą żydowską. W Jerozolimie, coraz częściej z ust wierzących, bardziej uważnych i szczerych, padały pytania: „Widziałeś Jana, tego który chrzci? Spotkałeś Jana?” Jan Chrzciciel przyciągał uwagę swoim stylem życia, swoim umartwieniem, mocnym słowem wzywającym do nawrócenia. A wierzący Izraelczycy szli do niego setkami nad brzeg Jordanu: wszyscy ci, którzy pozostali wierni i zachowali świeżość ducha, i nie chcieli przegapić okazji do wzięcia udziału w tym wyjątkowym zrywie ducha.
Temu, kto go pyta, Jan odpowiada jasno: “nie jestem Mesjaszem, mesjańskim królem, którego wielu oczekuje”. I dodaje: „Nie jestem Eliaszem”. Od czasu powrotu z wygnania oczekiwano bowiem powrotu Eliasza, który miał poprzedzić Dzień Pański, aby po raz ostatni wezwać ludzi do nawrócenia. A Jan nosił na sobie taki sam płaszcz, co Eliasz, szorstkość zaś jego mowy przypominała tę, którą posługiwał się dawny prorok. Jednak Jan jest kategoryczny: nie jest Eliaszem i nie ma poczucia żeby miał pełnić jego rolę. Faktycznie, to Jezus w Ewangelii Mateuszowej (11,14) utożsami Jana Chrzciciela z Eliaszem, a teologia pierwszych chrześcijan jasno umiejscowi go w ten sam sposób: według niej Jan Chrzciciel spełnił wobec Jezusa misję przewidzianą dla Eliasza w dniu przyjścia Pana. Śledczy z Jerozolimy nie dają jednak za wygraną: „Czy ty jesteś prorokiem?” W ich myślach chodzi o proroka „jak Mojżesz”, którego zapowiedzi tradycja żydowska dopatrywała się w Księdze Powtórzonego Prawa (18,15). Jan nie rozpoznaje siebie w tym człowieku otoczonym zbyt wielką chwałą, oczekiwanym po to, by historia świata mogła dobiec mety.
Jan w swoich mniemaniu jest jedynie głosem. Nie żadną dobrze rozpoznawalną twarzą, ani wyczekiwanym przez Izraela bohaterem, ale niczym innym jak tylko głosem na pustyni, który niestrudzenie woła: „Prostujcie drogę Pańską!” Wezwanie to padało już z ust proroka pocieszenia narodu Izraela (Iz 30,3): należało przygotować Panu drogę dobrze wyrównaną. Dlaczego „na pustyni”? Bo w czasach Izajasza lud Boży od ponad pięćdziesięciu lat przebywał już na wygnaniu nad rzekami Babilonu, zatem wołanie proroka niosło w sobie ogromną nadzieję: przez piaski pustyni syryjskiej sam Bóg we własnej osobie miał sprowadzić swój lud z powrotem do ziemi szczęśliwości i wiary. Wszystkie siły zostały zmobilizowane na okoliczność tego powrotu: należało wyrównać na pustyni drogę dla Pana i dla Jego ludu, dla Pana idącego na czele swoich ludzi, dla ludu wyzwolonego, podążającego za swoim Zbawicielem.
«Jestem tylko głosem », powtarza Jan Chrzciciel. Nie ostatecznym Słowem, ale głosem, wołaniem na alarm, krzykiem, który zaskakuje, który uderza w ciebie i nakazuje się obejrzeć. Taką właśnie misją żyje Jan Chrzciciel. Pragnie wykrzyczeć tę nadzieję: nastał moment marszu Boga; Bóg przychodzi teraz, aby poprowadzić swój lud przez pustynię życia i prób ku krainie bez granic, ku krainie wierności i szczęśliwości. Jednak tym razem, za dni Jezusa, lud jest nieporuszony, jest w tym miejscu, we własnym kraju, niewolnikiem swojego grzechu. I Bóg jest jedynym, który idzie i który przychodzi. Jan może nazwać po imieniu tego, który stanie na czele konwoju nawróconych : « Nie znam Go, mówi, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Już blednieje postać Jana wobec Wysłannika Boga: « ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». A nazajutrz, widząc Jezusa idącego ku niemu, Jan oznajmia stojącym wokół siebie: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata !»
Również w naszym współczesnym świecie, przygniecionym tak licznymi formami zniewolenia, świadek Jezusa nie pretenduje do sprawowania jakiejś zaszczytnej w oczach ludzi misji. Jest tylko głosem, ale głosem, który udaje się jeszcze usłyszeć, bowiem jest to głos pustyni, głos, który niestrudzenie powtarza w imieniu Boga, w tym czasie kryzysu, tj. rozeznania i podjęcia decyzji, (por. Iz 40,1-3): «Pocieszcie, pocieszcie mój lud! Przygotujcie drogę! Oto wasz Bóg!» Tak, Bóg przychodzi, jest już tutaj w swoim Synu, i cała misja człowieka ochrzczonego, bierzmowanego w Duchu, polega na dawaniu świadectwa temu Mesjaszowi, ukrytemu w samym sercu naszej historii, oraz na powtarzaniu z pokorą ale i z uporem Zwiastuna: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie!” Chrzest, którego Jan udzielał w wodach Jordanu, był jedynie rytuałem przebudzenia i nawrócenia się na przyjmowaną na poważnie wiarę. Jezus natomiast przychodzi zanurzyć ludzi w Duchu Świętym, który jest skuteczną siłą Boga. Wszyscy, którzy wynurzają się skąpani z tego obmycia w Duchu Świętym, są na nowo stworzeni na obraz Boga i umocnieni podążaniem za Bogiem przez Bożą krainę, krainę wolności.
2. Rozważanie: zanurzyć się w ciszy ze św. Józefem
O ile możemy być tak, jak Jan, głosem czyniącym Słowo Boga słyszalnym, o tyle św. Józef pomaga nam w uniknięciu zasadzki gadatliwości i w opanowaniu sztuki przemawiania gestami, wówczas, gdy lepiej jest zamilknąć. Rzeczywiście, nie zostało zachowane dla nas żadne słowo Józefa. A mimo to niewiele jest przykładów życia, które pozostawiłoby tak mocny ślad w naszym sercu, jak to należące do niego, a całkowicie oddane Bogu.
Bóg cztery razy odzywa się do Józefa, ale zawsze w czasie snu, i to za pośrednictwem swojego Anioła, czyli zawsze w sposób tajemniczy, i z reguły przez swojego posłańca: «Józefie, synu Dawida, nie bój się» (Mt 1,20); „Wstań, uchodź do Egiptu” (2, 13); „idź do ziemi Izraela” (2, 20); „Otrzymawszy zaś we śnie nakaz” (2, 21). Aż do połowy I wieku sny cieszyły się wielkim poważaniem, szczególnie wtedy, gdy to Bóg przez nie przejmował inicjatywę. Używając ich, Bóg w wielu wypadkach odkrył przed człowiekiem swoją wolę i włączył się w jego życie nie ograniczając przy tym wolności jego sumienia. W tym leży tajemnica owego snu, który bierze początek w Bogu, i który Józef, po przebudzeniu, od razu wprowadza w czyn i wypełnia w doskonałej wolności oraz w całkowitym poddaniu się Bogu.
Milczenie Józefa stawia nas wobec podwójnego paradoksu: milczenia wypełnionego tajemną rozmową z Bogiem i milczenia wymowniejszego niż jakiekolwiek słowo. Józef jedynie zwraca się ku Bogu, i Pismo Święte przedstawia nam nam owo stanięcie twarzą w twarz, pozbawione ludzkich słów, jako odpowiedź na wszystkie nasze pytania. To pozorne odebranie mowy mężowi Bożemu, wprowadza nas w jego postawę nasłuchiwania, i poprzez nią daje poznać istotę tego, co nim kieruje: wolę Boga.
Będąc z Bogiem, Józef nie zwraca się ku przeszłości; zajmuje go tylko Boży plan objawiony krok po kroku w trakcie snów. Żyje chwilą obecną i to mu wystarcza; za każdym razem, kiedy będzie trzeba, wstanie aby wypełnić Boży plan, choć jest on często tak nieprzewidywalny i czasem również niepokojący. Cała jego odpowiedź zawiera się w gotowości owego „tak”, gdyż trwałym i głębokim szczęściem jest wytrwale służyć Stwórcy wszelkiego dobra” (Liturgia). On jest tym „sługą dobrym i wiernym”, którego Mistrz wyznaczył na głowę swojego nazaretańskiego domu.
Józef zapomina o sobie samym. W żadnej chwili nie afiszuje się swoją własną wolą, mimo że musi stawiać czoła trudnym i ważnym wyborom. Józef nie chce prowadzić podwójnego życia, które odpowiadałoby jego własnym planom a jednocześnie skłaniałoby się ku planom Bożym. Jego serce czuje lekkość, jest wolne, albowiem żyje błogosławieństwem sługi, który czuwa, będąc na służbie swojego pana. Utożsamia się w pełni ze swoją misją, nie poszukując gdzie indziej świętości, jak tylko w teraźniejszej woli Boga. A czym jest jego szczęście? Być gwarantem misji Jezusa i misji Maryi. Nie przyszedł, aby być obsłużonym, ani przez Jezusa, ani przez Maryję, ale aby służyć, kochać, dawać siebie każdego dnia, takim jakim był, takim, jakim Bóg go pragnął.
Wszystkie swoje plany wiąże z Bogiem, nawet swoje życie uczuciowe. Czci Boga znajdywaniem szczęścia we własnym losie: jego życie rozgrywa się w pokornych ramach, zawsze pośród ograniczeń, ale on odkrywa w nim wielkość służenia w ukryciu, i starcza mu możliwość przebywania w intymnej bliskości z Jezusem i jego Matką. Cała jego radość to zdobyć ich zaufanie i posługiwać się własnymi rękami, aby sprawić, by byli szczęśliwi. Cała jego siła wypływa z lojalności jego wiary, całe swoje bogactwo znajduje w spoglądaniu sercem, cała jego wolność zakorzeniona jest w radosnym darze z siebie, którego nigdy nie żałuje, nigdy nie cofa, a to jest właśnie to, co szczególnie podoba się Ojcu: „radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9,7). Niech to doda nam odwagi w tym trzecim tygodniu Adwentu!
fr. Jean Lévêque, ocd (Nogent-sur-Marne)
3. Modlitwa w tygodniu
Józefie wielkiej wiary, człowieku milczenia,
Naucz nas przyjąć wszystko z rąk Boga:
To co z miłości mówi, to czego z miłości pragnie.
Pomóż nam, poza granicą snu, pozwolić się kochać.
Poza granicą naszych zwątpień i naszych nadziei
Pokaż nam dobroć Boga, który nas wzywa
I chwałę, która czeka na nas na końcu drogi.
Wypowiedziane przez twoje serce: „Tak”
Przemawia bardziej niż jakiekolwiek słowo,
raduje Boga i jest miarą twojej wielkości.
Oddany Dziecku i Jego Matce,
Posłuszny z miłości i rozjaśniony uśmiechem,
Zachowujący tajemnicę na drogach Pana,
Dajesz nam przykład prawdziwego sługi:
Szczęśliwy kto wierzy nigdy nie ujrzawszy.
4. Ścieżki do zastosowania w praktyce na ten tydzień
Zrobić miejsce: jak wytyczyć naszemu Bogu prostą drogę przez step naszego życia ? Jakie doliny zasypać, jakie wzniesienia pychy wyrównać ? Jak Nim żyć i w Nim znaleźć szczęście ? Ten Adwent stwarza mi okazję radosnego oczekiwania : dlaczego miałbym woleć moje troski?
Słuchać jego Słowa: nalegający głos proroka, szorstki głos Jana Chrzciciela ustąpiły teraz miejsca łagodnemu i cierpliwemu głosowi naszego Pasterza : co zagłusza we mnie głos Jezusa ? Próbuję zarezerwować sobie trochę więcej czasu aby odkryć Słowo Tego, którego jeszcze tak naprawdę nie poznałem.
Ufać Panu : siłę potrzebną, by do Niego wrócić, da mi On sam ; radość z bycia kochanym On sam mi przyniesie. Możemy Mu ufać. W towarzystwie Boga, przeszłość nie przesądza o przyszłości ; to kim byliśmy nie obciąża w żaden sposób tego, kim możemy się stać.
Poniedziałek, 18 grudnia
«Wydaje mi się, że upłynęło już kilka lat, jak co roku w dzień jego święta proszę go o coś i zawsze widzę to spełnione» (św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6,7).
«… ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca» (Syr 3, 29).
Święty Józefie, pomóż mi utrzymywać moją duszę pewną i cichą, i pozwalać, by Boże Słowo rozbrzmiewało we mnie.
Wtorek, 19 grudnia
«Gdy skończy się ziemska droga,
Ujrzymy Cię, Opiekunie,
Z Maryją u stóp Stwórcy Boga,
W niebiańskich płomieni łunie»
(św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Poezja 14).
«Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody» (Ps 62, 2).
Święty Józefie, naucz mnie zapominać o sobie i pozwalać, by rósł we mnie Jezus.
Środa, 20 grudnia
«Królestwo Boże zaczęło się na ziemi kiedy Najświętsza Dziewica wypowiedziała swoje FIAT, i to Ona była pierwszą służebnicą tego Królestwa. I ci wszyscy, którzy przed i po narodzeniu Dziecięcia wyznawali swoją wiarę w Niego słowami i czynami – święty Józef, święta Elżbieta, jej syn i wszyscy otaczający żłóbek – tak samo weszli do Królestwa» (św. Edyta Stein, Tajemnica Bożego Narodzenia).
«Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie są „tak” w Nim. Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze „Amen” Bogu na chwałę» (2 Kor 1, 20).
Ze świętym Józefem mówię “TAK” na dobrą wolę Ojca.
Czwartek, 21 grudnia
«Ja zaś obrałam sobie za adwokata i patrona chwalebnego świętego Józefa i gorąco mu się polecałam. Widziałam jasno, że zarówno w tej potrzebie, jak i w innych, większych, dotyczących czci i zagubienia duszy, ten ojciec i patron mój wyprowadził mnie o wiele lepiej, niż ja umiałam prosić» (św. Teresa od Jezusa, Księga mojego życia 6, 6).
«Szczęśliwi, których moc jest w Tobie,
którzy zachowują ufność w swym sercu!» (Ps 83 ,6).
Święty Józefie, pomóż mi widzieć, że Jezus jest zawsze przy mnie i pozostawać Mu zawsze wiernym.
Piątek, 22 grudnia
«Wobec Trójcy Przenajświętszej i w obecności Dziewicy Maryi i wszystkich świętych nieba, ślubuję, że nie będę miała żadnego innego oblubieńca poza moim Panem Jezusem Chrystusem, którego miłuję z całego serca i któremu pragnę służyć do ostatniego momentu mojego życia» (św. Teresa de Los Andes, Dzienniczek 1916).
«Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję» (Pwt 6, 4-6).
O, Święty Józefie, spraw, by w naszych rodzinach wszystko było uświęcane w miłości, w cierpliwości, w sprawiedliwości i w poszukiwaniu dobra.
Sobota, 23 grudnia
«W Piśmie Świętym ze wzruszeniem można zauważyć z jakim czułym zatroskaniem Bóg pochyla się nad narzędziami, które sobie wybrał… Tak było też w przypadku świętego Józefa» (bł. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus, Chcę widzieć Boga).
«Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim» (1 J 4, 16).
Święty Józefie, rozpal nasze serca gorącą miłością, która płonie w Twoim sercu.
TYDZIEŃ 4: OTWORZYĆ WŁASNE SERCE
Z Ewangelii według św. Łukasza (1, 26-38)
26 W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, 27 do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. 28 Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą ».
29 Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. 30 Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. 31 Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. 32 Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 33 Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».
34 Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» 35 Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. 36 A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. 37 Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». 38 Na to rzekła Maryja: «Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!» Wtedy odszedł od Niej anioł.
1. Komentarz do Ewangelii: Zwiastowanie Maryi
Przygotowując nas do Uroczystości Narodzenia Pańskiego, liturgia ukazuje nam dziś Matkę Bożą. Niech Jej postawa otwartości na Boga pomoże nam otworzyć także i nasze serca na tajemnicę Narodzenia Pana.
Spotykamy Maryję na krótko przed narodzeniem się Mesjasza. Jej mały Synek coraz bardziej rośnie i rozwija się w Jej łonie; nie zna jednak jeszcze Jego twarzy. Tak bardzo chciałaby ujrzeć Go już twarzą w twarz, tak śpieszno jej do tego pierwszego spotkania, aby móc po raz pierwszy nazwać Go Jego imieniem – Jezus i ujrzeć Jego radość na dźwięk tego słowa. Przede wszystkim śpieszno Jej wydać na świat tego Syna, którego Bóg Jej powierzył. W tym oczekiwaniu, Maryja rozważa w swoim sercu cały ten czas przeżyty już z Synem Bożym; dziewięć miesięcy, podczas których Ona była cała dla Niego, a On był cały dla Niej. Dziewięć miesięcy, podczas których zachowywała w sercu tak bardzo tajemnicze słowa Posłańca. Każdego dnia podczas modlitwy na nowo przeżywała dialog, który odbyła z aniołem owego dnia.
W dniu, w którym archanioł Gabriel został posłany do Nazaretu, Pan Bóg przejął w życiu Maryi inicjatywę, która Ją zwycięża i zarazem czyni w Niej i z Nią wszystko nowe, z każdej rzeczy czyni nowe „narodzenie”, pyta Ją o przyzwolenie zarazem młodzieńcze jak i dojrzałe, twórcze i mocne, niczym przy nowym stworzeniu. Tego dnia, wraz z tą inicjatywą, tym posłaniem anioła, Pan Bóg powierzył Maryi misję. Lecz ta nieoczekiwana misja wydała się Maryi paradoksalna, ponieważ pod przykryciem próby stanowiła nieskończenie wielki dar. Miała odpowiedzieć „tak” Bogu, który zdawał się cofać dane wcześniej słowo: otrzymać dar macierzyństwa od tego samego Boga, który wcześniej zaprosił Ją do życia w dziewictwie; owo „tak”, którego miała udzielić stało by się także przyczyną ogromnego cierpienia Józefa, który Jej zaufał.
Lecz anioł, jak bywało to już w przeszłości w historii Przymierza, rzekł Jej w imieniu Pana Boga: „Nie bój się!”. Bóg nigdy nie powierza nikomu misji, nie dając jednocześnie jej potwierdzenia, tj. pewności zakorzenionej w Nim samym i w Jego wierności. W rozmowie z Maryją, anioł wypowiada słowa, które miały Ją uspokoić i utwierdzić w tym konkretnym momencie i w całym Jej życiu: „znalazłaś łaskę u Boga”. Punktem oparcia dla Jej ufności, wspomnieniem, które od tego momentu uwolni Jej miłość od lęku, jest fakt, że Bóg o Niej pamięta, że myśli o Niej, i że opatrznościowy zamysł Boga całkowicie oświeca Jej serce. W końcu, aby przypieczętować to wkroczenie Boga w Jej życie, Maryja otrzymuje znak: ten znak, który wychodzi z samego serca Boga, należy odczytywać przez pryzmat braterstwa. Również Elżbieta, Jej kuzynka, w sposób cudowny poczęła syna. Nic nie jest niemożliwe dla miłości Boga do człowieka; nic nie pozostaje jałowe, gdy Duch Boży nawadnia pustynię.
Na krótko przed Bożym Narodzeniem także my celebrujemy Boską inicjatywę, jaką Pan przejął w naszym życiu, osobistym i wspólnotowym. Także dla nas Boże wezwanie skrywało w sobie tajemnicę. Działo się tak z pewnością w ciągłości z pierwszymi darami, lecz w sposób przedziwny: dar pewnej nowości w głębinach wielkiej próby; charyzmat wolności, który miał przynieść swoje owoce w wyjściu za głosem Pana! Jak to możliwe? Jakie oblicze przyjmie ta misja? Jak nie zagubić drogi Pana? Te pytania ciągle są w nas obecne i niepokoją nas i nasze rodziny czy wspólnoty. Domagają się od nas, tak, jak wówczas od Maryi, odpowiedzi twórczej i gorejącej.
Każda chwila modlitwy, każda Eucharystia, każda godzina uwielbienia niesie ze sobą, na nowo, owo wezwanie Pana i ową pewność, że nie jesteśmy sami i nigdy nie będziemy sami, ponieważ jesteśmy oddani Temu, który nieustannie „otwiera swoje dłonie”, i dla którego radością jest dawać życie.
Wystarczy bardziej otworzyć oczy, aby odnaleźć wokół nas, czasem bardzo blisko, w naszej braterskiej codzienności, znaki słodkiej potęgi Boga, który jest Panem niemożliwego. Wystarczy wyruszyć w drogę do „kuzynki”, w kierunku brata lub siostry – towarzyszy naszej codzienności, aby z wdzięcznością odkryć, że Bóg miłości czyni cuda dla wszystkich. Często podczas braterskich spotkań Duch Święty odkrywa cudowności, które każdy z nas niesie w sobie, na „uwielbienie chwały” Boga, który składa swoje Narodzenie w pokornym żłobie naszego serca.
2. Medytacja: żyć Słowem na wzór św. Józefa
Podobnie jak Maryja, także Józef przeżył swoje zwiastowanie. Pan Bóg mówi do niego w każdym momencie jego życia. Józef prowadzi dialog z Bogiem, lecz jego odpowiedź jest niema, mówi poprzez działanie. Słowo Pana nadaje rytm jego życiu; Józef jest już do tego przyzwyczajony i zaczyna zawsze od wsłuchania się w to Słowo. To jego sposób adorowania Boga i należenia do Niego. W ten sposób, niemal instynktownie, przyjmuje postawę sługi i wyraża swoją uległość, choć nie wypowiada przy tym żadnego słowa. Wie już z doświadczenia, że Słowo Boże wprowadza go coraz bardziej w głąb tajemnicy. Zadziwia go to, co spotyka, lecz każde zdarzenie, którego znaczenia nie pojmuje, szybko ukrywa w swoim milczeniu. Tajemnica wchodzi w jego życie, podobnie jak i w nasze, lecz on ją przyjmuje, nie próbując jej negować, odrzucić, wymazać, czekając jedynie aż Bóg swoim słowem nada jej sens. Nie tracąc nic z tego misterium, które Bóg pozwala mu przeżywać, wypowiada swoje „tak” jeszcze przed usłyszeniem słowa, które wyzwala, i które w końcu nadchodzi.
Słowo to, kiedy już zostanie dane, podwaja wyzwanie stawiane wierze; „Nie bój się”, mówi Pan; choć po ludzku było czego się bać, chociażby zagrożenia ze strony Heroda! „Wstań; weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu!” (Mt 2, 13); „Uciekaj, Józefie!” – Jak długo Panie? – „Aż ci powiem”… Dopóki nie otrzymasz mojego słowa! – Będzie to więc tymczasowe? Nie będę mógł przewidzieć przyszłości ani dla Maryi, ani dla Nowonarodzonego? „Pozostań w Egipcie, aż ci powiem”. – Nie będę więc mógł osiąść tam na stałe? – „Twoje miejsce jest przy boku Maryi i Dziecka…”. Boże słowo, pomimo ciemności nocy wiary, jest silniejsze od wszelkich przeciwności. Józef wstaje. W nocy bierze ze sobą śpiące Dziecko, zalęknioną Matkę i wyrusza w drogę. Co do nas, zwykle chcemy wziąć ze sobą Jezusa i Maryję, ale nie po to, by wejść w noc, wyruszyć w podróż, która jest wygnaniem, tułaczką z Nazaretu do Betlejem, z Betlejem do Egiptu, z Egiptu do miejsca, które tylko Bóg zna, ponieważ mamy naszą własną ideę dotyczącą życia, jakie nam odpowiada.
Wszystkie odpowiedzi są w ręku Boga, który zawsze czyni pierwszy krok, przejmując inicjatywę. Józef pozostaje całkowicie wolny, lecz jednocześnie jego zasłuchanie wyraża już jego zgodę. „Oto ja”, mówią ludzie Biblii: Józef staje przed Bogiem, słucha i w tej postawie wszystko jest już wyrażone. Jego „tak” jest natychmiastowe, naznaczone zasłuchaniem. Słowo Boże nadaje rytm całemu jego istnieniu i przeprowadza go przez trudności. Jest gotowy przyjąć wszystko z ręki Boga. Oto postawa, jakiej potrzebujemy na moment przed Bożym Narodzeniem!
fr. Jean Lévêque, ocd (Nogent-sur-Marne)
3. Modlitwa w tygodniu
Józefie zasłuchany w słowo Pana
naucz kierować nasze kroki „na drogę pokoju” (Łk 1, 79),
pomóż nam wybrać ścieżkę Pana,
nawet jeśli ona nas zaskakuje lub jest nam niewygodna,
pomóż nam złożyć w Bogu całą naszą nadzieję,
umiłować postawę służby,
która stanowi Twoją wielkość i Twoją radość.
Kiedy trzeba wyruszyć w nieznane,
kiedy wola Boża wskazuje nam inny kierunek,
kiedy musimy zmienić trasę
aby iść za Jego pragnieniem, które trawi nasze serce,
wstawiaj się za nami i bądź naszym bratem;
wyjednaj nam łaskę naśladowania Twojej delikatności w odpowiadaniu na głos Pana,
abyśmy pozostali gotowi i ubodzy w Jego dłoniach.
4. Ścieżki do zastosowania w praktyce na ten tydzień
Podobnie jak dla św. Józefa, ścieżki Boże Maryi zostały objęte pewną tajemnicą; „ona zachowywała wszystko w swoim sercu”, oczekując, że Bóg pokaże jej sens czym powinna żyć. Maryja odnajdywała drogę Bożą ponieważ pozwalała się formować i prowadzić Słowu. Starajmy się Ją naśladować w tym najlepszym przyjęciu Dzieciątka Jezus.
Wziąć Maryję do siebie, to znaczy otworzyć się na jej tajemnicę, na jej bycie służebnicą. Maryja zajmowała się Bogiem, a Bóg zajmował się nią. Co by było gdyby ona wzięła nas do siebie do Nazaretu? Jaka to była by szkoła!
Zakończenie Rekolekcji Adwentowych ze św. Józefem
DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA: RADOŚĆ JÓZEFA.
Z Ewangelii według św. Łukasza (2,1-14):
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie». I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania».
Po długiej drodze Adwentu, podczas której modliliśmy się i medytowaliśmy razem ze św. Józefem, nadszedł dla nas czas świętowania Bożego Narodzenia, przyjścia naszego Zbawiciela. Boże Narodzenie, święto nadziei, radości i pokoju; Boże Narodzenie, święto dziecięctwa Syna Bożego; Boże Narodzenie, to święto wszystkich ubogich, którzy nie mają innego święta.
Kiedyś był czas, gdy przeżywaliśmy w pełni radość Bożego Narodzenia ponieważ byliśmy blisko naszego własnego dzieciństwa. Jednak w miarę jak nasze dzieciństwo się oddala,droga wydaje się być dłuższa, aby dotknąć tej radości, którą nam przynosi Narodzenie Jezusa. To dlatego, że świat jest trudny, srogi i ludzie w nim cierpią; ponieważ serce człowieka jest zamieszkiwane przez egoizm albo wolę panowania nad innymi, gdyż w nas samych czujemy siłę odmowy albo zdajemy sobie sprawę jeszcze bardziej z naszej ociężałości, naszych nieprzejrzystości i niemocy. Jesteśmy oddaleni od Bożego Narodzenia i na próżno byłyby próby przeżywania go własnymi siłami albo wgłębiania się w marzenia, w zapomnienie, jakby zamykając oczy na rzeczywistość świata – ponieważ radość Narodzenia nie jest zdobyczą człowieka, chrześcijanina, osób konsekrowanych, ale to dar Pana, tak dzisiaj jak i pierwszego dnia. Nie chodzi o to, żeby zjednoczyć się z Bożym Narodzeniem, za wszelką cenę, ale przede wszystkim w Boże Narodzenie pozwolić pociągnąć się przez Boga, zaakceptować, że Bóg przychodzi przed nami i wypełnia swoje wspaniałe dzieła w zwyczajności naszego życia mężczyzn czy kobiet.
W tenże właśnie sposób dokonało się to pewnej nocy w Betlejem. Pewna prosta kobieta czyniła dla swojego dziecka gesty bardzo proste jakie wszystkie matki czynią odkąd są matkami: karmią, zmieniają pieluszki, kołyszą, pieszczą; ale to Dziecko było własnym Synem Boga. Każde dziecko wymyka się matce jak tylko otworzy oczy na światło świata; to dlatego matki, dość często pozostają zamyślone patrząc na swoje dzieci. Maryja wiedziała, że tajemnice Syna często jej ulatywały, jednakże umiała Mu okazywać, dzień po dniu, gesty ludzkie, zwyczajne. Odważnie, z całą powagą, weszła w zamierzenia i plan Boga, które czyniło bogactwem biedę, wiecznością codzienność, nieskończonością ograniczoność, odkupieniem zwyczajność, boskością to, co ludzkie.
Pasterze, oni również zostali pociągnięci przez Boga w ich codzienności, tej zimnej nocy blisko ogrodzenia owiec; wielkie rzeczy, które Bóg uczynił dla nich tej nocy Bożego Narodzenia, czynią ich zdolnymi do głoszenia ubogim: Bóg pozwolił im odczuć swoją obecność i bliskość ogarniając ich swoim światłem, następnie wyjaśnia im wszystko, wszystko co da się wyjaśnić, przez głos posłańca: „ Dzisiaj narodził się, w mieście Dawida, Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. Oto znak, który wam daję: znajdziecie niemowlę w żłobie”. Kruchość, zależność, ogołocenie: oto znaki dla pasterzy, aby rozpoznać Mesjasza Bożego. To są już ślady ich własnej egzystencji: Mesjasz, którego będą szukać jest już jednym z nich.
Bracia i Siostry, Mesjasz dla którego śpiewamy tej nocy jest prawdziwie jednym z nas; zechciał zainaugurować swoje Królestwo jako niemowlę, a my wchodzimy w nie jedynie z sercem dziecka. Chrystus chciał przyjść do nas drogą dziecięctwa, żeby zaprzeczyć w sposób najbardziej delikatny sklerotycznej starości, która w nas się rozrasta. On odmówił przyjścia z mocą na ten świat ponieważ zechciał nam objawić Boży sposób. Żył jako Syn Boży w codzienności ludzkiej, bardzo zwyczajnej. Nie szukajmy Go daleko, nie szukajmy w naszej przeszłości, ponad porażkami, ani w naszym dzieciństwie, które zbyt szybko przeminęło. Nie szukajmy Go gdzie indziej jak w codzienności: On jest tu i teraz, dla nas; narodził się, obecny w świecie, Bóg z nami, Emmanuel!
fr. Jean Lévêque, ocd (Nogent-sur-Marne)
„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę” (J 1, 14a).
Drodzy Uczestnicy Rekolekcji Adwentowych on-line ze św. Józefem
Wszystkim Wam serdecznie dziękuję za współudział w tych rekolekcjach. Na Święta Bożego Narodzenia życzę, aby św. Józef prowadził Was do wewnętrznej groty serca. Niech każdy z Was przyjmie i ukołysze nowe światło rodzącego się Zbawiciela.
Złączony w adoracji Emmanuela – Boga z nami życzy i błogosławi
W imieniu rekolekcyjnej ekipy
o. Jan Piotr Malicki, ocd
Prowincjał Warszawskiej Prowincji Karmelitów Bosych